Znamy kryminały ze Skandynawii, Stanów Zjednoczonych i polskie, dobre produkcje Miłoszewskiego. Co jednak powiedzą Państwo na kryminał rodem z Meksyku?
Portowe miasto Paracuán. Młody dziennikarz wraca do miejsca będącego jego rodzinną mieściną. Porzuca karierę w USA na rzecz rozwikłania kryminalnej tajemnicy z przeszłości. I natychmiast zostaje brutalnie zamordowany. Sprawię dostaje detektyw Cabrera, który poznał chłopaka kilka dni wcześniej. Okazuje się, że dziennikarz był bliski rozwikłania sprawy seryjnego mordercy sprzed wielu lat. W momencie gdy Cabrera łapie trop jego życie także znajduje się w niebezpieczeństwie.
„Czarne Minuty” to najczystszej wody kryminał noir. Od pierwszych zdań Solares zanurza nas w ludzkiej podłości, korupcji i niegodziwości. Meksyk w ujęciu Solaresa to kraina w której władzę dzierżą narkotykowe kartele i zamożni biznesmeni. Policjanci tkwiący w tym patologicznym systemie mają tylko dwa wyjścia - samemu dać się skorumpować lub umrzeć, stawiając beznadziejny opór.
Historia toczy się dwutorowo - większą część opowieści odkrywamy wskutek zapisów zeznań a także podróży do lat 70-tych, gdzie poznajemy drugiego, głównego bohatera opowieści - detektywa Rangela, człowieka, który rozwikłał zagadkę morderstw. Jeśli dodamy do tego wysmakowany, jakże inny od typowego kryminału język opowieści i ciężkie realia, otrzymamy kryminalny majstersztyk.
Solares potrafi napisać kryminał, który z jednej strony czytamy w banalnej chęci dowiedzenia się „kto zabił?”, z drugiej - by wgłębić się w językowe mistrzostwo (spora zasługa tłumacza w przełożeniu żywego języka powieści). Zwłaszcza, że sama intryga nie popada, co jest grzechem 90 proc. kryminałów, w przekomplikowanie. Zagadka nie jest zagmatwana do poziomu śmieszności, wręcz przeciwnie - oddaje to co często można usłyszeć od wielu policjantów: Nie ma takiej sprawy, której nie rozwiążą dwa zestawy dobrze przygotowanych pytań.
Solares właśnie w coś takiego nas wciąga - z jednej strony zagadka jest mroczna i skomplikowana. Z drugiej nie wydziwia z rozwiązaniem, choć jest ono zaskakujące.
Efekt? Genialna literatura. „Czarne Minuty” to prawdziwy popis fabularnej i językowej maestrii. Książka, która powinna wdrukować w naszą świadomość literaturę Meksykańską. Szkoda, że sam Solares na razie napisał tylko tę powieść. Po ostatniej stronie naprawdę mamy chęć przeżyć z autorem kolejne czarne minuty.
6/6
Arkady Saulski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/253446-czarne-minuty-solaresa-mroczna-historia-ze-slonecznego-meksyku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.