W CIENIU czyli dlaczego jesteśmy daleko za Rumunami. RECENZJA

Już po dwóch odcinkach widać z jak ciekawą, nietuzinkową produkcją mamy do czynienia. Choć rumuńska produkcja przypomina genialny serial „Gomorra”, to jest naznaczona sporą dawką czarnego jak smoła humoru. Opowieść o pracującym dla mafii ponurym taksówkarzu poziomem warsztatowym nie różni się też od reszty produkcji HBO i bije polskie seriale błyskotliwym scenariuszem.

Relu (Șerban Pavlu) jest człowiekiem rodzinnym. Ma żonę, dwoje dzieci i … wiedzie podwójne życie. Widziany oczami członków swojej rodziny Relu Oncescu wydaje się być zwyczajnym facetem, kierowcą taksówki. Nikt nie podejrzewa, że Relu ściąga długi i haracze dla Căpitanu, lokalnego gangstera. Światy w których funkcjonuje Relu nie przenikają się. Relu próbuje mieć wszystko pod kontrolą choć nie udaje mu się to tak, jakby tego pragnął. Po tym jak zabija człowieka podczas sprzeczki, próbuje uciec z szarego światka ale nie znajduje sposobu. Z każdym dniem kolejne kłamstwa wychodzą na światło dzienne a sekrety stają się coraz bardziej przytłaczające.(HBO)

Produkcja HBO jest znakomicie wkomponowana w gatunkowe kino rodem z Hollywood. „W cieniu” jest prostym, ale bardzo solidnie prowadzonym kinem gangsterskim, które ociera się z jednej strony o specyfikę noir, a z drugiej czuć podskórne pulsowanie humoru rodem z kina Martina McDonagha. Mimo tego, że jest to adaptacja australijskiego „Small Time Gangster” Igor Cobileanski i Bogdan Mirica doskonale opowieść o taksówkarzu wpasowali w rumuńskie realia. Przypominają one w dużym stopniu Polskę z lat 90-tych, z nowobogackimi prostackimi gangsterami o mentalności stadionowego handlarza i policją, której odłącza się telefony. A jednak akcja jest umiejscowiona w Rumunii dzisiejszej- z lśniącymi Daciami i Bukaresztem przypominającym zachodnie stolice. Rumuński serial nie jest też tylko opowieścią gangsterską, ani hołdem złożonym Martinowi Scorsese. Wątek rodzinnego życia taksówkarza służy do naświetlenia społecznego życia w „egzotycznej” Rumunii, co samo w sobie jest świeżym powiewem w telewizji. Jest podobnie jak w „Gomorra”- oto mający rodzinę, prosty facet pnie się po szczebelkach kariery gangsterskiej. Podobnie jak we włoskim serialu mamy lubującego się w kiczu lokalnego „ojca chrzestnego” i jego niedopasowanego synalka, którego Relu musi wziąć pod swoje skrzydła. Również przemoc w tym serialu jest pozbawiona estetyzacji. Jest szalenie realistyczna i wręcz odrażająca. Ta wtórność jednak nie irytuje. Wszystko bowiem splata nie tyle aktorstwo, reżyseria czy gwarantująca wysoki poziom warsztatowy HBO. „W cieniu” charakteryzuje się głównie błyskotliwie rozpisanym scenariuszem.

tytuł
tytuł

Oglądając rumuński serial można podzielić spostrzeżenie Borysa Lankosza, że w Polsce brakuje prawdziwych scenarzystów. O ile w kinie ostatnio widać znaczącą poprawę („Bogowie”, „Fotograf” etc), o tyle już w telewizji króluje inna epoka. Mamy wybitnych aktorów, znakomitych reżyserów czy światowej klasy operatorów. Porównując produkowaną przez HBO „Watahę”, która nie doczeka się nawet drugiego sezonu do świetnie rozegranego, zabawnego i jednocześnie przerażającego „W cieniu”, można niepoprawnie politycznie napisać: tak, jesteśmy daleko za Rumunami.

4,5/6

Łukasz Adamski

„W cieniu” jest nadawany w HBO. Cały sezon dostępny też na HBO GO.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych