Jak informują wirtualnemedia.pl jedną z nowości w ramówce TVP będą Służby specjalne”. w reżyserii Patryka Vegi. Będzie to telewizyjna wersja filmu o takim samym tytule, ale rozwinięta o nowe historie.
To jest przełom w TVP. Nie przypominam sobie bardziej bezczelnego serialu, który uderza we wszelkie świętości.
mówił Vega. Jak informuje portal pierwsze trzy odcinki pokażą m.in. początki pracy bohaterów w służbach specjalnych oraz ich historie osobiste i rodzinne dramaty. W "Służbach specjalnych" zagrają m.in. Olga Bołądź, Eryk Lubos, Kamilla Baar, Agata Kulesza, Jan Frycz, Marcin Bosak i Wojciech Zieliński. Pięcioodcinkowy serial nadawany będzie w niedziele o godz. 21.10 począwszy od 1 marca br.
Czy serial będzie lepszy niż film Patryka Vegi? Przypominamy naszą recenzję z tygodnika wSieci.
Miał to być film, który po serii żenujących wpadek niedawnej nadziei polskiego kina przywróci Patryka Vegę na szczyt. Nic dziwnego, że twórca „Pitbulla” przed premierą mocno pompował mit „Służb specjalnych” jako filmu, który odsłania głośne w Polsce afery i pokazuje to, kto rzeczywiście rządzi krajem. Ostatecznie wystrzelił z hukowego pistoletu, zamiast granatnika.
Oto widzimy losy trzech funkcjonariuszy: kpt. Janusza Cerata (Wojciech Zieliński), płk. Mariana Bońki ( Janusz Chabior) i ppor. Aleksandry Lach „Białko” (Olga Bołądź), którzy wykonują zlecenia dla niedobitych przez prawicowy rząd ludzi WSI. Nie pytają, po co mają mordować ani dla kogo pracują. Po prostu wykonują rozkazy. „Służbom specjalnym” dostało się od prawicy głównie za przedstawienia likwidatorów WSI, na czele z Antonim Macierewiczem, jako bandy oszołomów, którzy zniszczyli polskie służby. Rzeczywiście widać, że Vega, czego zresztą nie ukrywa, nasłuchał się przy wódce narracji ludzi WSI i potem łopatologicznie wyłożył ich punkt widzenia. To o tyle zabawne, że film bardzo mocno uderza w podbrzusze piewców wspaniałości III RP.
Vega pokazuje, jak służby robią wszystko, by wywrócić prawicową koalicję do góry nogami i wsadzić „pod żyrandol” swojego człowieka. Znając stosunek Bronisława Komorowskiego do WSI, trudno nie zauważyć co najmniej mocnej szpili wbitej w miłościwie nam panującego „dobrotliwego wujka” z imienin cioci, premier Ewy. Działające nieformalnie filmowe WSI odpowiadają też za zastraszanie właścicieli wielkich mediów czy morderstwo postaci wzorowanych na Andrzeju Lepperze i Barbarze Blidzie. W zasadzie służby uosobione przez tajemniczego gen. Światłę trzęsą wszystkim i wszystkimi we współczesnej Polsce. Vega określa WSI jednoznacznie — jako armię bandziorów sterowanych na dodatek przez niezidentyfikowaną siłę z góry. Skąd więc to usilne pokazanie jej likwidatorów jako skończonych idiotów i fanatycznych jakobinów? Cóż, łatka pisowca w tej branży jest równie zabójcza jak roztwór chemiczny w paście do zęwbów jednej z filmowych ofiar.
Vega podobnie jak w „Pitbullu” znakomicie wchodzi w hermetyczny świat ludzi służb. Realizm slangowych dialogów nie przykryje jednak dziur w konstrukcji scenariusza. To, co sprawdzało się w policyjnym serialu, gdzie każdy odcinek opowiadał o innym śledztwie, tutaj wprowadza chaos. Ostatecznie reżyser skleca z sobą kilka teorii spiskowych, doprawia to nierówno zbudowanymi postaciami i nie mówi nic nowego o działaniu służb, czego wcześniej nie powiedziałoby Hollywood.
Mnie najmocniej w „Służbach…” ujął wątek religijny ocierający się o wczesne kino Abla Ferrary. Fenomenalnie zagrany przez Chabiora były esbek dowiaduje się, że ma raka trzustki, co zbiega się w czasie z zadaniem szantażowania przeora zakonu (Andrzej Grabowski). Między dwoma facetami po przejściach nawiązuje się więź, która prowadzi do powolnego skierowania się mordercy na usługach służb w stronę Jezusa. Ta część zasługuje na oddzielny filmowy traktat religijny o jakimś Szawle z SB. Szczególnie że Chabior kradnie drugoplanową rolą kolejny film, spychając na dalszy plan jego największe gwiazdy. Vega sam zresztą przeżył głębokie nawrócenie, czemu daje co chwila dowód. Wszechobecny różaniec, rozmowy o istocie pokuty i przebaczenia oraz słowna szermierka z infantylnymi argumentami jaskiniowego antyklerykalizmu nie są częste w polskim kinie. Vega unika też nieznośnego dydaktyzmu Krzysztofa Zanussiego ze słabego „Ciała obcego”, choć podobnie jak wypalony mistrz położył drugoplanowe postacie, które są wycięte z bardzo grubego kartonu i psują końcowy efekt.
Reżyser kręci właśnie serial, w którym wszystkie wątki z filmu zostaną pogłębione. Zważywszy na wyższość serialu „Pitbull” nad filmem o tym samym tytule, pomysł zdaje się znakomity. Może wtedy satysfakcjonująco wejrzymy w obraz służb III RP, które odpowiadają za większość afer w tym kraju? Czy znów będzie on naznaczony jednak poprawnością polityczną, nakazującą choć na marginesie „walnąć w Kaczora”?
3/6
Łukasz Adamski
„Służby specjalne”, reż. Patryk Vega. VOD .pl/ Vue
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/253414-vega-startuje-z-serialem-sluzby-specjalne-bedzie-lepszy-niz-film-recenzja