Poszedłem na AVENGERS 2. Składam samokrytykę. Recenzja

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Naczelny tak zachwalał, wybrałem się więc do kina. Zresztą kogo chcę oszukać? I tak bym poszedł, bo moje uzależnienie od Marvela ma dłuuugą kartę chorobową. Zaczęło się w 1990. roku, kiedy w Teleranku wyemitowano kilka odcinków "Człowieka-Pająka i jego niesamowitych przyjaciół". W tym samym czasie na polski rynek zaczęły wchodzić amerykańskie komiksy superbohaterskie (nieodżałowane wydawnictwo TM-Semic). Ładowałem w siebie Pajęczaka, potem Iksmenów, Mścicieli, Silver Surfera - wszystko, na co dało się naciągąć rodziców (dziękuję wydawnictwu Marvel - to dzięki niemu opanowałem trudną sztukę dyplomacji!) albo pożyczyć od kolegów. Nie przeszło mi do dziś, ale zdaje się, że właśnie nastąpił w moim przewlekłym marveloholizmie przełom. "Avengers 2. Czas Ultrona" to Marvel w dawce uderzeniowej. Zero rozcieńczeń, sto procent czystej kolumbijskiej koka... WRÓĆ! Sto procent czystego amerykańskiego superhero z całym jego sympatycznym patosem, efektownymi rozwałkami, ale też umownością przechodzącą w głupotę. Niestety aż za często. Mamy z kolegą Adamskim biegunowo rozbieżne opinie o drugiej części przygód Mścicieli. Psiakrew, może oglądaliśmy dwa różne filmy?

AVENGERS. CZAS ULTRONA. Po prostu perfekcja. RECENZJA

Przez kilka lat Marvel Studios przenosiło na ekran komiksowy wszechświat, którego początki sięgają lat czterdziestych ubiegłego wieku (stworzone wtedy postacie w rodzaju Namora, Human Torcha,a przede wszystkim Kapitana Ameryki, do dziś występują co miesiąc w kolejnych zeszytach). Udawało się świetnie, ale do czasu. Już pierwsza część przygód Avengers, w której pod jednym sztandarem jednoczą się bohaterowie kilku franczyz zwiastowała, że niekoniecznie tędy droga. Owszem, reżyser i scenarzysta Joss Wheddon stworzył kapitalne blockbusterowe widowisko, ale ze scenariuszem było szczerze mówiąc krucho. Ot, przecinają się drogi Thora, Hulka Kapitana Ameryki i Iron Mana (pozostałych bohaterów nie liczę, bo nie doczekali się własnych filmów), herosi najpierw sobie nie ufają, potem tłumią animozje by zjednoczyć się w walce i... tak mijała połowa filmu, po której scenopis praktycznie się urywa, bo potem chodzi już tylko o potężną, godzinną demolkę. Było to naiwne, ale przynajmniej czytelne, z cały czas narastajacym napięciem. Niestety, w "dwójkę" Wheddon (skądinąd świetny autor komiksów, jego "Astonishing X-Men" to prawdziwa perełka) postanowił władować dwa razy tyle scen ... (w wielokropek proszę wpisać stosowny przymiotnik z proponowanej listy: gargantuicznych, wiekopomnych, zapierających dech, czadowych, nieziemskich itp.).

W efekcie można poczuć przesyt już po pierwszych trzech kwadransach, a dalsze podbijanie stawki powoduje wręcz ziewanie. Zwłaszcza, że równolegle pojawiają się obowiązkowo wyciskające łzy wątki uczuciowe. Przyznaję, romans dwojga "potworów" - byłej sowieckiej zabójczyni Czarnej Wdowy i doktora Bannera zmieniającego się w Mr Hy... tfu! Hulka - został poprowadzony naprawdę ciekawie. Dla równowagi sceny życia rodzinnego łucznika Hawkeye'a rażą sztucznością, wrzucono je tylko po to, by nadać tym wszystkim bogom, genialnym wynalazcom i superżołnierzom odrobinę ludzkiego wymiaru. Wyszło średnio.

Żal trochę niewykorzystanego potencjału, jaki niosła ze sobą postać głównego antagonisty. Ultron, sztuczna inteligencja będąca efektem niefrasobliwych eksperymentów Tony'ego "Iron Mana" Starka (trochę słabszy niż poprzednio Robert Downey Jr., zbroja chyba zaczyna go uwierać), mógłby podpisać się pod słowami Janusza Szpotańskiego: "Ażeby można ludzkość zbawić, trzeba z nią najpierw się rozprawić" i dąży do tego każdym gigabajtem swojego geniuszu i każdą kolejną kopią-droną. Sęk w tym, że podładający pod niego głos James Spader (ponoć wielki miłośnik Marvela) kapitalnie oddał psychotyczną osobowość, ale nie obcość i sztuczność. Ultron jak na świra z metalu i silikonu jest aż nazbyt ludzki i w tym konkretnym przypadku jest to niestety wada. Bardziej obco wypada android Vision, który przyłącza się do Mścicieli. Tłumiłem śmiech obserwując grającego go Paula Bettany - to po to w poprzednim sezonie ogórkowym ratował nas przed sztuczną inteligencją w koszmarku pt. "Transcendencja" żeby teraz samemu utknąć w roli robocika, i to na dłużej? Hi, hi!

W ogóle duet dobrego i złego androida stanowi dla scenarzysty pretekst do tandetnych parareligijnych rozważań (chwilami ocierających sie o bluźnierstwo) o naturze Stwórcy i stworzeniu, ewolucji itp. Ultron ma ewidentnie kompleks Boga. Tak, z wielkiej litery - bo nader chętnie posiłkuje się cytatami z Biblii i chce tworzyć życie - jakkolwiek rozumiane, ale jednak. To już wolałem jego komiksowy oryginał. W stareńkich "Avengers" z lat 60tych Ultron stworzony był nie przez Starka, tylko przez dr Henry'ego Pyma i owszem, również miał kompleks, ale Edypa - pałając elektroniczną namiętnoscią do żony swego "taty". Szkoda, że Joss Wheddon nie poszedł w scenariuszu tym tropem. Mogło być wtedy o wiele weselej.

A'propos Visiona - nie jest on jedynym nowym Avengerem na pokładzie. Rodzeństwo Quicksilver i Scarlet Witch dostaje odpowiednią porcję czasu antenowego, wystarczająco by zbudować charakterystykę postaci, ale gorzej jest z ukazaniem ich mocy na ekranie. Fakt, także w komiksach paleta mocy Szkarłatnej Wiedźmy była na tyle szeroka, że bohaterka sama nie znała limitu swoich możliwości, ale na ekranie należało wziąć je w jakiekolwiek ramy. Tak się jednak nie stało i Wanda Maximoff raz jest telepatką, by za chwilę jednym gestem zdemolować spory budynek. Jej brat ma łatwiej: musi po prostu być szybki jak błyskawica i jest. Sęk w tym, że grający go Aaron Taylor-Johnson miał mocno pod górkę. Rok temu Quicksilver pojawił się już u konkurencji. Studia Fox nadal mają prawa do ekranizacji X-Men, a że Quicksilver od lat przewijał się także przez opowieści o mutantach - wykorzystały go w "X-Men. Przeszłość, która nadejdzie". Komiczny epizod Evana Petersa był jedną z najlepszych scen filmu. Taylor-Johnson niestety poprzednika nie przebił. Grał zresztą na zupełnie innych nutach, jego Quicksilver to postać dramatyczna, a nie beztroski postrzeleniec Petersa. W ogóle "Czas Ultrona" ma wszelkie wady przejściówki - filmu podsumowującego wątki (a jest ich aż za dużo), na nowo meblującego obsadę drużyny i przygotowującego grunt pod kolejne solowe przygody Kapitana Ameryki i Thora (Iron Man raczej nie dostanie kolejnej solówki, ale jeszcze zdrowo namiesza). Pewne sytuacje wynikają ot tak, innym brakuje kulminacji. Ale zdarzyć się muszą, bo przecież zaczytani w Marvelu maniacy dobrze wiedzą co nastąpi w filmach "Kapitan Ameryka. Wojna domowa" czy "Avengers. Wojna nieskończoności".

"Avengers 2" to film bardzo, bardzo wysokobudżetowy co przekłada się na porządną obsadę. Film ciągną bardzo ludzka jak na morderczynię Scarlet Johansson, rozerwany między dwiema jaźniami Hulka Mark Ruffalo i - mimo lekkiej obniżki formy - nadal Downey Jr. Bo co do reszty protagonistów, nie jest już tak różowo. Chrisowie: Evans (Kapitan Ameryka) i Hemsworth (Thor) dobrze czują się w roli szlachetnych, nierozgarniętych mięśniaków i tyle. Więcej wyciąga z Hawkeye'a Jeremy Renner, balansuje między komizmem a postawą statecznego ojca rodziny, co to i swój chłop, i ostoja społeczeństwa. Niestety najlepsi aktorzy dostają ogony - Bettany i tak nie może narzekać, wreszcie może grać całym sobą, przez cztery poprzednie filmy był tylko głosem z komputera. Samuel L. Jackson dzięki etatowej roli cynika o złotym sercu, superszpiega Nicka Fury, ma zapewnioną ciepłą emeryturkę. Ale Idris Elba, Stellan Skarsgard i Julie Delpy w kilkudziesięciosekundowych epizodach? Litości! Co za marnotrawstwo! Nie mogę natomiast nie wspomnieć o Andym Serkisie (wszyscy go oglądaliście, ale mniej spośród Was kojarzy prawdziwą twarz Golluma!). Jako gburowaty łotrzyk Klaw Serkis znów błysnął i jest szansa, że jeszcze powalczy z Mścicielami, bo jego rozwój (albo raczej kontuzja) koresponduje z komiksowym oryginałem.

O wizualnej stronie obrazu nie muszę wspominać - Marvel Studios to synonim widowiskowości, a wśród filmów z Marvel Cinematic Universe historie o Mścicielach zajmują poczesne miejsce. W kategorii fantastyki i scen batalistycznych nikt "Avengers 2" raczej nie podskoczy. Przynajmniej do premiery "trójki", rozbitej na dwa filmy kinowe. Efekty 3D na solidnym hollywoodzkim poziomie - blockbusterowa średnia. Natomiast razić może nieco zbyt szybki, rwany montaż. Przydałyby sie dłuższe ujęcia scen walki zamiast tańca świętego Wita z kamerą.

Oglądając "Czas Ultrona" miałem dziwne wrażenie. Nieraz zdarza się, że człowiek ma dość kultury wysokiej i chce rozerwać się czymś nieskomplikowanym. Ale żeby po wyjściu z prościutkiego filmu akcji mieć ochotę na coś ambitniejszego, jakiś kameralny dramat? Hmmm...Chyba naprawdę przedawkowałem Marvela, bo franczyza Avengers jak żaden inny zakątek Marvel Cinematic Universe uświadamia czym jest amerykańskie superhero - to klasyczna opera mydlana, tyle że z efektami specjalnymi. Ćwierć wieku temu zachwyciłem się postaciami, które już wówczas miały za sobą trzydziestoletnią (co najmniej!) historię. A ich przygody wciąż trwają, wciąż są dopisywane nowe odcinki. Trzeba było tak skondensowanej dawki Marvela żebym to w końcu zauważył. Niniejszym odszczekuję wszystkie cierpkie słowa, jakie kiedykolwiek skierowałem do miłośników "Klanu" i "Mody na sukces", bo mój fioł niczym się nie różni od ich. Co nie znaczy, że z superbohaterów nie można wycisnąć kawałka naprawdę wartościowego kina - Batman w wersji Christophera Nolana czy Tima Burtona najlepszym przykładem! Ale jest pewna różnica - wówczas przenoszono na ekran jednego bohatera i jego specyficzny, pokręcony habitat a nie całe uniwersum w skali 1:1. Poza tym Nietoperz miał szczęście trafić w ręce twórców, którzy odcisnęli na nim autorskie piętno. Joss Wheddon tymczasem próbuje pokazać nam ruchomy komiks bez jakiejkolwiek próby reinterpretacji.

Solidna, choć mocno przesadzona rozrywka. Można obejrzeć.

3/6

Paweł Tryba

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych