Wychodzą na jaw nieznane fakty o początkach renesansu. Niezwykła wystawa gotyckich rzeźb z kości słoniowej w Lens

Fot. Julien Lanoo/flickr.com/CC/Wikimedia Commons
Fot. Julien Lanoo/flickr.com/CC/Wikimedia Commons

Wystawa eksponuje kontekst, w jakim powstawały rzeźby z kości. Przeżywający rozkwit średniowieczny Paryż, którego ludność podwoiła się w ciągu XIII w., był największym miastem Europy i - już wówczas - stolicą kultury. Księgarnie oferowały kosztowne iluminowane rękopisy, jak pokazana w Lens „La Somme le Roi” z 1295 r. z iluminacjami Mistrza Honoriusza, świeckiego rzemieślnika paryskiego i jednego z największych iluminatorów średniowiecza.

Wydane pod tym tytułem pouczenia moralne, napisane dla króla Filipa III Śmiałego przez brata Wawrzyńca, jego dominikańskiego spowiednika, ukazywały przykłady chrześcijańskiego życia. Tłumaczone m.in. na angielski, do końca średniowiecza (XV w.) pozostawały podstawą etycznej analizy i punktem wyjścia wielu dzieł w rodzaju „zwierciadeł” (speculum vitae). Ten popularny po XVI i jeszcze XVII wiek gatunek literacki propagował wzorce postępowania idealnych, ściśle usytuowanych społecznie postaci. Specula chrześcijańskie zawierały wzory dobrego, uczciwego życia i konkretne zalecenia. Mistrz Honoriusz pergaminowe karty kodeksu ozdobił postaciami cnót i przeciwstawnych im wad.

Intelektualne instytucje rozkwitały pod patronatem Joanny I z Nawarry, królowej Francji (1285-1305), żony Filipa IV Pięknego. Założyła ona Kolegium Nawarskie rywalizującego z Sorboną Uniwersytetu Paryskiego. Uwieczniona w wapieniu podobizna Joanny wys. 82 cm z ok. 1310 r. (Muzeum im. Bodego w Berlinie) ukazuje lekko przegiętą sylwetkę w obfitej sukni i okoloną podwiką twarz o wysokich kościach policzkowych. Królowa trzyma model architektoniczny kolegium.

Mała, niekompletna figurka Ukrzyżowanego z kości słoniowej z londyńskiego Muzeum Wiktorii i Alberta to, jak powiedział konserwator generalny tego muzeum Paul Williamson, dzieło „niezwykłej piękności, wirtuozerii technicznej i doniosłości historycznej”. Jednocześnie rzeźba ta jest „zdumiewająco realistyczna i poruszająca, godna podziwu dla wysokiej jakości artystycznej, indywidualności i oryginalności”. Tę siłę ekspresji odnajdziemy w dziełach Nicoli Pisano.

Nicola Pisano, zafascynowany rzeźbą klasyczną, z całą pewnością znał dzieła gotyku paryskiego, jeszcze zanim przybył do Pizy ok. 1248 r. On i jego syn Giovanni zdominowali na kilka dziesięcioleci rzeźbę Toskanii, łącząc elementy tradycji rzymskiej i bizantyjskiej z elementami szkoły paryskiej.

Według Jackie Wullschlager z „Financial Times” prawdziwą siłą placówki w Lens jest „niezależne myślenie i talent do ukazania sztuki średniowiecznej w świeży, jasny sposób”. Jej zdaniem teza wystawy, choć nie należy do obiegowej wiedzy, jest jak najbardziej prawomocna. Przypomniała, że już w latach 50. Erwin Panofsky skierował uwagę na humanistyczny wymiar architektury gotyckiej, a Ernst Gombrich zasugerował, że Giotto wiele zawdzięczał rzeźbiarzom z katedr na północ od Alp. Gombrich przypomniał też, że „w prawdziwej historii nie ma ani nowych rozdziałów, ani nowych początków”. Głębsze badania i porównania przyznają obu im rację.

AM/PAP

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.