Zaremba przed telewizorem: Wizyta w Sodomie

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

„Mapy gwiazd” davida Cronenberga, film z zeszłego roku przypo‑ mniany przez Canal +, ogląda się z niedowierzaniem. nieraz chłostano Hollywood, artystyczną socjetę, ale ta parada obrzydlistw, dewiacji i ludzkich małości wydaje się przerysowana.

Ogląda się to jako atak na nowoczesność, obyczajowe wyzwolenie, kierunek, w którym zmierza cywilizacja. Ale może to tylko kolejny horror artysty żywiącego się w swoich filmach konsekwentnie okrucieństwem? Pokazywanym raz w konwencji majaku, raz naturalistycznej dosłowności. Okrucieństwem natrętnym, chwilami topornym. Tu mamy kazirodztwo rodziców i kazirodcze rojenia ich dzieci. Znaną aktorkę Havanę, która sprzedaje światu nieszczęścia z dzieciństwa, a na wieść o tym, że rywalce utonęło dziecko, tańczy w ogrodzie, bo zwolniła się dla niej rola. Mamy 13-letniego gwiazdora Benjiego Weissa, który zdążył już przejść odwyk narkotykowy. A na koniec kilka morderstw podyktowanych zwykłymi, ale po części nadprzyrodzonymi okolicznościami (które jednak mogą być rojeniami). Wystarczy? Gdy mamy już wrażenie, że złapaliśmy kogoś na czymś sympatycznym, ten ktoś zachowuje się jak potwór. Jakbyśmy zstąpili do Sodomy, bez uczuć. Najbardziej ludzkim odruchem jest szczera rozpacz młodego aktora po przypadkowym zabiciu jego psa.

Pokazywane jest to umiejętnie, w czym pomaga perfekcyjna gra zespołu — od Julianne Moore (Havana), po chętnie wykorzystywanego przez tego reżysera Roberta Pattinsona (zaskakująco dobry, gdy nie gra lukrowanego wampira w „Zmierzchu”). A jednak Cronenberg prowadzi nas aż do przesytu. Ciąg brutalności w finale mnie właściwie trochę rozczarował. Tam, gdzie inni, np. Robert Altman, kontentowali się panoramą ludzkich emocji, tam Cronenberg zabija. A to przecież jeden z prekursorów kina grozy. Niskobudżetowe „Dreszcze” i „Wściekłość” z lat 70. torowały drogę wielkim widowiskom o wampirach czy zombie. Zarazem tam, gdzie ten reżyser sugerował głębszą tajemnicę, ja przy docenieniu perfekcji formy zwykle wietrzyłem podstęp, skrywanie pustki. Niedawno Ale Kino! przypomniał jego „Wideo drom” o przenikaniu się rzeczywistości realnej z wirtualną i o władzy, jaką zdobywają nad człowiekiem nowe środki komunikacji. Jest w tym jakaś mroczna głębia, ale jest i bełkot. Tu z kolei wolałbym wreszcie poważną refleksję o kryzysie wartości, a mam makabreskę. Zarazem z podziwem i smutkiem mówię, że w tym filmie został uchwycony duch czasów. No i pytanie za pięć punktów: co z aktorami, którzy to zagrali? Czy 14-letni Evan Bird ma coś wspólnego z Benjiem Weissem?

Piotr Zaremba (wSieci)

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych