ZŁOTA PALMA w CANNES przyznana. Jest zaskoczenie

Francuzi są zresztą największymi zwycięzcami tegorocznego festiwalu w Cannes- informuje filmweb.pl. Trzy filmy z tego kraju zostały zauważone przez jury pod przewodnictwem braci Coenów. Złotą Palmę zdobył "Dheepan", który faworytem nie festiwalu nie był. Nagrody nie zdobył żaden z filmów włoskich. Ani Paolo Sorrentino, ani Nanni Morreti i Matteo Garrone.

Złota Palma:

"Dheepan" reż. Jacques Audiard

Grand Prix:

"Syn Szawła" reż. László Nemes

**Nagroda Jury:

"Homar" reż. Giorgos Lanthimos**

Aktor:

Vincent Lindon - "La loi du marché"

Aktorka: ex aequo:

Rooney Mara - "Carol" oraz Emmanuelle Bercot - "Mon roi"

Reżyseria:

Hsiao-hsien Hou - "Nie yin niang"

Scenariusz:

Michel Franco - "Chronic"

KONKURS FILMÓW KRÓTKOMETRAŻOWYCH

Złota Plama: "Waves '98" reż. Ely Dagher

ZŁOTA KAMERA (nagroda za debiut)

"La tierra y la sombra" reż. César Augusto Acevedo (film pokazywany w sekcji Tydzień Krytyki)

A co o festiwalu pisze Urszula Lipińska? Jej korespondencja z Cannes już jutro w tygodniku wSieci. Publikujemy fragment tekstu.

Być może miałoby to mniejsze znaczenie, gdyby nie fakt, że gdy kino nie ma nic do powiedzenia o otaczającej nas rzeczywistości, na piedestał niesłusznie wchodzą tytuły usiłujące się mierzyć z przeszłością — tylko dlatego, że są „ambitnymi filmami na ważny temat”. Koronnym tego przykładem był węgierski „Son of Saul” László Nemesa, który budził zainteresowanie długo przed festiwalem. Uwagę przykuł zwłaszcza fakt, iż obraz jest debiutem (w Cannes dopiero pokazanie filmu w którejś z pobocznych sekcji umożliwia kandydowanie z następnym do konkursu głównego), i to, że jedyny reprezentował kraj Europy Wschodniej całkowicie wypchniętej w tym roku poza oficjalną selekcję. Pokazany na początku festiwalu obraz od razu stał się jednym z faworytów do Złotej Palmy, mimo że niewprawna ręka debiutującego reżysera nie zdołała poprowadzić ambitnego pomysłu na opowiedzenie historii o Holokauście… bez pokazywania Holokaustu.

Kamera bowiem cały czas kurczowo trzyma się głównego bohatera poszukującego w wojennej zawierusze swojego syna, ale kiedy pasuje jej odwrócić oko ku bardziej emocjonalnym scenom — robi to. Podobne zabiegi wykolejają świetny pomysł i dają poczucie zmarnowanej szansy na ciekawy film, jednak w Cannes obraz przyjęto z otwartymi ramionami i pod sam koniec festiwalu powtarzano, że żaden inny tytuł nie przebija „Son of Saul”. Przypadek węgierskiej produkcji perfekcyjnie zresztą oddaje zasady panujące w świecie nagród i wyróżnień. Pokazuje bowiem, że znaczenie dla odbioru obrazu ma wiele towarzyszących czynników, niekoniecznie związanych z jakością samego filmu. „Son of Saul” od początku odglądało się w atmosferze wydarzenia, towarzystwo słabych i bezpłciowych produkcji tylko przydawało mu wartości, a klimaty bliskie kinu braci Coen (stojących w tym roku na czele jury) wyraźnie zwiększały szanse Nemesa na nagrodę. Przy okazji można było zaobserwować jeszcze jeden paradoks: o ile Cannes z przyczyn marketingowych lubi w konkursie błyszczeć komercyjnymi w duchu tytułami, Złotą Palmę woli przyznawać wspomnianym „ambitnym filmom na ważny temat”

Q/wSieci/filmweb.pl

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych