"Mysz”, czyli Adam Strug o miłości. RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Tak, wiem, wiem, ostatnio sporo pisałem o Adamie Strugu, proszę bez dowcipów o lodówce. Ale też aktywność wydawnicza pana Adama jest ostatnimi czasy zadziwiająca. W tym roku ukazały się trzy(!) zupełnie różne (!!!) płyty, na których zaprezentował swój talent. Opisane kilka tygodni temu „Requiem ludowe”, choć w większości było dziełem zespołu Kwadrofonik, to w centrum stawiało niesamowity głos Struga – raz czarujący ludowym zaśpiewem (on sam nazywa to „śpiewem zielonym”), a innym razem dramatyczny jak u najlepszego aktora. To w marcu. W kwietniu do pisma „Ruch muzyczny” dołączono płytę z „Pieśnią o Bożym umęczeniu” – koronny dowód na tezę Struga, że muzyki ludowej przerabiać nie trzeba, jest piękna per se (no, chyba że ma się ciekawy pomysł, patrz: „Requiem ludowe”). Tylko głos pana Adama, niesamowity starodawny tekst (ta fleksja, zupełnie odmienna od dzisiejszej!) i lira korbowa Mateusza Kowalskiego. Efekt niesamowity! A w maju wracamy do spraw ziemskich, co nie oznacza że nieistotnych.

Strug w swoim wydaniu autorskim, czy to tworząc piosenki do tekstów własnych, czy czerpiąc z wielkich poetów, generalnie i tak obraca się wokół dwóch najważniejszych tematów. Tańczy jednocześnie z Erosem i Tanatosem. „Mysz” to ukłon w stronę bożka miłości, zakrawający na koncept album zbiór dziesięciu piosenek na temat relacji damsko-męskich we wszystkich ich przejawach. Bo mamy tu i przypadkowe (?) zapomnienie się (tu smaczny cytacik z autorskiego tekstu Struga: „Nie mów, że byłaś pijana - chodziłaś ze mną po ogrodzie od rana. Nie mów, że jestem demonem - pamiętać winna byłaś o tym wieczorem.” – hi, hi!), i życie rodzinne („Przędza”) i opłakiwanie rozpadu związku („Za naszym oknem”), i wspomnienia po tymże („Kominek” do tekstu „Józefa Przerwy-Tetmajera, „Niepogoda” Jana Zacharasiewicza). „Mysz” do słów Vachela Lindsaya to smutna refleksja nad ludźmi zbyt uwikłanymi w wyścig szczurów (myszy? Lemingów?), by znaleźć druga połówkę. Trochę zastanawiam się nad sensem umieszczenia w tym zestawie „Strzeż mnie” Pawła Hertza – to raczej manifest humanizmu niż wyznanie uczucia. Melodie, choć ładne, przebojowe nie są. Pod kątem (tfu! Nie lubię tego słowa!) radiowej promocji najlepiej sprawdziłby się tytułowy kawałek i „Ostatni raz”. Klip nakręcono tymczasem do „Możemy iść” – taka koncepcja artysty, nic mi do tego.

Nowa płyta to także remanent brzmienia. Niby są tu wszystkie składowe aranżacji znanych z debiutanckiego krążka Struga „Adieu” (bo płyta z tekstami Leśmiana i fortepianem Stanisława Soyki to jednak brzmieniowo zupełnie inna bajka), ale pojawia się ożywcza nowalijka. Nazywa się ona: Wojciech Waglewski. Lider Voo Voo pełni rolę producenta i gitarzysty we wszystkich utworach, dostaje mu się też do zaśpiewania finałowy „Ostatni raz”. I od razu słychać jego ingerencję. Bo tak jak na genialnej „Adieu” mamy sekcję dętą przypominającą muzykę bałkańską czy turecką, ale jednak tym razem jest ona raczej ornamentem. „Wagiel” to najwyższej klasy gitarzysta i jego obecność nie mogła nie skierować muzyki w bardziej rockowe rejony. Tę intencję wyczuwa świetnie sekcja rytmiczna: stary znajomy, czarnoskóry bębniarz Frank Parker Jr. i nowy w składzie kontrabasista Marcin Lamch (zastąpił Marcina Pospieszalskiego). A i trębacz Szczepan Pospieszalski (świetnie się rozumiejący z Parkerem – wszak obaj grają też w zespole DagaDana) w kilku momentach prezentuje się mniej ludycznie, a bardziej jazzowo. Akordeon lidera rzadziej wychodzi naprzód – generalnie dzięki zabiegom Wagla dostajemy muzykę bliższą basenowi Atlantyku niż ukochanemu przez Struga Środkowemu Wschodowi. Nawet pan Adam rzadziej raczy nas podsłuchanym u tureckich śpiewaków zawodzeniem „aman, aman”*. Waglewski oczywiście świetnie różnicuje klimat, nie gra na jedno kopyto. Mamy więc delikatne, akustyczne brzdąkanie w „Niepogodzie”, regularne reggae w „Myszy”, a „Ostatni raz” to już kompletny odjazd. Głos i instrument szefa Voo Voo dają nową, absolutnie „Waglewską” jakość. Ponure rzężenie gitary i roztopiony w pogłosie śpiew czyni z „Ostatniego razu” kawał southern gothic, jak z najlepszych dokonań Nicka Cave’a czy Hugo Race’a!

„Mysz” jest albumem uroczym i do wielokrotnego smakowania, ale jeśli miałbym wybierać między nią a „Adieu”, to zdecydowanie wybrałbym debiut naszego bohatera. Ten rock to fajny aranżacyjny zabieg, ale to nie do końca jest Strug! W tamtej poprzedniej, bardziej orientalnej szacie pan Adam prezentował się o wiele bardziej naturalnie, swobodniej niż tu. Oczywiście nazwisko Waglewskiego swoje zrobi, będzie lokomotywą ciągnącą sprzedaż krążka, ale na koncertach, podejrzewam, w większości obejdzie się bez jego gitary - bo Wagiel na nadmiar wolnego czasu nie narzeka. I to chyba w tych bardziej kameralnych występach, bez obecności szacownego gościa, dostaniemy te piosenki w wersji zdecydowanie ciekawszej, bliskiej sercu autora. To będzie „sto procent Struga w Strugu”. I naprawdę nie miałbym nic przeciwko koncertówce, na której w ujednoliconej brzmieniowej szacie zabrzmiałyby utwory i z „Adieu”, i „Leśmiana”, i „Myszy”. A najlepiej niech to będzie DVD z któregoś z występów Struga i jego ekipy, na których pan Adam zachęca ludzi do tańca przy swoich utworach. Tańca, w związku z przesłaniem piosenek, bardzo specyficznego – ni to taniec godowy, ni danse macabre…

Mimo powyższych zastrzeżeń daję piątkę w naszej sześciopunktowej skali. Strug bowiem nawet nie będąc w szczytowej formie pozostaje artystą osobnym, a przez to – fascynującym.

*Ten zaśpiew uwielbiała moja kochana, nieżyjąca już Babcia Hala – czy była u mnie w domu, czy wiozłem ją wozem, padało pytanie: „Pawełku, a masz tę płytę gdzie pan śpiewa amanaman?”. Za co Artyście z głębi serca dziękuję.

Paweł Tryba

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych