NIEZŁOMNY. Zmarnowana szansa na traktat o wierze. Recenzja DVD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Doprawdy nie wiem, co wśród scenarzystów tego filmu robią bracia Coen. Jedynym wytłumaczeniem ich obecności w „Niezłomnym” jest to, że ich tekst został radykalnie przerobiony przez resztę scenarzystów i skrojony pod gusta średnio wyrobionej widowni. Szkoda, bowiem to film o wspaniałym chrześcijaninie, o którym notabene pisałem tekst w pierwszym.

numerze miesięcznika „Fronda”. Od dawna wielu filmowców przymierzało się do ekranizacji historii Louisa Zamperiniego. Amerykański biegacz olimpijski w 1936 r. w Berlinie zachwycił wytrwałością i siłą woli samego Adolfa Hitlera. Wielką karierę lekkoatlety przerwała mu II wojna światowa. Zamiast na wymarzoną olimpiadę w Tokio trafił do amerykańskiego bombowca Liberator. Po jego zestrzeleniu wraz z kompanami dryfował 3 tys. km, by po 47 dniach dostać się do niewoli japońskiej. Tam przeżył dwuletnie piekło, które po wojnie doprowadziło go do alkoholizmu i ostatecznie głębokiego nawrócenia. Przez resztę życia Zamperini był mówcą motywacyjnym i ewangelizatorem. Przed śmiercią w wieku 97 lat zdążył obejrzeć film o swoim życiu. Zrobił to na szpitalnym łóżku.

Niedobrze się stało, że tak niesamowitą historię w swoje ręce wzięła niedoświadczona jako reżyserka Angelina Jolie. I choć wydaje się, że zdobywczyni Oscara oraz rozpolitykowana celebrytka przechodzi jakiś rodzaj duchowej podróży, to nie potrafiła jej przekuć na język filmu. Momentami nawiązuje nawet do religijnej drogi Zamperiniego (symboliczna religijnie scena tortur, modlitwa podczas sztormu), ale rezygnuje z narzucającej się naturalnej klamry, idealnej dla tak hollywoodzkiej historii. Zamperini w jenieckim obozie był torturowany przez tzw. Ptaka, któremu po wojnie przebaczył, choć ten odmówił spotkania ze swoją ofiarą. Dlaczego Jolie informuje o tym jedynie w napisach końcowych, nie pozwalając widzowi przeżyć chwili największego chrystusowego triumfu niezwykłego Amerykanina? To o tyle niekonsekwentne, że film otwiera scena podszyta rozważaniem o przebaczeniu.

Bez Chrystusa nie można zrozumieć duchowej wielkości Zamperiniego, który jako 80- latek niósł symbolicznie ogień olimpijski w kraju, w którym doświadczył największego piekła. A to właśnie wyróżnia historię Zamperiniego z kilku innych opowieści o wojnie na Pacyfiku. Jolie poległa też na innych polach. Zbyt wiele jest tu wyświechtanego patosu, który reżyser bez talentu Clinta Eastwooda czy Stevena Spielberga może tylko zamienić w karykaturę. Choć można pochwalić całą młodą obsadę filmu na czele z Jackiem O’Connellem w roli Louisa i kilka świetnych ujęć, to ostatecznie „Niezłomny” jest cieniem bardzo podobnej tematycznie „Drogi do zapomnienia”. Niestety szybko po seansie o nim zapominamy.

3/6

Łukasz Adamski

„Niezłomny”, reż. Angelina Jolie, dystr. Filmostrada

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych