Również Chińczycy wiedzą jak korzystać z hollywoodzkich wzorców w celu pielęgnacji swojej polityki historycznej. Przykładem takie filmu jest „Kwiaty wojny” z jednym z najpopularniejszych gwiazdorów Hollywood Christianem Balem. Zdobywca Oscara za rolę w „Fighterze” zagrał w chińskiej produkcji w apogeum popularności, gdy wcielał się w Batmana w trylogii Christophera Nolana. „Kwiaty wojny” to najdroższa produkcja chińskiej kinematografii. Film Zhang Yimou twórcy „Hero” i „Domu latających sztyletów” opowiada o uznanej przez Chiny za ludobójstwo masakrze w mieście Nankin, dokonanej przez Cesarską Armię Japońską na przełomie grudnia i stycznia 1937/38 roku. Pisałem w swojej recenzji filmu na tym portalu, że znakomite sceny batalistyczne dorównują „Szeregowcowi Ryanowi” ( choć filmowi bliżej do „Wroga u bram”). Dzięki przyprawieniu ich specyficznym stylem Yimou, który „filmowy balet śmierci” opanował nie gorzej niż John Woo, dostajemy wizualny majstersztyk. Chińskiemu rządowi również chodziło o to by pokazać światu swój punkt widzenia jednej z najczarniejszych kart swojej historii.
Nie stawiam tezy, że polski rząd ma finansować kino jawnie propagandowe. Jestem zwolennikiem rozliczania przeszłości przez rodzimą kinematografię. Chwaliłem przecież „Idę” uderzającą pośrednio w czułe narodowe punkty. A jednak zgadzam się z Bogusławem Lindą, którą tak tłumaczył odrzucenie roli w „Pokłosiu” swojego przyjaciela Władysława Pasikowskiego:
Ja mu powiedziałem tak: „Władku, zanim Amerykanie zrobili „Pluton” o tym, że przegrali wojnę w Wietnamie, zrobili pięćset pięćdziesiąt filmów o tym, że byli niezwyciężeni, że wygrywali, byli bohaterscy, natomiast my robimy pierwszy film o naszych relacjach z Żydami i on od razu jest o tym, że ich mordujemy.
Skoro polscy filmowcy zrobili już około 6 głośnych filmów ( część tych filmów to haniebna manipulacja) z wątkami Polaków mordujących Żydów, czas chyba by opowiedzieć światu o polskim bohaterstwie w czasie II wojny światowej. Film o ratowaniu Żydów przez Polaków zrobiła Agnieszka Holland ( „W Ciemności”), ale było to kino artystyczne, a nie popularne.
Czy jest szansa by taki film powstał w Hollywood? Pracujący w USA wybitny polski reżyser Jerzy Skolimowski ( autor niezrealizowane scenariusza o Dywizjonie 303) powiedział mi w wywiadzie dla wSieci, że Hollywood nie jest zainteresowane polską historią. Zgadzam się z nim.
wSieci: „Nie tęsknię za Hollywood”. WYWIAD z Jerzym Skolimowskim
Jednak hollywoodzcy aktorzy i reżyserzy są już zainteresowani pieniędzmi, które wzorem Gruzinów możemy im dać w zamian za film sławiący naszą historię.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Również Chińczycy wiedzą jak korzystać z hollywoodzkich wzorców w celu pielęgnacji swojej polityki historycznej. Przykładem takie filmu jest „Kwiaty wojny” z jednym z najpopularniejszych gwiazdorów Hollywood Christianem Balem. Zdobywca Oscara za rolę w „Fighterze” zagrał w chińskiej produkcji w apogeum popularności, gdy wcielał się w Batmana w trylogii Christophera Nolana. „Kwiaty wojny” to najdroższa produkcja chińskiej kinematografii. Film Zhang Yimou twórcy „Hero” i „Domu latających sztyletów” opowiada o uznanej przez Chiny za ludobójstwo masakrze w mieście Nankin, dokonanej przez Cesarską Armię Japońską na przełomie grudnia i stycznia 1937/38 roku. Pisałem w swojej recenzji filmu na tym portalu, że znakomite sceny batalistyczne dorównują „Szeregowcowi Ryanowi” ( choć filmowi bliżej do „Wroga u bram”). Dzięki przyprawieniu ich specyficznym stylem Yimou, który „filmowy balet śmierci” opanował nie gorzej niż John Woo, dostajemy wizualny majstersztyk. Chińskiemu rządowi również chodziło o to by pokazać światu swój punkt widzenia jednej z najczarniejszych kart swojej historii.
Nie stawiam tezy, że polski rząd ma finansować kino jawnie propagandowe. Jestem zwolennikiem rozliczania przeszłości przez rodzimą kinematografię. Chwaliłem przecież „Idę” uderzającą pośrednio w czułe narodowe punkty. A jednak zgadzam się z Bogusławem Lindą, którą tak tłumaczył odrzucenie roli w „Pokłosiu” swojego przyjaciela Władysława Pasikowskiego:
Ja mu powiedziałem tak: „Władku, zanim Amerykanie zrobili „Pluton” o tym, że przegrali wojnę w Wietnamie, zrobili pięćset pięćdziesiąt filmów o tym, że byli niezwyciężeni, że wygrywali, byli bohaterscy, natomiast my robimy pierwszy film o naszych relacjach z Żydami i on od razu jest o tym, że ich mordujemy.
Skoro polscy filmowcy zrobili już około 6 głośnych filmów ( część tych filmów to haniebna manipulacja) z wątkami Polaków mordujących Żydów, czas chyba by opowiedzieć światu o polskim bohaterstwie w czasie II wojny światowej. Film o ratowaniu Żydów przez Polaków zrobiła Agnieszka Holland ( „W Ciemności”), ale było to kino artystyczne, a nie popularne.
Czy jest szansa by taki film powstał w Hollywood? Pracujący w USA wybitny polski reżyser Jerzy Skolimowski ( autor niezrealizowane scenariusza o Dywizjonie 303) powiedział mi w wywiadzie dla wSieci, że Hollywood nie jest zainteresowane polską historią. Zgadzam się z nim.
wSieci: „Nie tęsknię za Hollywood”. WYWIAD z Jerzym Skolimowskim
Jednak hollywoodzcy aktorzy i reżyserzy są już zainteresowani pieniędzmi, które wzorem Gruzinów możemy im dać w zamian za film sławiący naszą historię.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/269925-kaczynski-zostal-wysmiany-za-postulat-o-potrzebie-hollywoodzkiego-filmu-o-polskiej-historii-gruzini-taki-film-o-swojej-jednak-zrobili?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.