„Maggie”. Wzruszający Schwarzenegger w zdumiewającym filmie zombie RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
„Maggie”, reż: Henry Hobson, scerenshot
„Maggie”, reż: Henry Hobson, scerenshot

Miłośników „Walking dead” ten film niczym nie zaskoczy. W zasadzie wyciszona, skromna i gęsta emocjonalnie opowieść o ojcu, który towarzyszy córce przemieniającej się w zombie mogłaby być jednym z odcinków wybitnego serialu. Jest to ten sam poziom emocji, głębi psychologicznej, humanitaryzmu, który dawkują nam twórcy zdumiewającej wizji zombie-apokalipsy.

Henry Hobson unika epatowaniem przemocą i krwawymi scenami. Nie mamy tu pojedynków z dotkniętymi wirusem ludźmi z ocalałymi przez zarazą, ucieczek przed falą żywych trupów i innych chwytów z kina zombie. Tym bardziej zaskakuje obsadzenie w głównej roli Arnolda Schwarzeneggera, który po zakończeniu przygody z polityką nie może z sukcesem odnaleźć się w kinie akcji, mimo reanimacji ikonograficznej roli w „Terminatorze”. Arnie idzie śladem swojego o niebo bardziej aktorsko utalentowanego przyjaciela Sylvestra Stallone, który w tym roku prawdopodobnie zdobędzie Oscara za fenomenalny epilog w historii Rockiego Balboa.

Arnie wciela się w Wade’a Vogela- prostego farmera, który próbuje w swoim mikrokosmosie przetrwać apokalipsę zombie. Jego najstarsza córka Maggie ( Abigail Breslin) zostaje ugryziona przez „przemienionego”. Wade jest świadom tego jaki czeka ją los. Może gnić ( dosłownie) wśród innych żywych trupów za kotarą w strefie kwarantanny, albo odejść wśród kochającej rodziny. Druga opcja łączy się jednak z największym rodzicielskim dramatem. Wade będzie musiał zabić córkę, gdy ta ostatecznie się przemieni. Każdy sezon „Walking dead” eksploatował ten wątek. Za każdym razem jest on przejmujący. Nie inaczej jest w „Maggie”.

Hobson umieszcza akcję na symbolizującej amerykańskiego ducha farmie z płonącymi polami jak w „Dniach niebios” Malicka. Z tej intymnej, zamkniętej w kręgu rodzinnym, perspektywy obserwujemy koniec świata. Zabieg ten wykorzystał zarówno M. Night Shyamalan w „Znakach”, gdzie notabene jako dziecko zagrała Breslin, jak i Steven Spielberg ( „Wojna światów”). Ba, zarówno wymieniony wyżej serial jak i oryginalny film Romero są osadzone na prowincji. Nie jest więc tutaj oryginalny. Mimo to nie nuży ogranym schematem. Nie tylko dlatego, że prowincja została pięknie sfotografowana przez Lucasa Ettlina.

Siłą „Maggie” jest uniwersalizm. Najmniej istotna jest tutaj tematyka zombie. Dziewczyna mogłaby równie dobrze chorować na AIDS albo białaczkę, co nie wpłynęłoby na dramatyzm jej losu Film jest utrzymany w stylistyce indie movies, więc Hobson unika tanich trików z hollywoodzkich wyciskaczy łez. Ten styl idealnie koresponduje ze świetną rolą Schwarzeneggera. Arnie zamyka ból swojej postaci w minimalistycznych spojrzeniach i gestach prostego farmera. Gra na przyciszonych nutach. Podkreśla bezsilność kochającego ojca, obserwującego gnicie ciała swojej córki. Schwarzenegger przełamuje wizerunek twardziela ratującego świat. Komando, który rozwalał karabinami cały kartel by odzyskać córkę w przegiętym filmie akcji z lat 80-tych, tutaj może tylko bezsilnie przypatrywać się cierpieniom dziecka. Schwarzenegger przejmująco wypada w naładowanej emocjami scenie zabicia przemienionej 4 letniej córeczki sąsiadów. „Kiedyś niańczyłem ją”- mówi złamanym głosem. Czy będzie potrafił zrobić to samo by ulżyć cierpieniom własnej córki?

Również postać Maggie nie jest tekturowa. Znana z kapitalnej roli przemądrzałej dziewczynki w „Małej Miss” Breslin tworzy wzruszający obraz nastolatki, która musi pogodzić się z makabrycznym losem. Sama obcina sobie gnijący palec, chcą jakby przekonać się, że jeszcze może kontrolować rozwój wirusa.** Musi jednak obserwować zdrowe koleżanki i kolegów próbujących układać sobie życie w rozpadającym się świecie, co tylko przypomina jej o swym położeniu. Kocha też bezgranicznie przyrodnie rodzeństwo, które na czas jej konania wyjechały z domu. A jak przygotować ojca na swoje odejście?

„Maggie” to wzruszające, emocjonalnie gęste kino. O wiele mocniej uderzy w widzów, którzy nie znają „Walking dead”, ale również fanów serialu nie rozczaruje. Przede wszystkim warto ten film zobaczyć dla przemienionego Arnolda Schwarzeneggera, który już zapowiedział kolejne role w artystycznym i ambitnym kinie. Podobna mi się ten rodzaj powiedzenia „I’ll be back”.

4/6

„Maggie”, reż: Henry Hobson. Film nie ma jeszcze polskiej daty premiery.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych