Był ikoną Prl. Jego zdjęcie w mundurze abwehry z podpisem „takim pokochały go miliony Polaków” zrobiło furorę.
Hans Kloss przeżył Polskę Ludową i wciąż jest stałą pozycją repertuarów telewizyjnych. I pewnie będzie dalej mimo demaskatorskiej „Stawki większej niż kłamstwo” Macieja Replewicza. Twórcom bowiem udało się wmówić milionom, że ów szpieg rosyjskiej razwiedki był polskim patriotą, współpracownikiem bliżej nieokreślonego podziemia, a przede wszystkim pogromcą Niemców. W przaśnych latach Gomuły brał odwet za nasze klęski, kompleksy i paradoksalnie bolszewickie zniewolenie. Tym bardziej że jego naśladowcy (np. Stirlitz) nie dorastali mu do pięt. Replewicz dokonuje drobiazgowej wiwisekcji — odnajduje liczne prototypy J-23, śledzi jego przeciwników, wyłuskuje jądra prawdziwych zdarzeń z fabuły serialu, wreszcie sięga do życiorysów twórców, ujawniając — w przypadku Zbigniewa Safiana — ciemne plamy.
Nie zmienia to faktu, że w filmie, którego emisja wyludniała ulice, udało się wszystko — gra aktorska (Mikulski i cała plejada rewelacyjnych artystów), reżyseria (Konic i Morgenstern), muzyka (Matuszkiewicz). Niby wiedzieliśmy, że wszystko podszyto kłamstwem założycielskim (choć bez namolnej propagandy widocznej w „Czterech pancernych”), ale traktowaliśmy to trochę jak fikcyjną opowieść. Ot, fantasy w dekoracjach Generalnego Gubernatorstwa. Ciekawe, że udało się to tylko raz. „Życie na gorąco” tej samej ekipy okazało się kitem. I nie dlatego, że Leszek Teleszyński (redaktor Maj) był gorszym aktorem od Stanisława Mikulskiego. W ciągu 10 lat Polacy liznęli świata i przejrzeli nędzę propagandy, fastrygę fabuły i nieprawdopodobieństwo polskiego dziennikarza jako współpracownika organów. Gdyby jeszcze był oficerem wywiadu. Ale przecież nie prowadziliśmy oficjalnie działalności wywiadowczej w krajach kapitalistycznych. W dodatku gomułkowską Polskę dało się łatwo charakteryzować w GG, natomiast Bułgaria w roli bananowej republiki wychodziła zdecydowanie słabiej.
Niespecjalnie udał się też sequel pt. „Stawka większa niż śmierć”, w którym w role młodych Brunnera i Klossa wcielili się Piotr Adamczyk oraz Tomasz Kot. Towar bondopodobny można było sprzedawać tylko wtedy, gdy nie było można zobaczyć prawdziwego Bonda,
Marcin Wolski (wSieci)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/268602-wolski-nasz-czlowiek-w-nkwd-stawka-wieksza-niz-klamstwo-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.