Autor pamiętnych „Głośniej od bomb”, który w ostatnich latach robi kino czysto eksperymentalne i autorskie nie szczędzi w wywiadzie gorzkich słów polskiemu środowisku filmowemu.
W rozmowie z portalem gazeta.pl reżyser „Jak całkowicie zniknąć” opowiada o swoim nowym, osobistym filmie „Berlin Diaries”. Zdobywca Paszportu Polityki ( 2005) oddala się od maistreamu polskiego kina, choć w 2012 roku zrobił idealny dla „salonu” film „Sekret”. Film opowiadał o młodym geju i drag queen, który odkrywa, że jego mieszkający na wsi dziadek, który walczył w szeregach AK był oprawcą Żydów. Film zachwycił, a jakże!, kilku postępowych krytyków, ale nie odniósł wielkiego sukcesu artystycznego i komercyjnego. Dziś Wojcieszek realizuje kino bardzo autorskie, które nie jest pokazywane w dużych kinach i festiwalach. Reżyser chętnie jednak krytykuje polskie środowisko filmowe.
Tak, nienawidzę kina, a jednocześnie je kocham. Cały czas porównuję środowisko filmowe do ludzi związanych z teatrem, których przez kilka lat miałem okazję poznać. Mam wrażenie jakiejś potwornej selekcji negatywnej. Do kina trafiają najgorsi z najgorszych. Chyba nawet sportem zajmują się ludzie mądrzejsi i lepiej wykształceni, a przynajmniej nieco bardziej zawstydzeni swoją głupotą.
mówi reżyser.
Jego zdaniem festiwale filmowe w Polsce są niepotrzebne.
Każdy festiwal filmowy, w którym uczestniczę, to festiwal bezwstydnej głupoty. A jednocześnie patrzę na swoją kamerę i wiem, że to jest moje narzędzie pracy, że mogę nim wszystko, że nie stawia ono przede mną żadnych ograniczeń, że jest to narzędzie absolutnego wyzwolenia w każdym wymiarze: artystycznym, duchowym, zawodowym.
Według Wojcieszka nie ma w Polsce nawet filmowego przemysłu. Co zamiast tego funkcjonuje?
Jest środowisko filmowe bardzo zazdrosne o - publiczne zresztą - pieniądze na filmy. Nietolerujące żadnych outsiderów, żadnych oznak niezależności. Niszczące w bezlitosny sposób jakiekolwiek przejawy nonkonformizmu. autor „Made in Poland” powołuje się na Andrieja Tarkowskiego, który za pomocą swoich dzienników walczył z sowiecką cenzurą. Według Wojcieszka dziś w Polsce jest tak samo.
Robiąc dziś kino w Polsce, możesz być równie dobrze ustawiony jak dawni partyjni reżyserzy. Twoi koledzy rozdają ci pieniądze na filmy, rok później ty rozdajesz im. Nie ma żadnej karencji dla ekspertów. Dziś ja tobie, jutro ty mnie. Idealna, czysta sytuacja. Polski reżyser mówiący o moralności to jak tirówka opowiadająca o celibacie.
wypala ostro filmowiec.
Q/Gazeta.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/263067-wojcieszek-polski-rezyser-mowiacy-o-moralnosci-to-jak-tirowka-opowiadajaca-o-celibacie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.