Są takie seriale, które trudno zakwalifikować do konkretnej kategorii. Nie pasuje ani określenie „historyczny”, ani „fantasy”, ani „obyczajowy”. Albo pasują wszystkie na raz, choć w różnym stopniu.
Taki problem sprawia mi serial Reign (Panowanie), w polskiej wersji dość nieszczęśliwie zatytułowany „Nastoletnia Maria Stuart”. Już niebawem, bo 9 - go października ruszy trzeci sezon produkcji w Polsce stosunkowo jeszcze mało znanej, ale na uwagę zasługującej.
Choć zachęcając do oglądania – powtórzę - to nie jest serial historyczny – mimo że główni bohaterowie – przynajmniej większość z nich – istnieli naprawdę. W programach telewizyjnych produkcja określana jest jako serial fantasy, co też nie jest do końca prawdą. Aczkolwiek elementów fantastycznych w nim nie brakuje. Kategoria „dramat” też byłaby przesadą. „Obyczajowy” - już prędzej - pod warunkiem, że uwzględnimy,że nie do końca jest to obyczajowość epoki - z której kostiumem mamy do czynienia.
Ale po kolei. Akcja Reign dotyczy stosunkowo słabo opisanego pierwszego małżeństwa słynnej królowej. Inni twórcy brali przeważnie na warsztat – późniejsze fragmenty jej biografii – burzliwe panowanie w Szkocji, rywalizację z Elżbietą I, więzienie, wreszcie śmierć. W serialu o którym mowa, mamy próbę zmierzenia się z jej wczesną młodością. Z okresem jej narzeczeństwa i małżeństwa z delfinem, a potem królem Francji – Franciszkiem II.
Z historii wiemy tyle – że małżonkowie byli sobie przeznaczeni od wczesnego dzieciństwa. Że Maria przygotowując się do roli żony i królowej wychowywała się na francuskim dworze, że w wieku 18 -tu lat poślubiła swego wybranka. I, że jak wiele na to wskazuje, było to małżeństwo udane. Co wśród głów koronowanych było raczej rzadkością. Tyle, że szczęście trwało krótko. Młoda (wiekiem i stażem) para rządziła niespełna rok. Zresztą czy rządziła naprawdę? Raczej pozwalała panować ambitnej Katarzynie Medycejskiej, która po latach rywalizacji z kochanką męża - Dianą de Porties wyszła z cienia, by odegrać niebagatelną rolę w historii swego kraju, wetując sobie przy okazji lata wymuszonej pokory. Tak czy owak po niespełna roku od koronacji Franciszek zmarł, na bliżej nieokreśloną infekcję ucha. A Marię – niepotrzebną już królową – wdowę – wyekspediowano do Szkocji. Bo przecież jej koronę także nosiła od niemowlęcia.
Tyle historia. A serial? Serial rozpoczyna się w momencie przybycia Marii na dwór. Troszkę niezgodnie z prawdą – sugerując, że pomiędzy okresem wczesnego dzieciństwa, a formalnymi zaręczynami Maria przebywała w jakimś angielskim klasztorze. To zresztą tylko jedno z wielu odstępstw od historycznych realiów. Bo tych nie brakuje.
Choćby serialowy dwór - główne miejsce akcji - nie mieści się w Paryżu, ale w jakimś bliżej nieokreślonym podparyskim zamku. Królem jest wojowniczy Henryk II.
Na dworze zaś oprócz jego następcy Franciszka mieszka również nieślubny syn – ze związku z Dianą – Sebastian (Bash). Postać - dodajmy - całkowicie fikcyjna. Poza tym jest oczywiście Katarzyna, stosunkowo mniej obecna Diana i legendarny Nostradamus. Wraz z Marią na dwór przybywają również jej trzy damy, a zarazem przyjaciółki: Kenna, Greer i Lola.
Nie ukrywając,że liczą na korzystne mariaże. I od razu robi się ciekawiej, zwłaszcza, że każda śmiało mogłaby startować w światowym konkursie piękności. Ze zjawiskową Marią (Adelaide Kane) na czele. Swoją drogą dawno nie widziałam produkcji, w której pierwiastek fizycznej urody aktorów byłby tak skoncentrowany. Zarówno cztery młode kobiety, jak i dwaj przyrodni bracia Franiszek (Toby Regbo) i Bash (Torrance Coombs) – choć każdy inny – po prostu cieszą oko. Wiem, słaba to rekomendacja dla serialu. Ale czasem miło po prostu popatrzeć na piękne twarze.
Oczywiście sielankowy obraz dworu szybko przeistacza się w gniazdo żmij. O samą Marię rywalizują obaj bracia. W dodatku Nostradamus straszy Katarzynę, że małżeństwo Franciszka ze Szkotką przyniesie mu śmierć. Nie mam zamiaru opisywać całej akcji. Tak, przyznam, że miejscami trąci kiczem a’la Beverly Hills 90210. Ale choć emocjonalne wolty bohaterów od miłości do nienawiści, a także wielopiętrowe intrygi polityczne z prawdopodobieństwem nie mówiąc już o prawdzie – niewiele mają wspólnego – serial się po prostu ogląda. A są sceny – zwłaszcza w II serii – które szczerze wzruszają…
Pewną amerykańskość psychologii rekompensują piękne kostiumy (choć raczej stylizowane na historyczne niż historyczne naprawdę), i całkiem przyzwoita gra aktorska. Skądinąd obsada jest naprawdę ciekawa Aselaide Kane ma już za sobą kilka większych ról – choć zapewne dopiero Maria uczyni z niej gwiazdę.
Artystyczne dossier Lady Loli (Anna Popplewell) – jest jeszcze dłuższe,że wspomnę tylko Zuzannę z Opowieści z Narnii.
Tomas Rogby i Adelaide Kane zdobyli nominacje w kategoriach „Telewizyjny przełomowy występ aktorski”.
Z kolei w serialowej Katarzynie (Megan Follows)– nietrudno rozpoznać filmową Anię Shirley – po latach… Cały serial zaś został uhonorowany kryształową statuetką jako „Ulubiony nowy serial dramatyczny”.
Wracając do wcześniejszych rozważań o klasyfikacji serialu: przepowiednie, tajemnicze rytuały, klątwy - odgrywają znaczącą rolę w rozwoju akcji - przesuwając go w stronę fantastyki. Ale polityka i miłość są zdecydowanie ważniejsze. W sumie otrzymujemy skrzyżowanie „Gry o tron” z „Dynastią Tudorów”, choć z wyraźną domieszką wspomnianego już Beverly Hills.
Może nie jest to kino przesadnie ambitne. Ale – momentami naprawdę udane. Balansuje czasem na granicy kiczu, ale jej nie przekracza. Toteż wszystkim znudzonym monotonią „Wspaniałego stulecia” i stęsknionym kolejnego sezonu „Gry o tron” - gorąco polecam. Zwłaszcza, że szykują się długie jesienne wieczory…
A oto zwiastun sezonu trzeciego:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/267270-w-oczekiwaniu-na-kolejny-sezon-gry-o-tron-reign-serial-ktory-wymyka-sie-kategoryzacji