John Guillermin zmarł w wieku 89 lat. Jego popularność przypadła na lata 70-te XX wieku, gdy zrealizował jeden z najsłynniejszych katastroficznych filmów w historii kina.
Filmowiec zmarł na zawał serca w swoim domu w Topanga w Kaliforni. W czasie II wojny światowej Guillermin służył w RAF. Do świata filmu wszedł w latach 40-tych. W latach 50-tych nakręcił kilka filmów o Tarzanie. Po licznych filmach w Wielkiej Brytanii przeniósł się do Hollywood, gdzie pod koniec lat 60-tych zrobił wojenny „Most na renie”. Następnie nakręcił głośny „Terror w przestworzach” z Charltonem Hestonem i katastroficzny „Płonący wieżowiec”. Przepełniony ówczesnymi gwiazdami film ( m.in. Paul Newman, Steve McQueen, Fred Astaire, Wiliam Holden) zdobył 8 nominacji do Oscara i trzy nagrody.
W 1976 roku Guillermin nakręcił „King Konga” z Jessicą Lange, który do dziś jest uważany przez wielu kinomanów za najlepszy obraz o najsłynniejszej małpie popkultury. Dekadę późniejszy sequel „King Kong żyje” okazał się być artystyczną i finansową katastrofą. Sława Brytyjczyka gasła pod koniec lat 70-tych. Po „Śmierci na Nilu” na podstawie Agathy Christie reżyser nie nakręcił już znaczącego filmu. W 1988 roku zrobił ostatni swój film dla telewizji „Żywi lub martwi”.
Q
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/267079-rezyser-plonacego-wiezowca-i-king-konga-nie-zyje