Producent filmu Wajdy przeprasza za słowa Lindy o "łódzkich menelach". Mieszkańcy nie wybaczają i zakłócają produkcje. Puszczają głośno...disco polo

screenshot YouTube
screenshot YouTube

Łódź to umarłe miasto meneli. Umarła także Łódź filmowa, nie oszukujmy się. Łódź popełniła wielki błąd zamykając wytwórnię filmową, gdzie pracowało wielu fachowców, likwidując tym samym kulturę w tym mieście.

powiedział kilka dni temu na konferencji prasowej filmu „Powidoki” Andrzeja Wajdy Linda. Aktor wciela się w Władysława Strzemińskiego, malarza, pedagoga, teoretyka sztuka, współtwórcy łódzkiego Muzeum Sztuki.

Łodzianie zareagowali ostro na słowa kierowane pod swoim adresem. Jak informuje Gazeta Michnika mieszkańcy biednej ulicy Włókienniczej, gdzie Wajda kręci kilka scen przeszkadzali w ich realizacji.

Pan Linda nazwał nas menelami - mówi jedna z osób, którą spotkałam na Włókienniczej. - Mieszkańcy są wściekli. Zresztą nie tylko my, ale też ekipa filmowa, bo przez niego nie mogą kręcić filmu. Ciekawe, co o jego słowach myśli sam Wajda? - zastanawia się. I dodaje: - My mu nie darujemy. Nie chcemy go tu!”

cytuje mieszkańca łodzka GW. Na ścianach bloków, gdzie odbywają się zdjęcia pojawiły się napisy w stylu: „Linda żul”, „Linda goguś”. Mieszkańcy podczas zdjęć puszczali głośno disco polo i wchodzili specjalnie w kadr.Ochorniarz pracujący przy filmie przyznał, że „nakręcenie zdjęć było możliwe tylko dzięki opłaceniu części mieszkańców Włókienniczej”. Mieszkańcy nie dają za wygraną i odgrażają się, że zrobiż „gwieździe Lindzie” gromkie powitanie.

Jestem totalnie załamany i jest mi strasznie przykro.

-przepraszał producent Michał Kwieciński. Czy te przeprosiny coś dadzą? Jak widać słowa Lindy na tyle uraziły mieszkańców, że nie odmówią oni sobie przyjemności specyficznej zemsty.

Q/GW

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych