PAKT Z DIABŁEM. Johnny Deep pokazuje gangsterskie kły. RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

„Pakt z diabłem” mógł być jednym z najlepszych gangsterskich filmów dekady. Gdyby go rzecz jasna nakręcił go ktoś z lepszym artystycznym wyczuciem. Scott Cooper ( „Szalone serce”)pozbawiony jest niestety zarówno szekspirowskiej maniery Coppoli, moralizatorskiego tonu De Palmy jak i lekkiej ręki i błysku Scorsese.

Biografia jednego z najsłynniejszych amerykańskich gangsterów Jamesa „Whiteya” Bulgera to film co najwyżej przyzwoity, który niczym nie wzbogaca gatunku. Bulgar był zresztą pierwowzorem postaci granej przez Jacka Nicholsona w „Infiltracji” Martina Scorsese. Pochodzący z Irlandii postrach Bostonu w latach 70-tych i 80-tych przez lata był ścigany za kilkanaście zabójstw i handel narkotykami. Brutalny, bezwzględny i pełen sprzeczności przez lata współpracował z FBI, która za wszelką cenę chciała wyeliminować bostońską cosa nostrę. Na dodatek jego brat był znanym senatorem i późniejszym rektorem Uniwersytetu Massachusetts. Bulgara uwielbiała lokalna społeczność i irlandzka IRA, której dostarczał broń. W końcu przez niemal dwie dekady kiwał amerykańskie służby, które złapały go dopiero w 2011 roku.

Życie kogoś takiego to wymarzony scenariusz na film. I choć nie można mówić w wypadku „Paktu z diabłem” o porażce, to z pewnością można uznać film za zmarnowaną szansę na świeży oddech w gangsterskim kinie. Johnny Depp w końcu wyrywa się z wizerunku dziwaków z kina Tima Burtona, a przede wszystkim manieryzmów Jacka Sparrowa. Wybitny aktor tworzy najlepszą kreację od, notabene również gangsterskiego, „Donnie Brasco”. Choć Jack Nicholson pokazał wszystkie odcienie pokręconej osobowości Bulgera, Deppowi udaje się uwypuklić jego demoniczność. Nie jest tylko dodatkiem do dosyć specyficznej i kontrowersyjnej charakteryzacji swojej postaci. Potrafi przeciwstawić ojcowską czułość „Whiteya” z jego zwierzęcą brutalnością. Dobrze oddaje też magnetyzm bandyty, którego same spojrzenie unieruchamiało wrogów. Nie popada przy tym w komiksowość pasującą do momentami zbyt wampirycznego wyglądu. Gdyby postać była lepiej napisana, Deep mógłby stworzyć rolę wybitną.

Niestety na roli Deppa pochwały dla tego filmu się kończą. Choć była szansa na nakręcenie kilkuwarstwowej opowieści z ulic nędzy Południowego Bostonu, Cooper od pierwszych minut osadza ją w klimacie prostego biograficzno-sensacyjnego kina. Ani nie jest to przenikliwe spojrzenie na życie irlandzkiej mafii, ani opowieścią o niemożności wyrwania się ze swojego środowiska. Prowadzący Bulgara agent FBI John Connolly (Joel Edgerton) to jego przyjaciel od dzieciństwa. Początkowo wykorzystuje gangstera do wyższych celów, ale w końcu górę bierze charyzma przyjaciela i więzy dzielnicy. Powoduje to, że Connolly tuszuje morderstwa gangu „Whiteya” i de facto go chroni przed wymiarem sprawiedliwości. Ten fascynujący wątek jest jedynie zasygnalizowany i potraktowany pobocznie. Szkoda, że reżyser dokładniej nie obejrzał monumentalnego arcydzieła Serio Leone o gangsterskiej przyjaźni. Może nie wpadłby z taki wielkim hukiem na rafę powierzchowności.

Nie udało się też Cooperowi oddać specyfiki „irlandzkiego Bostonu”, co doskonale zrobił choćby Ben Affleck w „Miasto Złodziei” czy Clint Eastwood w „Rzece tajemnic”. Niewykorzystane są również drugoplanowe postacie grane przez tak znakomitych aktorów jak Kevin Bacon, Benedict Cumberbatch czy najbardziej wyrazisty Peter Sarsgaard. Scorsese mając takich aktorów w epizodach stworzyłby pewnie niezapomniane sceny. Tutaj są tylko tekturowym dodatkiem do błyszczącego Deppa.

„Paktowi z diabłem” brakuje nie tylko zniuansowania, ale również pazura. Nie ma tu choćby jednej sceny, która weszłaby do kanonu tego rodzaju kina. Oryginalny tytuł filmu to „Czarna Msza”, będąca przecież tańcem z diabłem, który uwodzi, porywa i w końcu skazuje na potępienia partnera. „Whitey” zamiast kuszenia sprzedaje głównie wampiryczne spojrzenia. Miejscami straszne, ale zbyt puste by wzbudzić diabelsko-irlandzką grozę.

3/6

„Czarna msza”, reż: Scott Cooper, dystr: Warner Bros

Film wchodzi do kina 16 października

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych