TO WŁAŚNIE SEKS. O seksie słodko, gorzko i pikantnie. RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Łamanie seksualnego tabu w kinie przeżywa w ostatnim czasie erupcje. Z jednej strony powstają pseudofilozoficzne filmowe wywody jak półpornograficzna „Nimfomanka” Larsa Von Triera, z drugiej infantylne bajeczki dla mało wymagających odbiorców jak „50 twarzy Greya”. Debiut reżyserski australijskiego aktora znanego choćby z roli Douga w „Kłamstwach na sprzedaż” Josha Lawsona to jeszcze inne spojrzenie na ludzką seksualność.

Lawson opowiada o 5 parach, których życie zostaje przemeblowane przez potrzebę przedefiniowania swojego seksualnego życia. Nie bawi się w żadne półśrodki i dotyka najbardziej „porąbanych” seksualnych odjazdów, podlewając wszystko słodko-gorzkim sosem. Choć australijska komedia nie jest w żaden sposób konserwatywna, to jednak pod płaszczykiem niegrzecznej satyry ukrywa się pytanie tradycjonalistów: gdzie się do cholery podział klasyczny seks?!

Mamy więc kobietę ( Bojana Novakovic) pragnącą by jej narzeczony (Josh Lawson)ją zgwałcił tak by nie wiedziała ona, że to on jest napastnikiem. Jak można się spodziewać doprowadzi to do zabawnych konsekwencji. Mniej zabawne problemy łóżkowe ma oziębła Rowena ( Kate Box), która może osiągnąć satysfakcje seksualną tylko widząc łzy męża Dana (Patrick Brammall). Jak jednak zmusić męża do łez, gdy nie przeżywa akurat dramatu? Nie mniej gorzko wyglądać będą problemy Elvi (Kate Mulvany) i Dana (Damon Herriman), którym terapeuta radzi by wcielali się w fikcyjne postaci podczas łóżkowych igraszek. Dan niestety zaczyna wierzyć we własne aktorskie umiejętności i zamienia związek w jeden wielki teatr. Również Phil (Alan Dukes) ma niezwykłą przypadłość. Osiąga satysfakcje seksualną wyłącznie ze śpiącą żoną(Lisa McCune), której dosypuje co wieczór do herbaty środki usypiające. Bezsenne noce kończą się dla niego tragicznie. Jest też zabawna historia o głuchoniemym Samie (T J Power), który kontaktuje się na Skype ze znającą migowy język Moniką ( Erin James) z prośbą by ta tłumaczyła mu rozmowę… z seks linią.

Szalona komedia Lawsona jest miejscami nierówna. Czuć też niepewność reżyserką debiutanta, co przejawia się m.in w tym, że nie utrzymuje równo ekranowej chemii między wszystkimi duetami. Nie do końca satysfakcjonująco miesza też ze sobą slapstickowo komediowe wątki z dramatyczną wymową części dykteryjek. Ostatnia historia jest oderwana od reszty zarówno stylistycznie jak i jakościowo. Kapitalnie rozegrana w języku migowym opowieść mogłaby funkcjonować jako błyskotliwy krótki metraż i chyba dlatego została w całości umieszczona na końcu. Rozumiem, że chodzi o przenośnie "niesłuchania" się wzajemnie partnerów, ale jednak ten zabieg chwieje strukturą filmu. Choć „To właśnie seks” nie dorównuje podobnym koncepcyjnie oscarowym argentyńskim „Dzikim historiom”, to Lawson nie wykłada się jak wielu filmowców uważających się już na początku kariery za następców Iñárritu

Świetnie łączy więc wszystkie wątki dziwaczną postacią przestępcy seksualnego, który musi w ramach wyroku ogłosić sąsiadom kim jest, i umiejętnie podkreśla główne przesłanie filmu, które mówi, że szukanie ukojenia w seksualnych perwersjach rzadko kiedy jest odpowiedzią na problemy w związku. Banał, ale bezpretensjonalnie opakowany. „To właśnie seks” łamie tabu w sposób ostry, ale grzeczny. Ta takie ostre chili podlane sporą dawką miodu. Znajdzie wielu smakoszy.

4/6

Łukasz Adamski

„To właśnie seks”, reż: Josha Lawsona, dystr: M2 Films

Film ma premierę 13 marca.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych