Filmowy „Wiedźmin” jak „Przyczajony tygrys, ukryty smok”? Bagiński ujawnia szczegóły polsko-amerykańskiej superprodukcji

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów
Wiedźmin 2: Zabójcy Królów

Tomasz Bagiński, polski filmowiec nominowany do Oscara, przygotowuje się do swojego pełnometrażowego debiutu. Twórca wybitnych animacji ( również do gry „Wiedźmin”), wrócił z Hollywood, gdzie zbiera fundusze na ekranizacje książki Andrzeja Sapkowskiego.

Jeżeli nic nieprzewidzianego się nie wydarzy, to wyreżyseruję tę ogromną jak na polskie warunki produkcję. Będę również jej współscenarzystą.

mówi Bagiński w rozmowie z serwisem portalfilmowy.pl. Bagiński nie przez przypadek chce zrobić film z Amerykanami

Chcemy, aby nasz „Wiedźmin” był filmem gatunkowym, a takie zazwyczaj sporo kosztują. Na wyciągnięcie z rynku ok. 5-6 mln dolarów na jedną produkcję, stać tylko największe kinematografie, tj. brytyjską, francuską, japońską, może jeszcze chińską i oczywiście amerykańską. Celujemy w droższy projekt skierowany do widowni międzynarodowej. Dlatego wielkość potencjalnego budżetu była jednym - choć nie jedynym - z czynników szukania dofinansowania w Stanach Zjednoczonych.

Dlaczego twórca „Katedry” zdecydował się na realizacje filmu o Wiedźminie? Bagiński uważa, że polska literatura s-fi jest jedną z najlepszych na świecie.

Jej wielkim atutem jest koncepcyjność. To jest bardzo mocna, inteligencka proza. Jednym z niewielu słabych punktów, jakie posiada, jest konstrukcja psychologiczna występujących w niej postaci. Problem w tym, że film niemal zawsze karmi się bohaterami. Oczywiście ważna jest historia, ale tak naprawdę to są przede wszystkim opowieści o ludziach. Książki Andrzeja Sapkowskiego są jednymi z niewielu w polskiej literaturze science-fiction, w których występują kapitalne postaci. Jedną z nich jest właśnie wiedźmin Geralt. Zdaniem Bagińskiego Geralt jest klasycznym polskim bohaterem.

Jest w nas Polakach taka niezgoda na niegodziwość władzy. Fundamentalna różnica między Lachami, czyli nami a Moskalami polega na tym, że niezależnie od kosztów my się tej władzy potrafimy czasami postawić. Tak łatwo karku przed naszym formalnym Panem nie zegniemy. I wiedźmin też taki jest. Nie godzi się na zło, oczywiście tak jak on je rozumie. Z pozoru nie interesuje się tym, co się wokół niego dzieje, ale jeżeli już się w coś angażuje, wchodzi w to jak w ogień. Bo tak czuje.

Polski filmowiec zdradza też czego można się spodziewać po amerykańsko-polskiej produkcji.

Musimy mieć też świadomość, że jak na standardy amerykańskie, opowiadamy dość kameralną historię z kilkoma efektownymi, plenerowymi scenami batalistycznymi. Będą rozbudowane scenografie, efekty specjalne, ale nie spodziewajmy się wojny Pięciu Armii. Nie powstanie z tego superprodukcja. Ze scenariusza wyszedł nam bardzo mądry, słowiański „Przyczajony tygrys, ukryty smok”.

Nad scenariuszem filmu pracował nie tylko Bagiński, ale również Thania St. John, scenarzystka m.in. „Grimm”, „Chicago Fire” i „Buffy: Postrach wampirów”. Bagiński podkreśla, że szukał kogoś kto przekuje literaturę Sapkowskiego w profesjonalny scenopis. Film ma też być kręcony w Polsce, choć w języku angielskim. Nie wiadomo jeszcze kto zagra główne role.

Chcemy zrealizować film, który będzie bardzo polski, ale zrozumiały także zagranicą. Jednym z powodów, dla których wybraliśmy wspomniane już dwa opowiadania Sapkowskiego, w których nie ma ani Jaskra, ani Yennefer i wielu innych bohaterów, jest maksymalne uproszczenie całej historii. Głównym celem jest zaprezentowanie naszego bohatera tak szeroko i tak głęboko jak się tylko da. I to w taki sposób, żeby widzowie, którzy nie znają literatury Sapkowskiego ani gier z Wiedźminem, mogli wejść w jego świat, a nawet go pokochać. Gdyby udało nam się to w pierwszym filmie, to może powstaną kolejne…

mówi Bagiński. Cały wywiad TUTAJ

Q/portalfilmowy.pl 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych