Literacka Nagroda Nobla dla Swietłany Aleksijewicz

"Koniec czerwonego człowieka"
"Koniec czerwonego człowieka"

Swietłana Aleksijewicz jako pierwsza reporterka została uhonorowana literacką Nagrodą Nobla. To docenienie literatury faktu - cieszą się reporterzy. Noblistka, pytana co chciałaby powiedzieć rodakom Białorusinom, odparła: „spróbujmy żyć w godnym państwie”.

Aleksijewicz przyznano Nobla za „polifoniczne pisarstwo, pomnik cierpienia i odwagi w naszych czasach”.

Spróbujmy żyć w godnym państwie” – powiedziała Aleksijewicz na czwartkowej konferencji prasowej w Mińsku. „Każdy powinien w tym celu coś zrobić. Nie należy czekać, że zrobi to sąsiad, twój syn, wnuk. To powinni robić wszyscy. Inaczej w pojedynkę bardzo łatwo nas szantażować, bardzo łatwo nas zastraszyć, bardzo łatwo się z nami rozprawić” - mówiła.

Zastrzegła przy tym, że nie jest zwolenniczką rewolucji. „Nie chcę, żeby zostało tu stracone choć jedno życie młodego chłopaka. Uważam, że powinniśmy znaleźć własny gandyzm, białoruski gandyzm. Jeśli będziemy razem, to go znajdziemy” – powiedziała.

Noblistka mówiła też, że odkrywała świat przez takie postaci jak Hanna Krall i Ryszard Kapuściński. „Bardzo mnie interesowało jego spojrzenie. Kiedy pierwszy raz przeczytałam jego książkę, to było chyba „Imperium”, zobaczyłam, jak interesująco poszukiwał w sferze dokumentalnego reportażu, w którym ja pracuję” – powiedziała Aleksijewicz dodając, że podoba się jej także twórczość Hanny Krall. „U was w Polsce książka dokumentalna to cała warstwa kultury. Rosyjska i białoruska kultura, jak gdyby jeszcze nie dopuściły do siebie świata, są troszkę tradycyjne, piszą w sposób samowystarczalny, jak gdyby sami dla siebie. Odkrywałam świat właśnie przez takie postaci jak Hanna Krall i Kapuściński” - dodała Aleksijewicz.

Krytyk literacka Iwona Smolka uważa, że wszystkie dzieła tegorocznej noblistki układają się w jedną, wielką opowieść o ludzkiej świadomości w Rosji. Już pierwsza książka Aleksijewicz, „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” (1985), w której opisała wojnę widzianą oczyma kobiet, które służyły w Armii Czerwonej - rosyjskich, białoruskich, ukraińskich, które podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej pełniły rolę sanitariuszek, lotniczek, zwiadowczyń, czołgistek, snajperek, żołnierzy walczących na pierwszej linii, wywołała w ZSRR oskarżenia autorki o „pacyfizm, naturalizm oraz podważanie heroicznego obrazu kobiety radzieckiej”. Także wydanie w 1990 roku kolejnego tomu reporterskiego pt. „Cynkowi chłopcy” o radzieckiej interwencji w Afganistanie, pociągnęło falę negatywnych komentarzy w prasie wojskowej i komunistycznej oraz wytoczenie autorce procesu sądowego, który przerwano pod naciskiem środowisk demokratycznych i zagranicznych intelektualistów.

Twórczość Aleksijewicz koncentruje się wokół pomijanej i wypieranej historii ZSRR i Rosji: pisała o katastrofie w Czarnobylu („Czarnobylska modlitwa”, 1997), wojennych losach dzieci („Ostatni świadkowie”, 1985). Pisarka znana jest z niepowtarzalnego stylu, wypracowanego na podstawie setek wywiadów i określanego mianem „opowieści głosów”. W tym roku w Polsce ukazała się książka „Czasy secondhand”, w której Aleksijewicz próbuje opisać zjawisko „człowieka sowieckiego” i to, jak znalazł się on w czasach po upadku ZSRR.

Literacka Nagroda Nobla dla Swietłany Aleksijewicz to docenienie literatury faktu - cieszą się reporterzy. Wojciech Jagielski przypomniał, że wielu wybitnych autorów literatury faktu nie miało dotąd „tego szczęścia, żeby zostać tak nagrodzeni”, m.in. jako kandydat do literackiego Nobla wiele razy wymieniany był Ryszard Kapuściński. „Dlatego w jakimś sensie ja tę nagrodę dla Aleksijewicz także traktuję jako nagrodę dla nich” – dodał Jagielski.

„Może na jakiś czas werdykt szwedzkiej akademii przetnie tę bezprzedmiotową dyskusję o tym, czy reportaż jest literaturą, czy nią nie jest” – mówił Wojciech Tochman.

Artur Domosławski zauważył, że Aleksijewicz podejmuje tematy przemilczane, niewygodne dla władzy i dla czegoś, co można nazwać oficjalną wersją historii - czy to II wojna światowa, czy to wojna afgańska, czy katastrofa w Czarnobylu. „Historii heroicznej Aleksijewicz zawsze przeciwstawia historię realizmu i bólu” - powiedział, podkreślając, że Aleksijewicz „testuje prawdy oficjalne, przygląda się losowi jednostki, jednego człowieka i to ten los jest dla niej ostateczną weryfikacją oficjalnych prawd, prawd głoszonych przez władzę”.

Monika Sznajderman, redaktor naczelna wydawnictwa Czarne, które publikuje książki noblistki, chciałaby, żeby nagroda Nobla dla Aleksijewicz miała jakiś wpływ na politykę. Zwróciła uwagę, że na to, że „reporterka zawsze zajmowała się pomijaną, wypieraną historią widzianą przez zwykłego, pojedynczego człowieka, a nie tą przez wielkie H”.

To najsłuszniejsza decyzja z możliwych - tak decyzję Szwedzkiej Akademii skomentował Andrzej Stasiuk. Pytany o charakterystyczne cechy, wyróżniki twórczości Aleksijewicz, wymieniał: „kobieca czułość dla świata, wrażliwość - czasami aż czytelniczo nieznośna, czujność, czułość”. „A także - nieliterackość. To jest coś więcej: to jest pisarstwo, które się wymyka literaturze, gdzieś pomiędzy literaturą a prawdziwą rzeczywistością” - uważa Stasiuk.

Przyznanie literackiej Nagrody Nobla białoruskiej pisarce Swietłanie Aleksijewicz to nobilitacja dla kultury białoruskiej, wtapianej w kulturę rosyjską - oceniła minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzata Omilanowska. „Szalenie się cieszę, to dla mnie ogromna radość. Po pierwsze dlatego, że Nobla dostała kobieta. Wczoraj jeszcze typowałam, kryjąc w duszy głęboko nazwisko, moją wiarę w to, że tym razem Nobla dostanie kobieta” - powiedziała dziennikarzom Omilanowska.

Aleksijewicz, której książki od ponad 20 lat nie są na Białorusi wydawane w państwowych wydawnictwach, nie jest lubiana przez władze białoruskie, bo – jak zauważył szef białoruskiego PEN-Centru Andrej Chadanowicz - obraz, jaki maluje w swojej twórczości, różni się od tego z białoruskiej telewizji. „Nie ma w niej tego optymizmu kombajnów, jak radośnie pędzą w świetlaną przyszłość” – podkreślił. Chadanowicz zwrócił też uwagę, że znaczna część niezależnej białoruskiej inteligencji atakuje Aleksijewicz, a nawet nie uznaje jej za białoruską pisarkę, gdyż pisze ona po rosyjsku i nie stara się popularyzować białoruskiego, który za prezydentury Łukaszenki został zepchnięty na margines.

Pisarka doceniana jest jednak poza Białorusią. Jest laureatką wielu międzynarodowych nagród, w tym National Book Critics Circle, Pokojowej Nagrody im. Ericha Marii Remarque’a, Nagrody Szwedzkiego Pen Clubu, Lipskiej Nagrody Książkowej na rzecz Porozumienia Europejskiego, Nagrody im. Andrieja Siniawskiego oraz Nagrody Fundacji im. Friedricha Eberta. W 2011 roku jej książka „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety” (Czarne 2010) została uhonorowana Literacką Nagrodą Europy Środkowej Angelus oraz Nagrodą im. Ryszarda Kapuścińskiego. Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego Aleksijewicz otrzymała ponownie w 2015 roku za książkę „Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka” (Czarne 2014). Została odznaczona francuskim Orderem Sztuki i Literatury stopnia oficerskiego.

Swietłana Aleksijewicz już za kilka dni spotka się z polskimi czytelnikami - będzie gościem siódmej edycji Festiwalu Conrada, który odbywać się będzie w dniach 19-25 października w Krakowie.

Czytaj również: [Nasza recenzja KONIEC CZERWONEGO CZŁOWIEKA]. (Płaczą sieroty po Stalinie. RECENZJA http://wpolityce.pl/kultura/253286-koniec-czerwonego-czlowieka-placza-sieroty-po-stalinie-recenzja)

Q/PAP

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.