Ten film to portret Polaków po katastrofie smoleńskiej - podkreśla kompozytor Michał Lorenc, twórca muzyki do powstającego filmu „Smoleńsk”, w rozmowie z tygodnikiem „Niedziela”.
Zdaniem Michała Lorenca film Antoniego Krauzego nie rozstrzyga jednoznacznie, co zdarzyło się 10 kwietnia 2010 r., nie przesądza o winie ani nie narzuca interpretacji.
Jest natomiast przejmującym dziełem filmowym, mówiącym o faktach, trochę o poszukiwaniu prawdy. Zresztą główna bohaterka filmu nie musi tej prawdy za bardzo poszukiwać. Prawda sama ją dopada
— opowiada.
Kompozytor twierdzi, że czuje się zaszczycony zaproszeniem do współpracy przy tym filmie.
Uważam, że powstaje jeden z najlepszych polskich filmów w historii
— podkreśla.
Według artysty film o katastrofie smoleńskiej jest filmem o dojrzewaniu i „raczej o Zmartwychwstaniu, a nie o Ukrzyżowaniu”.
To nie jest historyczny paradokument, to jest fabularny film o dochodzeniu do prawdy, czy bardziej - do mądrości. Ten film to portret Polaków po katastrofie smoleńskiej
— wyjaśnia.
Choć liczy się z tym, że „recenzje filmu już zostały napisane”, to ma nadzieję, że „Smoleńsk” zostanie przyjęty z powagą.
Mam też pewność, że co prawda to pierwszy film o tej wielkiej tragedii, ale nie ostatni. Lekko nie będzie. Polska jest krajem, gdzie nie powstał ani jeden film o Witoldzie Pileckim, Tadeuszu Kościuszce. Takich filmów nie ma, w kinach dominują komedyjki, filmy tęczowe, mające mainstreamową klakę
— mówi kompozytor.
To, jak się dziś oficjalnie mówi o tragedii smoleńskiej, przypomina mu język używany w komunizmie.
W przypadku „Smoleńska” jesteśmy głęboko dotknięci katastrofą jako naród, jako znajomi - mówię także o sobie - bliżsi lub dalsi ofiar. Tymczasem tzw. oficjalna narracja, towarzysząca tragedii sugeruje kłamliwie cztery podejścia do lądowania, rzekome błędy pilotów. Tworzy się fałszywy, a obowiązujący obraz zdarzeń, wzmacniany jeszcze propagandowo przez większość mediów. W naszym kraju zaczął się tworzyć przy tej okazji język, którym posługiwaliśmy się jeszcze za komuny
— zauważa Lorenc.
Film ma być gotowy przed końcem roku. Pracę nad muzyką Michał Lorenc traktuje jako trudne wyzwanie, ponieważ mocno przeżył katastrofę smoleńską, a to, co się działo po niej, bardzo go dotknęło.
Natomiast teraz czuję, że muzyka, którą piszę, jest rodzajem wypełnienia zobowiązania, które wtedy zaciągnąłem, i rodzajem spłaty długu wobec ofiar, które sporo dobrego też dla mnie zrobiły. I za życia, i po śmierci
— kończy Michał Lorenc.
bzm/”Niedziela”
Czytaj także: Krauze o „Smoleńsku”: „To nie jest film natchnień. To jest film faktów. Opowieść o tym, co się wydarzyło naprawdę”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/258825-michal-lorenc-o-smolensku-uwazam-ze-powstaje-jeden-z-najlepszych-polskich-filmow-w-historii