Neill Blomkamp kręci kolejną część „Obcego”, który będzie sequelem dwóch pierwszych odsłon kultowej sagi. Do roli Ellen Ripley powraca Sigourney Weaver. Natomiast Hicksa zagra ponownie Michael Biehn, który po rolach w „Terminatorze” i „Obcym” czy „Tombstone” zniknął z głównego nurtu Hollywood.
To musiało się stać, gdy pracowałem z Sigourney przy "Chappie". To coś, co zawsze chciałem zrobić, pragnąłem któregoś dnia stać się tego częścią. Te dwa pierwsze filmy ("Obcy" i "Obcy – decydujące starcie") to prawdopodobnie moje ulubione dzieła.
mówił Neill Blomkamp, którego „Chappe” jest obecnie w kinach. Reżyser „Dystryktu 9” nie będzie nawiązywał do 3 i 4 części „Obcego” i umiejscowi swój sequel w środku sagi. Producentem filmu jest twórca oryginału Ridley Scott.
Michael Biehn oficjalnie potwierdził swój udział w kolejnej części "Obcego" i sugeruje, że film w kinach pojawi się w 2017 roku. Jak podaje na swoim blogu krytyk filmowy Krzysztof Spór „ponowne spotkanie Dwayne'a Hicksa i Ellen Ripley na dużym ekranie to genialny pomysł. By go zrealizować, trzeba koniecznie zapomnieć o trzeciej i czwartej części "Obcego". Według wcześniejszych wiadomości Blomkamp nakręci sequel "Obcego: decydujące starcie".
W ostatnich latach Michael Biehn rzadko był widziany na ekranach kin. Amerykański aktor święcił triumfy w latach 80-tych i początku lat 90-tych, po czym zniknął z głównego nurtu Hollywood. Jego pierwszą znaczącą rolą było pojawienie się w z słynnym „Grease” u boku Johna Travolty i Olivii Newton-John. Uwagę krytyków zwrócił rolą psychopatycznego stalkera w filmie „Fan” z Laureen Bacall w 1981 roku. Popularność przyniosła mu jednak rola Kyle Reese’a, wysłanego do przeszłości przez Johna Connora żołnierza, który ma uratować jego matkę Sarah Connor przez robotem-zabójcą Terminatorem.
Biehn tak bardzo spodobał się reżyserowi Jamesowi Cameronowi, że ten obsadził go w drugiej części „Obcego” oraz w „Głębi”. Biehn zagrał też w „Terminator 2. Dzień sądu” , ale scena z jego udziałem została wycięta. Pojawiła się dopiero na specjalnej edycji DVD, w wersji reżyserskiej. Niewiadomo jakby potoczyła się kariera Biehna, gdyby zagrał w trzeciej części „Obcego” , gdzie miał jako Hicks zastąpić Ripley. Ostatecznie został uśmiercony w pierwszej scenie, co nie przeszkodziło mu zażądać za rolę wysokiej stawki.
Ostatnią znaczącą rolą Biehna był występ w znakomitym a niedocenionym westernie „Tombstone” George’a P. Cosmatosa. Biehn wcielił się w czarny charakter Johnnego Ringo, który pojedynkuje się z legendarnym Dockiem Holidayem ( Val Kilmer). Biehn w „Tombstone” wystąpił obok całej plejady gwiazd ( Kurt Russel, Sam Eliot i Bill Paxton), co mogło wskazywać, że znalazł się w czołówce Hollywood. Choć grał drugoplanową rolę, to stworzył postać krwistą i ciekawą. Zaskakujący był więc fakt, że w następnych latach przyjmował mało znaczące role i w końcu zaginął w gąszczu nieudanych projektów. Aż 10 razy zagrał żołnierza, co niewątpliwie zaszufladkowało go w takim rodzaju ról. Choć pojawił się w „Siódmym znaku” u boku Demi Moore, „Szaleństwie” i „Jade” Wiliama Friedkina, „K2” , „Twierdzy” czy „Navy Seals”- to nie stworzył w tych filmach żadnej znaczącej kreacji. Biehn przyznał kiedyś, że woli grać małe role w dobrych filmach, niż główne w słabych. Niestety te małe role okazały się na tyle nieznaczące, że nie przykuwały uwagi widzów.
Biehn podobnie jak choćby Mark Hammill ( Luke Skylwalker) zaczął procować przy dubbingu do gier komputerowych. Próbował też sił w telewizji, ale również tutaj nie miał szczęścia do dobrych scenariuszy. Żadna produkcja telewizyjna z nim nie utrzymała się dłużej na antenie. Zarówno „Siedmiu wspaniałych” (1988-2000) jak i „Adventure Inc.” (2002-03) czy „Hawaii” (2004) spadały z anteny przez niską oglądalność. James Cameron chciał obsadzić go w „Avatarze”, ale uznał, że jego rola u boku Weaver zbyt mocno kojarzyłaby się z „Obcym”. Był też brany pod uwagę przez niego do roli w „Titanicu”, którą w końcu dostał Billy Zane.
Karierę Biehna próbował reaktywować Robert Rodriguez obsadzając go w roli szeryfa w grindhousowym „Planet Terror”. Biehn w szalonym projekcie Tarantino i twórcy „Desperado” się sprawdził choć nie skorzystał z szansy jak Mickey Rourke grający w „Sin City” i nie zagrał z znaczących filmach. Niemniej jednak Biehn chyba chciał na fali zainteresowania przypomnianym przez Tarantino i Rodrigueza gatunku „Grindhouse” odbudować popularność bowiem wyreżyserował swój pierwszy horror „Victim”, który został jednak chłodno przyjęty przez krytyków.
Możliwe, że rola w kolejnym „Obcym” będzie ostatnią szansą dla 58 letniego aktora na pokazanie talentu, który niewątpliwie posiada. Z drugiej strony Biehn pokazał po sukcesie „Planet terror”, że nie jest mistrzem wyborów kolejnych projektów. Czy i tak będzie tym razem?
Q
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/253660-michael-biehn-powraca-do-obcego-gdzie-byl-do-tej-pory-niegdys-popularny-aktor
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.