Polski aktor mówi, że chciałby żyć w kraju „takim, w którym demokracja byłaby parodią jej sensu.” Czy to oznacza, że tylko Komorowski gwarantuje prawdziwą demokrację? „Bardzo często zło, a więc i terror, ma na początku miły i niewinny uśmiech. Trzeba być czujnym”.
Najwybitniejszy żyjący polski aktor rzadko tak wprost mówi o swoich politycznych zapatrywaniach. W dużym wywiadzie dla Gazety Wyborczej opowiada nie tylko o swoich ostatnich rolach, ale również o religii i zapatrywaniach na współczesną Polskę.
Janusz Gajos poparł wprost w wyborach prezydenta Bronisława Komorowskiego. Dlaczego?
Nie jestem specem od polityki, ale pewne rzeczy widać gołym i nawet niewprawnym okiem. Podczas kampanii przyglądałem się ludziom pretendującym do najwyższego stanowiska w kraju. Większość z nich deklarowała cuda i obsypywała nas obietnicami, których moim zdaniem nie da się dotrzymać. Nie da się zadowolić wszystkich.
Gajos zwraca uwagę, że nie możemy wierzyć w "obiecanki-cacanki"
Obiecanki-cacanki wzmacniane hałaśliwymi okrzykami i gestami rodem z teatru nie najwyższych lotów nie napawały mnie optymizmem. Człowiek, który nie ulega takiej żałosnej maskaradzie i mówi do mnie spokojnie, z rozwagą, budzi zaufanie i poczucie bezpieczeństwa. Dlatego oddaję na niego głos.
mówi legendarny aktor ipodchwytuje ostatnie hasło wyborcze Komorowskiego o wolności.
Wolność to pojęcie trudne do zdefiniowania, wymaga świadomości obowiązków i potrzeby ich respektowania. Nie może mieć nic wspólnego z anarchią. Wymaga rozumienia często przywoływanego zdania Woltera, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się twoja wolność.
Dziennikarka GW pyta o „tych”, którzy śpiewają „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Czy dla Gajosa Polska jest wolna?
Zasmuca mnie pani tym pytaniem. Myślę, że ci, co mówią o niewoli, nie zdają sobie sprawy ze znaczenia tego słowa. Przecież każdy inteligentny człowiek wie, że nie żyjemy w świecie idealnym, że np. nie wszystkie instrumenty urzędowe działają tak, jak byśmy sobie życzyli, że często działają wbrew naszym oczekiwaniom, że musimy znosić arogancję urzędników przekonanych o tym, że dzierżą władzę, i stawiają nas w roli petentów pokornie proszących o to, co nam się należy. Jest co naprawiać i należy to robić, a nie śpiewać o zniewolonej ojczyźnie.
dodaje aktor. Gajos odnosi się też do sukcesu wyborczego Pawła Kukiza.
Pan Kukiz ma tę zaletę, że rozmawia z ludźmi wprost. Mówi, że chce się pozbyć klinczu, w którym dwie główne partie trzymają się za gardła. Może to trafne spostrzeżenie, tylko co potem? Łatwo jest rozbić krzesło o ścianę, ale czym je zastąpić? Liczy się też umiejętność przewidywania.
Aktor mówi również o swojej wrażliwości religijnej.
Z domu wyniosłem zasady dość nieskomplikowane. Oparte na dekalogu. Bez specjalnych nauk wiedziało się, jak wygląda dobro i zło. Oczywiście rzeczy się czasem komplikują. Wtedy przydaje się właśnie rozsądek. Ludzie, którzy postanowili dbać o naszą duchowość, powinni czynić swą powinność bez mieszania w to demagogii i polityki. Ostatecznie każdy z nas podejmuje decyzje we własnym sumieniu.
Janusz Gajos uważa też, że wiara jest najintymniejszą sferą życia człowieka. Jego zdaniem „słabo się nadaje na kolportowanie jej w formie plakatów reklamowych.”
Kto mówi, że na pewno ma rację, wydaje się trochę podejrzany.
wyznaje Gajos
Na typowe dla lewackiej GW pytanie czy Polsce grozi „religijno-światopoglądowy terror” Gajos odpowiada.
Nie wiem. Bardzo często zło, a więc i terror, ma na początku miły i niewinny uśmiech. Trzeba być czujnym.
Q/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/254114-janusz-gajos-o-tym-dlaczego-poparl-komorowskiego