EPITAFIA. Antologia smoleńska. 96 wierszy. RECENZJA

10 kwietnia 2010 roku zapomniałam, że istnieje poezja. Po kilku dniach sytuacja się zmieniła. Przez rozmowy przewijały się cytaty z wierszy Zbigniewa Herberta, a stale noszona w torebce foliowa „koszulka” pęczniała od wydruków z internetu i wycinków prasowych z wierszami. Elektroniczną antologię internauci znajdowali na stronie domowej www Wojciecha Wencla. Wciąż brakowało książki.

Po pięciu latach bez skrupulatnie sporządzonych not bibliograficznych, bez biogramów autorów, ze skromnie skrytymi na karcie tytułowej verso nazwiskami redaktorek, lecz elegancko wydana, ukazała się niezwykła antologia poetycka: pod jedną okładką znalazły się dzieła dojrzałych, poważnych poetów, z niekwestionowanym dorobkiem artystycznym (zabrakło jednak Jarosława Marka Rymkiewicza i Andrzeja Dąbrówki, nie wspominając już sporadycznie publikujących wiersze autorów, np. z Dolnego Śląska Marty Jaszczuk i Jana Owczarka), a także teksty pieśni lub piosenek i nawet wiersze amatorów. Mimo pomieszania konwencji książka ma wartość wyższą niż dokumentalną. Chociaż pisywano po pamiętnym 10 kwietnia pozbawione ambicji artystycznych okolicznościowe teksty o tragedii smoleńskiej, a pozbawieni samokrytycyzmu amatorzy klecili rymy częstochowskie, wyrażono też w doskonałej, oryginalnej formie solidarność części społeczeństwa polskiego z poległymi na służbie Polsce jej reprezentantami. Współcześni badacze kultury definiują kicz jako sztukę, która powiela stereotyp piękna, jest łatwa w odbiorze i nie wnosi żadnej nowej wiedzy (Monroe C. Beardsley, Abraham Moles, Tomáš Kulka i in.). Na szczęście wśród wierszy z „Antologii smoleńskiej” nie zabrakło utworów wieloznacznych i poszerzających krąg skojarzeń.

Układ alfabetyczny według nazwisk autorów nie budzi kontrowersji. Uwzględniono jedynie 96 utworów, dzięki czemu zaakcentowano cel publikacji – złożenie hołdu poszczególnym osobom, zgodnie z mottem z III części dramatu romantycznego wieszcza, Adama Mickiewicza Dziady: „Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”. „Antologia smoleńska. 96 wierszy” – to przede wszystkim poezja funeralna, pamięć i cześć ofiarowana każdemu z osobna, ludziom, a zarazem ich duszom, które według klasycznej, tomistycznej filozofii, są wprawdzie bytami przygodnymi, ale nieśmiertelnymi, metafizycznym konkretem, a nie abstrakcyjnym, idealistycznym konstruktem pojęciowym. W przeciwieństwie do ideologicznych fikcji redaktorki wybrały prawdę 96 fotografii portretowych, jak gdyby – choć na pewno sobie tego nie uzmysłowiły – wybrały poglądy Arystotelesa, a nie Platona. Kompozycja książki, powiedziałabym, jest więc immanentnie realistyczna.

Otwiera antologię jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy wiersz napisany zaraz po tragedii, czyli „Tren smoleński” Szymona Babuchowskiego. Tekst mieni się znaczeniami, subtelnie wywołując liczne skojarzenia ze sformułowaniami Nowego Testamentu („ucho igielne”), arcydzieł romantyzmu (np. przywołuje się w trenie „Testament mój” Juliusza Słowackiego), popularnej pieśni z okresu II wojny światowej („czerwone maki”) lub klasyki filozofii XX wieku („jest przejście w tamtym lesie”). W języku poetyckim młody autor scala, pozornie wykluczające się wzajemnie dyskursy: literacki, filozoficzny i religijny z jego symboliką i obrazowaniem (ziarno, owoc, pokonywanie przez Boga wszelkich granic ukazane jako przejście wielbłąda przez ucho igielne). Dysponując takim językiem nie trzeba milczeć o wszystkim, co najważniejsze w życiu narodów, rodzin i poszczególnych ludzi.

Otwarte na wiele interpretacji, na sieć skojarzeń (np. z literaturą współczesną – „Guzikami” Zbigniewa Herberta, „Piosenką o porcelanie” Czesława Miłosza lub dawną – „Na sokalskie mogiły” Jana Kochanowskiego) są także utwory Przemysława Dakowicza: „Piosenka o guzikach”, „Ostatnia epopeja nowoczesnej Europy”, „Syndrom Ismeny”, „Centon”). Nigdy, od chwili pierwszej lektury w prasie codziennej, nie da się zapomnieć wyrazistej, niejako intensywnej „Odpowiedzi” Krzysztofa Koehlera. Jest ona polifoniczna (utwór ma wiele podmiotów, wchodzą w dialog, a właściwie przekrzykują się wzajemnie, uobecniając tłum). Tytuł „Odpowiedź” – to synonim repliki, głosu w wymianie zdań, zwłaszcza głosu polemicznego lub dobitnej reakcji na zło. Dlatego powstaje cenny pod względem artystycznym efekt polisemii, tytuł uzyskuje bowiem podwójne znaczenie, odnosząc się zarówno do twórczej odpowiedzi na tragedię smoleńską, jak i do głosów osób mówiących w tekście, spośród których jedna odpowiada na pytania.

Do czołówki niezapomnianych wierszy smoleńskich zaliczają się często cytowane utwory Wojciecha Wencla: „In hora mortis” (z przepełnionym goryczą dystychem: „Jeszcze Polska nie zginęła póki my żyjemy / póki nasi starsi bracia wędrują do ziemi” – s. 112), „Czterdzieści i cztery” (stylizacja nawiązująca na pewno do Biblii, do słów Mickiewicza, a może również do poetyki Rymkiewicza, zamknięta wymowną kodą: „jesteś Jonaszem w brzuchu wielkiej ryby / pójdź ach pójdź do swojej Niniwy” – s. 113) i „Pani Cogito” (z dedykacją dla Anny Walentynowicz oraz czytelnymi aluzjami do współczesnego klasycyzmu Zbigniewa Herberta).

Sarkastyczna, rytmiczna, kunsztowna wersyfikacyjnie, antyfona neosarmackiego barda, Jacka Kowalskiego, pieśniarza obdarzonego perfekcyjną dykcją, uderza drastycznością gradacji: „Nie chcieć wiedzieć bardziej jeszcze, niż się dotąd nie / chce, / Zapomnieć bardziej, niż się zapomniało” (s. 64) aż do trzykrotnie powtórzonej puenty zapisanej kursywą: „Lepiej, że zginęło tych dziewięćdziesięciu sześciu, / Niżeli miałby zginąć cały naród” (s. 65). Do interesujących, o interesującej modalności (prośba, orzekanie, pytanie) wierszy należy „Modlitwa za Nich” Leszka Długosza. Inny krakowianin, dziennikarz, Witold Gadowski skonstruował liryczną „Balladę smoleńską”, podmiotem lirycznym czyniąc pośrednio parę prezydencką. Artyzm polega tu na nierozstrzygnięciu, niedookreśleniu, które z małżonków stanowi „ja” mówiące w wierszu. W ten sposób jedność małżeńska uzyskuje niebanalny wykładnik tekstowy. Gorzka ironia sprawia, że nie dadzą się zbyć zarzutem nadużywania patosu dwa wiersze teatrologa, Andrzeja Tadeusza Kijowskiego. Pewne rysy poezji lingwistycznej Nowej Fali, takie jak somatyzm metaforyki czy też bunt przeciw językowi oficjalnej propagandy, powracają w wierszach Piotra Müldnera-Nieckowskiego, przedstawiciela pokolenia 1968. Twórczość historyka literatury, zasłużonego jak mało kto w uniezależnianiu się od PRL-owskich hierarchii autorytetów, Jacka Trznadla, który debiutował jako poeta tomikiem w 1964 roku, reprezentowana jest w antologii klasycyzującym wierszem „Stratosferyczni”. Jego wzniosłość równoważona jest turpistycznym obrazowaniem, a raczej odwrotnie: brzydota destruowanej cielesności podlega kompensacji i sublimacji w ostatniej, zdominowanej przez motywy horacjańskie, strofie: „spojrzyj w górę rozpatrz się po niebie / płyną we krwi uprane obłoki / stratosferyczne wszystkie obok siebie / wiecznie żywe w korabiu wysokim” (s. 111).

Autorzy należą do różnych pokoleń – od osiemdziesięciolatków do dwudziestolatków; są wśród nich głównie mieszkańcy dzisiejszej Polski, ale pojawiają się też nieliczni emigranci, jak wybitna skrzypaczka, Joanna Mądroszkiewicz (1956-2014) z Wiednia oraz literaci, Marek Baterowicz (ur. 1944) z Sidney i Aleksander Rybczyński (ur. 1955) z Toronto. Emigrowali oni w latach osiemdziesiątych, czyli poznali oni cenę zmagań o ideały ruchu społecznego, którym była wówczas Solidarność. Stylizacje na tradycyjną poezję patriotyczną, a zdarza się, że wręcz na folklor, stworzyli znani artyści estradowi: Marcin Wolski, Paweł Piekarczyk, Jan Pietrzak i inni. Estetyce kiczu przeciwstawia się dystans, humor, ironię, toteż w oczach sceptyków i estetów podnosić poziom książki powinien satyryczny wiersz Barbary Lipińskiej-Postawy „Atmosfera miesiąc po..., czyli słowa pewnego polityka, ujęte w rymy”. Zwracają, ponadto, uwagę: przepojony szlachetnym patosem tekst Henryka Krzyżanowskiego „Prezydent idzie na Wawel”, anglisty, znakomitego krytyka literackigo, Leszka Elektorowicza „Smoleńskie pole”, bazujące na neologizmach eksperymenty słowne awangardzisty, Henryka Wolniaka oraz pojedyncze pomysły literackie nieznanych autorek: Izabelli Smentek stylizacja na dziewiętnastowieczną lirykę oraz Edyty Marii Franczuk chwyt, polegający na wieloznaczności leksemu „korona” (korona drzewa i korona jako emblemat władzy, a w danym kontekście zarazem cierniowa korona Jezusa Chrystusa, męczennika nad męczennikami).

Szczególnie przejmujące słowa, niejako antycypujące tragedię ostatnich lat, napisał jednak już dużo wcześniej Lech Piwowar, poeta okresu międzywojennego, jedna z ofiar zbrodni katyńskiej.

Ramy książki stanowią: zobiektywizowany wstęp historyka średniego pokolenia z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Andrzeja Nowaka i profetyczne, utrzymane w kaznodziejskim stylu posłowie charyzmatycznego księdza Stanisława Małkowskiego z Warszawy. Literackie epitafium zredagowane pod auspicjami Stowarzyszenia Solidarni 2010 być może, po dziesięcioleciach, okaże się symptomem przełomu. O ile w drugiej połowie lat osiemdziesiątych niemal zgodnie rozpoczęto urzeczywistnianie starych haseł „Sztuka dla sztuki” lub, co gorsza, „Pisarze do piór!”, o tyle od kwietnia 2010 postawy się spolaryzowały. Jedni pisarze włączyli się jeszcze intensywniej niż dotąd w popieranie rządzącej partii, a inni, jak się zdaje, zrezygnowali z możliwości milczenia i ze szkodą dla własnych karier stanęli po stronie tych, którzy przegrali. Bo nie każdy triumf jest godziwym zwycięstwem. A tym, co przegrali, „krzyż stał się bramą” do rzeczywistości transcendentnej. Świat wyobraźni Norwida, Słowackiego, Mickiewicza po raz kolejny okazał się żywszy niż szara teoria modernizacji i współczesna czarna piana gazet.

Maria Tarczyńska

Antologia smoleńska. 96 wierszy, red. Agnieszka Battelli, Hanna Dobrowolska, Alicja Jach-Lejkert, Natalia Tarczyńska, Wydawca Stowarzyszenie Solidarni 2010, Łódź–Warszawa 2015.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych