Zły Mikołaj jednak powróci! I to z Billym Bobem Thorntonem w roli wrednego psuja świąt

materiały prasowe
materiały prasowe

Deadline.com podaje, że Studia Miramax i Broad Green Picutres dały zielone światło sequelowi najniegrzeczniejszej świątecznej komedii w historii Hollywood. Okazuje się, że do powrotu do roli Willa udało się namówić Billy Bob Thorntona. Zmieni się jednak reżyser filmu. Zamiast Terry Zwigoffa sequel nakeci twórca „Akademi wampirów” Mark Waters.

Nie zostały ujawnione szczególy scenarusza, który napisali Johnny Rosenthal, Doug Ellin i Shauna Cross. Nie będzie więc w filmie autorów oryginału. Nie wiadomo też czy w czołówce jako producenci wykonawczy pojawią się bracia Coen, którzy sygnowali pierwszą część. „Zły Mikołaj” z 2003 roku zarobił na całym świecie 76 milionów dolarów. Od dawna mówiło się o nakręceniu kontynuacji. Znakomicie w komediowej roli, którą miał zagrać Bill Murray albo Larry David ( choć chrapkę na film miał sam Jack Nicholson) wypadł gustujący w poważnym repertuarze Thornton.

Wbrew pozorom „Zły Mikołaj” nie jest jednak nihilistycznym filmem, o czym w zestawieniu swoich nietypowych „christman movie” pisał na naszym portalu Łukasz Adamski:

Czy film o chlejącym na umór, „zaliczającym panienki” złodzieju, który wraz z afrokarzełkiem robi skoki na centra handlowe w Wigilię może mieć cokolwiek ze świątecznego ducha? Cóż, moja ulubiona biblijna przypowieść o większej radości w niebiosach z jednego nawróconego grzesznika niż setki wiernych tłumaczy fascynację filmami o zawróconych ze złej drogi grzesznikach. Wille T. Snoke (genialny Billy Bob Thornton) to zmęczony życiem, zdezelowany moralnie przestępca, który od dzieci nienawidzi bardziej tylko siebie samego. Co roku pracuje jako św. Mikołaj w centrach handlowych, które wraz z przebiegłym karłem Marcusem okrada po wyjściu ochrony. Warto od razu zaznaczyć, że czarną jak smoła, miejscami wulgarną komedię Terry’ego Zwigoffa wyprodukowali bracia Coen, którzy dbają o to, by ich nazwisko nie reklamowało chłamu.

zauważał nasz krytyk filmowy.

„Zły Mikołaj” ma w sobie wiele z niepoprawnego politycznie klimatu komedii Coenów, ale jednocześnie wpisuje się w pewien schemat poprawnego hollywoodzkiego kina, w którym dobro wygrywa, a bohater doświadcza odkupienia win. Zapijaczony oszust podający się za św. Mikołaja poznaje mieszkającego z pokręconą babką w wielkiej willi pociesznego grubaska (Brett Kelly), który zaprasza go pod swój dach. Ojciec dzieciaka siedzi w więzieniu za przekręty finansowe, na czym korzysta mający niecne plany „Bad Santa”, pragnący dołożyć do puli kosztowności z willi opuszczonego dzieciaka. Ten jednak jest uosobieniem anielskiego dobra. Jak nietrudno zgadnąć, wigilijny wieczór, w który Willie planuje skok, będzie miał nie tylko krwawy, lecz także magiczny wymiar. Może nie zobaczymy przemiany równie czystej jak w „Nie jesteśmy aniołami”, ale niewątpliwie dostaniemy kolejną historię spektakularnego pokonania demonów przez ducha świąt.

dodawał.

Czy po wyjściu z więzienia i odmienieniu ducha przez magię świąt Willy przejdzie znów na ciemną stronę? Jak inaczej wyobrazić sobie humor tego współczesnego Grincha?

Q

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych