Flesz: DUKAJ o s-f, DJANGO śpiewa, filar TOTO nie żyje, kto zagra STEVE'A McQUEENA

Kadr z filmu "Bullitt" (1968)
Kadr z filmu "Bullitt" (1968)

Literacko, muzycznie, filmowo... Zapraszamy na kulturalny flesz dnia!

Jacek Dukaj to jeden z nielicznych polskich pisarzy, którzy zdołali zbudować swoją własną markę w stosunkowo krótkim czasie. Choć autor jest głównie kojarzony z nurtem science-fiction, a nawet nazywany następcą Stanisława Lema, sam twierdzi, że "w Polsce nie ma science fiction".

Rola pełniona przez pisarza w Polsce ma niewiele wspólnego z tworzeniem oryginalnych i wciągających fikcji, a bardzo dużo z polityką, walką ideologiczną, świeckim kapłaństwem, celebryctwem prestiżu, tworzeniem filozoficznych podstaw podziałów lifestyle’owych. Jedną z przyczyn jest nasza tradycja wieszcza sięgająca jeszcze romantyzmu — dlatego wciąż jest tu zapotrzebowanie na prestiżodawczą rolę "pisarza" w teatrze medialnym, mimo że nikt nie czyta jego książek. Inną — elitaryzacja literatury. Każdy ma bezpośredni ogląd talentu piosenkarza czy aktora, w półminutowym klipie może go ocenić i odróżnić artystę od celebryty grającego rolę artysty. W przypadku pisarzy nie jest to już możliwe: do ich sztuki ma dostęp tak nieproporcjonalnie mała część odbiorców kultury, że "pisarski image", "godne pisarza poglądy", "literackie skandale", "życie pisarza" itp. stanowią już trzon i podstawę jego twórczości, nie zaś książki. Łatwiej wypromować się na wieszcza niż skłonić ludzi do czytania ambitnych powieści -

mówi portalowi Onet.pl Dukaj.

To tylko prowokuje pisarza do wysnucia jeszcze bardziej prowokacyjnego wniosku...

Obecnie w Polsce nie istnieje nurt science fiction. Są nieliczni autorzy, mniej lub bardziej aktywni -

twierdzi Jacek Dukaj.

Właśnie ukazała się nowa powieść popularnego pisarza - "Starość aksolotla" (dostępna w formie e-booka).


Nazwiecie go odtwórcą roli Django, a może to również świetny muzyk... Tak mogłaby brzmieć treść mema dla niewprowadzonej temat gimbusiarni. Tak czy inaczej, Jamie Foxx nagrał z Chrisem Brownem nowy singiel "You Changed Me".

Utwór zapowiada nową płytę zdobywcy Oscara i nagrody Grammy, który ma trafić na półki sklepów muzycznych 19 maja.

A brzmi to mniej więcej tak:


Niestety mamy również smutną informację ze świata muzyki... Nie żyje Mike Porcaro, wieloletni basista zespołu Toto. Chociaż 59-letni muzyk cierpiał na stwardnienie zanikowe boczne i musiał zawiesić swoją działalność w grupie, do końca życia figurował jako jej członek.

Będę za nim tęsknił bardziej niż potrafię to ująć słowami -

napisał na fanpage'u Toto lider zespołu, Steve Lukather (cyt. za cgm.pl). 23 lata temu zmarł brat Mike'a - Jeff Porcaro, który był perkusistą grupy.

W zespole pozostaje ostatni z braci - Steve, który pełni rolę klawiszowca.

R.I.P.


I na koniec prawdziwa zagwozdka dla wszystkich fanów klasycznego amerykańskiego kina, w którym faceci mieli jaja, a nie kilogramy żelu na głowie. Trwają przymiarki do roli legendy Hollywood Steve'a McQueena. Faworytami do wcielenia się w postać niezapomnianego aktora są: Channing Tatum, Ryan Gosling i Jeremy Renner.

Film wyreżyseruje twórca "Imigrantki" James Gray.

Trzeba przyznać, że przed wspomniany wcześniej aktorami wielkie wyzwanie. McQueen szybko zapracował sobie bowiem na etykietę aktora kultowego, prawdziwego bohatera popkultury, którego można porównać - jeśli chodzi o skalę popularności - do takich ikon jak James Dean czy Marlon Brando. Jego filmy zyskały sobie prawdziwe uwielbienie publiki (stąd przydomek "The King of Cool") i uznanie krytyków (McQueen doczekał się trzech nominacji do Złotego Globu i jednej do Oscara). Mimo olbrzymiego sukcesu komercyjnego, nie należał do bywalców salonów, który poklepuje i daje się poklepywać po plecach ludziom z branży filmowej. Konfliktowy, odważny w osądach (a może raczej pochopny?) i bezkompromisowy. Takim zapomniało go środowisko filmowe.

gah

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych