Jednego można Niemcom pozazdrościć. Z germańską precyzją, uporem, konsekwencją i pancerną siłą przebudowują za pomocą popkultury politykę historyczną. „13 minut” to kolejny po „Sophie Scholl” film dowodzący, że Niemcy byli pierwszymi ofiarami nazistów i również bohatersko z brunatnymi bandziorami Hitlera walczyli.
Podczas gdy nasi artyści, zakompleksieni i zlęknieni o to, „co o nas powiedzą w Berlinie i Paryżu”, piszą kolejne książki o Polakach żydożercach i kręcą filmy o antysemickich zombie z polskich wiosek, Niemcy zaszczepiają światu swoją historyczną narrację. Idealnie współgrającą z dzisiejszym otwartym na imigrantów Niemcem — wyjętym z hipisowskiej pieśni Johna Lennona. Oliver Hirschbiegel po kompromitującym filmie o księżnej Dianie z Naomi Watts powraca do swojej ulubionej tematyki — nazistowskich Niemiec. Twórca głośnego i znakomitego „Upadku” opowiada historię Georga Elsera, niemieckiego stolarza, który w listopadzie 1939 r. przeprowadził nieudany zamach na Adolfa Hitlera. Komunizujący 36-latek został zabity w Dachau w 1945 r. i stał się jedną z ikon symbolizujących sprzeciw Niemców wobec nazizmu.
Rysę na pomniku Elsera zostawił niemiecki teolog protestancki Martin Niemöller, twierdząc, że w Dachau słyszał, jakoby zamachowiec był członkiem SS i działał na zlecenie Himmlera. Hirschbiegel nie porusza tego wątku i w przeciwieństwie do zniuansowanego „Upadku” wali tutaj między oczy jednoznacznością z delikatnością pancerfausta.
Historia Elsera jest tak toporna, nudna i przewidywalna, że mogła powstać wyłącznie na zamówienie kreatorów polityki historycznej Niemiec. To bez wątpienia film pięknie sfotografowany przez Judith Kaufmann i dobrze zagrany na nucie młodego Pacino Christiana Friedela. Niemniej nie mówi nam zupełnie nic nowego o III Rzeszy. Reżyser dwutorowo opowiada o młodym idealiście, który torturowany przez stereotypowych nazistów cierpi nie mniej niż przez niespełnioną miłość.
Mógł to być obraz o szaleńczej i szalonej walce jednostki z walcem zła. Mógł to też być film o czystym przypadku albo — jak wolał Hitler — opatrzności, która uratowała mu życie kilka lat przed zamachem w Wilczym Szańcu. Niestety banalna konstrukcja scenariusza, deklaratywne, napuszone dialogi i nieznośny sentymentalizm sprowadzają ten tytuł na poziom telewizyjnych produkcyjniaków robionych ku pokrzepieniu serc. W tym wypadku wyłącznie niemieckich serc.
2,5/6
„13 minut”, reż. Oliver Hirschbiegel, dystr. Cineman.pl/Monolith DVD
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/271488-13-minut-kulawy-film-ale-imponuje-niemiecka-polityka-historyczna-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.