Ciepły, zabawny, ale też ironiczny i z nutką goryczy. Ten film wpisuje się w najlepszą tradycję świątecznego kina spod znaku choćby „To właśnie miłość”. Nie jest to ckliwa i kiczowata opowieść świąteczna, ale też nie idzie w stronę przewrotności „Złego Mikołaja”.
„Kochajmy się od święta” eksploatuje to, co w świątecznych komediach jest najważniejsze. Jest to opowieść o sile rodzinnych więzi, które przez całe życie są wystawione na próbę. Nagromadzenie ukrywanych pretensji, żali czy pragnień może te więzy rozerwać. Jednak otwarcie serca na drugą osobę, które w tak specyficznym czasie jak Boże Narodzenie jest jeszcze bardziej możliwe, przełamuje każdą rodzinną niesnaskę. Taki jest morał z kilkuwątkowej opowieści, którą można wpisać w muzyczny klasyk „Driving home for christmas” Chrisa Rea. Różnica jest jednak taka, że w tym filmie nie wszyscy (na pierwszy rzut oka) podróżując do domu chcą „znów zobaczyć te twarze”. Cooperowi to wyjątkowo dysfunkcyjna rodzina.
Naznaczona przyklejonym uśmiechem i teatralnością świąteczna wieczerza przeraża każdego z rodziny Cooperów. Stare małżeństwo Sam i Charlotte ( John Goodman, Diane Keaton) boi się, że dzieci zobaczą ukrywany rozpad ich związku. Córka Eleano ( Olivia Wilde) by rozwiać pytania matki o swój hedonizm, zaprasza na święta poznanego na lotnisku żołnierza- chrześcijanina (Jake Lecy), rozwiedziony syn Hank (Ed Helms) ukrywa przed rodziną bezrobocie, zaś zakompleksiona siostra Charlotte, Emma ( Merisa Tomei) jest przyłapana na kradzieży broszki. Podróż z policjantem (Anthony Mackie) obnaży zarówno jej skrywane tajemnice, ale pomoże też pogruchotanemu gliniarzowi. W końcu jest to magiczna noc, więc odmieni też cierpiącą na Altzheimera cioteczkę Fishy (June Squibb), ironicznie-sarkastycznego dziadka ( Alan Arkin), zafascynowanego kelnerką ( Amanda Seyfried), najmłodszych przedstawicieli familii Cooperów oraz kluczową postać…psa.
Reżyserka Jessie Nelson i scenarzysta Steven Rogers nie udają, że mają do powiedzenia cokolwiek odkrywczego. Nie chcą złamać zasad gatunku, ale też unikają banalności. Świetnie mieszają slapstickowy humor z inteligentnymi dialogami. Potrafią też wzbudzić prawdziwe emocje. Choć w takim kinie postacie najczęściej są wycięte z grubego kartonu, rodzina Cooperów jest naprawdę krwista. Zaskakujące jak gładko i wiarygodnie udało się twórcom zarysować problemy każdego z bohaterów. Nie jest to zasługa tylko obsady. Znamy przecież świąteczne koszmarki filmowe naładowane nie mniej imponującymi nazwiskami. Dzięki mądremu i zabawnemu scenariuszowi udało się wydobyć aktorską chemię całej obsady, która jeszcze jest podkręcona przez pomysłowe, bliskie, podkreślające magnetyzm i komiczny talent obsady, ujęcia.
„Kochajmy się od święta” jest idealną rozrywką na najbliższy okres przygotowania do świąt. Na tyle mądrą rozrywką, że choć specjalnie nas nie uduchowi, ale bez wątpienia nie oddali od istoty tego niezwykłego okresu w roku.
5/6
„Kochajmy się od święta”, reż: Jessie Nelson, dystr: Monolith
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/274138-kochajmy-sie-od-swieta-wszystko-czego-oczekujecie-od-familijnego-christmas-movierecenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.