KRYPTONIM U.N.C.L.E. Błyskotliwa szpiegowska wariacja w stylu retro. RECENZJA

Kino szpiegowskie wróciło do korzeni. Nie tylko dostarcza przeżyć w warstwie sensacyjnej, ale jest zabawne, urocze i błyskotliwe. Guy Ritche, podobnie jak w „Sherlocku Holmesie” bierze klasyczną serię i opakowuje w szaty, eklektycznego-popkulturowego miszmaszu rodem z XXI wieku. Jednocześnie pozostawia akcje w latach 60-tych, doskonale eksploatując klimat epoki. To najlepszy letni hit tego sezonu!

Oparty na znanej serii z 1964 roku „Kryptonim U.N.C.L.E” jest typowym wytworem wyobraźni Guya Ritche. Balansująca od pierwszej do ostatniej minuty na granicy autoparodii, zachwycająco świeża wizualnie opowieść o wspólnej misji agenta KGB Ily Kuryakina (Armie Hammer) i CIA Napoleon Solo (Henry Cavil) to ukłon w stronę przygód Jamesa Bonda z Rogerem Moorem. Nie jest to zaskoczenie bowiem postać Napoleona Solo stworzył Ian Fleming. Również treść filmu przypomina najbardziej luzackie i bezpretensjonalne części przygód agenta 007. Oto z samym jądrze zimnej wojny, tuż przed wybudowaniem Muru Berlinskiego, dwaj zwalczający się agenci dostają zadanie odnalezienie byłego nazistowskiego naukowca pracującego dla rządu USA, który ma wiedzę jak skonstruować bombę atomową, a teraz znikł gdzieś w Europie . Taka wiedza może zostać wykorzystana przez nazistowskich i faszystowskich niedobitków, chcącym zemścić się za upokorzenie w czasie II wojny światowej. W misji ma im pomóc piękna i inteligentna córka naukowca Gaby Teller (Alicia Vikander). Wszystkie drogi prowadzą specyficzny trójkąt do Rzymu.

Jak można się spodziewać dokuczający sobie niczym sowiecki Arnie Schwarzenegger i Jim Belushi w „Czerwonej gorączce” panowie wniosą do najpiękniejszej stolicy „starego kontynentu” trochę chaosu, poderwą piękne dziewczyny i w końcu skopią kilka faszystowsko-nazistowskich tyłków. Banał? Ale jak podany! Ritche udowodnił nie tylko w „Sherlocku Holmesie”, że potrafi w błyskotliwy i nowatorski sposób montować sceny akcji, mieszając ich chronologię. Brytyjczyk jest przecież autorem „Przekrętu”, który przeszedł do historii dzięki baletowym scenom przemocy, z idealnie dobraną muzyką i bezczelnie przełamującymi wszelkie konwencje ujęciom. Nie inaczej jest tutaj. Kupię płytę blu-ray z tym filmem tylko po to by w nieskończoność oglądać delektującego się w rytm włoskiej ballady winem i kanapką Napoleona, który obserwuje walkę jego rosyjskiego zioma z faszystami na motorówce.

Guy Ritchie z wyczuciem i wielkim smakiem zatapia opowieść w klimat lat 60-tych, kapitalnie wykorzystując gadżety z tego okresu. Jak przystało na twórcę najbardziej szalonej ekranizacji „Sherlocka” bezwstydnie też żongluje konwencją i filmowymi gatunkami. Wrzuca do gatunkowego kotła nie tylko odniesienia do klasycznego serialu, ale puszcza oko nawet do fanów spaghetti westernów Sergia Leone! A wszystko zostaje zuchwale przyprawione szczyptą doskonałych dialogów, zabójczej ścieżki dżwiękowej, przepysznych parodystycznych scen szpiegowskiego kina i…naprawdę zabawnym Hugh Grantem w roli szefa asów wywiadu. Obok nowego „Mad Maxa” to jedyny film tego sezonu, którego kontynuacje obejrzę w dziecięcą przyjemnością.

5/6

Łukasz Adamski

„Kryptonim U.N.C.L.E”, reż: Guy Ritchie, dystr: Warner Bros

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.