POJEDYNEK NA PUSTYNI czyli jak Douglas stał się KOJOTEM. Recenzja

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Rozumiem, że Michael Douglas po przejściu potwornej nowotworowej choroby pragnie tworzyć role różnorodne. Nie rozumiem jednak, jak zdobywca Oscara za produkcję „Lotu nad kukułczym gniazdem” (sic!) może nie rozróżniać scenariuszy co najmniej przeciętnych od totalnego dna.

Nieodstępna pustynia Majave i dwóch zupełnie różnych ludzi. Pierwszy to Madec (Michael Douglas) bezwzględny rekin biznesu, którego jedyną pasją poza zarabianiem pieniędzy jest polowanie. Drugi to Ben (Jeremy Irwing), młody i biedny chłopak, od lat żyjący na obrzeżach pustyni. Ben zgadza się zostać przewodnikiem Madeca. Ruszają na pustynię. Pech sprawia, że Madec strzelając do zwierzyny trafia przypadkowego człowieka. Chłopak jest niewygodnym świadkiem. Rozpoczyna się bezwzględne polowanie, w którym Ben może liczyć tylko na cud.( Cineman.pl)

Pomysł na film jest ciekawy i mógł być zgrabnie przekuty na wiele filmowych gatunków. Pustynia, dzika natura i zderzenie się dwóch samców Alfa. Zero cywilizacji i ratunku. Tylko oni dwaj. Myśliwy z karabinem i naga ofiara. Można by to rozegrać niemal jak szekspirowski dramat o krwiożerczym kapitaliście naładowanym darwinizmem społecznym, który jakąkolwiek podejmie decyzję i tak stanie się postacią przegraną. Osadzona na spalonej opowieść o zezwierzęceniu zblazowanych multimilionerów mogłaby też otrzeć się o przypowieść braci Coen z "To nie jest kraj dla starych ludzi".

Niestety Douglas wciela się w postać nieznośnie przerysowaną i fatalnie napisaną. Jest to wręcz parodia Gordona Gekko. Momentami można spodziewać się, że Douglas z namaszczeniem godnym filmów o psycholach klasy C powie przed zastrzeleniem wroga: "chciwość jest doba". Nie sposób jest też zrozumieć intencje Madeca. Ok, rozumiem, że psycho-kapitalista puszcza wolno chłopaka by urządzić sobie polowanie. Dlaczego więc już po pierwszej próbie frustruje się tym, że nie może go zabić? Przecież celem jest rozciągnięta w czasie pogoń za zwierzyną. A skoro chodzi o zabicie świadka, to po co Madec bawi się w Tuco z "Dobry, zły, brzydki" i daje ofierze szansę przeżycia na pustyni? Cały ten ciekawie sfilmowany pościg jest znacznie mniej wiarygodny niż podobna gonitwa za "ludzką zwierzyną" w „Nieuchwytnym celu” Johna Woo z Van Damme’em i przypomina raczej kreskówkę „Tom i Jerry”. Problem w tym, że Douglas nie wciela się w kota, ani nawet nie jest kojotem ze "Strusia pędziwiatra", a w psychopatycznego mordercę. Dlaczego więc jego rola nie tylko mnie się kojarzy z kreskówkami?

Dziury logiczne w tym filmie są większe niż obsesja na punkcie Kaczyńskiego u Tomcio Lisa, a skrajnie wręcz idiotyczna końcówka filmu nakazuje zaś doceniać stare kino z Lorenzo Lamasem. Poza pięknymi widokami, które wcześniej nakręcił John Carpenter czy James Cameron, i superfurą Douglasa ten film jest składny jak dowcipy prezydenta Bronkomoto i jego szoguna.

2/6

Łukasz Adamski

„Pojedynek na pustyni” dostępny na Cineman.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych