Od dawna mówi się, że rodzimi wykonawcy, których kawałki ciągle możemy usłyszeć w radiu, a facjaty oglądać w tv, podczas normalnych biletowanych imprez po prostu istnieją. Casus Margaret i Mroza potwierdził ten casus.
Jak informuje „Dziennik Wschodni”, wspólny występ dwójki wspomnianych artystów i Wet Fingers na Lublin Arenie został przełożony o tydzień. Powód? Znikome zainteresowanie.
Chociaż ceny biletów były stosunkowo niskie (10 zł za zwykły, 25 zł „VIP-owski” bilet), znalazło się zaledwie… 200 chętnych. I pomyśleć, że organizatorzy liczyli na 15-tysięczną publikę!
Sprzedało się niecałe 200 biletów. Uznaliśmy wspólnie z organizatorem, że jest za mało czasu, by wypromować imprezę. Nie o to chodzi, żeby przyszło tysiąc lub dwa tysiące ludzi. W umowie mieliśmy spisane, że Eska ma promować koncert w ostatnim tygodniu przed imprezą. Ale uznaliśmy, że to trochę za późno, by zapewnić odpowiednią promocję. Zwłaszcza w wakacje, gdy wiele ludzi wyjeżdża
— tłumaczy Tomasz Grodzki, prezes Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim”.
Prawda jest jednak taka, że artyści, którzy porywają tłum swoją twórczością i charyzmą bez wsparcia radiowych macherów, potrafią zebrać wielotysięczną publikę bez względu na porę roku czy dnia.
Tak to jednak bywa z produktami marketingu… Morrissey miał rację.
gah/Dziennik Wschodni
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/259264-na-koncert-margaret-i-mroza-sprzedalo-sie-tylko-200-biletow-tyle-znacza-radiowe-gwiazdy-bez-lansu