OCZI CZIORNE. Miłość (?) doby klimakterium. RECENZJA

Pisuję na wNas z przyczyn – szumnie to zabrzmi – misyjnych. Jest w Polsce tyle wspaniałej muzyki, o której się sprzedawcom w tych waszych Empikach i Media Marktach nie śniło… A obowiązkiem pracownika portalu kulturalnego jest te luki wypełniać, pokazywać Czytelnikom rodzimą twórczość w całej jej krasie, różnorodności i intelektualnym wyrafinowaniu (prawdziwe dzieło sztuki musi być dla odbiorcy pewnym wyzwaniem, nie ma zmiłuj!). Dziś w ramach naszych wędrówek po polskiej alternatywie zatrzymamy się na chwilkę w Trójmieście, gdzie kolejne (które to już?) nowe otwarcie świętuje właśnie zespół Oczi Cziorne.

Oczi właśnie wydały swoją nową płytę. Drugą w ciągu bez mała trzydziestu lat działalności (inna sprawa, ze w jej trakcie sporo było epizodów życia utajonego, hibernacji, hipostazy etc.). Poprzednia wyszła 13 lat wcześniej (zdjęcie zespołu w książeczce opatrzone tam było wiele mówiącym podpisem „Lepiej późno niż wcale”) i przyniosła grupie nominację do Fryderyka w kategorii Nowa Twarz. Grupie, która już dekadę wcześniej zaliczyła występ na festiwalu w Opolu (jeszcze wówczas do cna nie przeżartym 'komerchą'). Aha, czy wspominałem, że w swoim pierwotnym składzie Oczi składały się wyłącznie z pań? Dziś z przyczyn logistycznych sekcja rytmiczna ma chromosom Y. Już ta pokręcona historia sugeruje, że możemy mieć do czynienia albo z kompletnym niewypałem, albo świadomym artystycznym tworem, który nie spiesząc się cyzeluje swoje dokonania. Na szczęście Oczi Cziorne to ten drugi przypadek.

Dodać należy, że oblicze znane z płyt od wczesnych dokonań kapeli dzieli stylistyczna przepaść. Popatrzcie Państwo na migawki z Opola sprzed ćwierć wieku. Oto zespół kultywujący image’em i muzyką nieco już wtedy nieświeżą tradycję artystowskiego gotyku spod znaku brytyjskiej wytwórni 4AD. Dead Can Dance, Cocteau Twins, This Mortal Coil – mimo niezdrowych okultystycznych zapędów zespoły te zyskały swego czasu w naszym kraju spore grono sympatyków i wydaje się, że wczesne Oczi Cziorne – zakapturzone, ubrane na czarno, bazujące na syntezatorach – kierowały swoją muzykę do tej właśnie grupy docelowej. Na szczęście w międzyczasie panie odkryły jazz, co zaprocentowało kompletnym przemeblowaniem aranży i współpracą z takimi tuzami rodzimej sceny jak Wojtek Mazolewski, Ziut Gralak czy Mikołaj Trzaska. Na koncertach nieraz wskakiwał też na scenę wielki admirator twórczości i uroku osobistego pań (a może odwrotnie) – Marcin Świetlicki. W tej nowej, bardziej strawnej dla szerszego odbiorcy wersji piosenki Oczu ujawniły całe swoje melodyczne piękno. Tak było na debiutanckim krążku „Oczi Cziorne”, który może nie przyniósł kokosów, ale status kamienia milowego polskiego podziemia ma zagwarantowany. Inna sprawa, że nie rozumiem czemu tak piękne piosenki kiszą się na półce z alternatywą, a my słuchamy w radio jakiejś Grzeszczak, Farny, Lisowskiej, Brzozowskiego i innych postaci wyciągniętych z muzycznej tragifarsy. Oczi zamilkły na kilkanaście lat, a potem ni z gruszki, ni z pietruszki wyskoczyły z drugim albumem „aoeiux” pod koniec ubiegłego roku. Co zaserwowały tym razem? Na pierwszy rzut ucha – powtórkę z rozrywki.

Na pierwszej płycie znalazły się remanenty, utwory mające czasem po kilkanaście lat, które jednak stworzyły spójną całość dzięki kapitalnym aranżacjom i leitmotivowi, który przewijał się przez wszystkie teksty – relacjom damsko-męskim, bynajmniej nie w niewinnym pensjonarskim wydaniu. Nieładnie jest wspominać o wieku płci pięknej, ale nie mogę tego przemilczeć – po tych trzynastu latach i stworzeniu zestawu dziesięciu nowych piosenek Oczi jawią się jako grupa pań, które wkroczywszy już w wiek pobalzakowski, nadal są łase na pieszczoty. Sęk w tym, że teraz już wrodzony seksapil trzeba wspomagać różnymi metodami konserwującymi. Dotyczą tego singlowe utwory: ”aoeiux” i „Natręctwa”, opatrzone zresztą kapitalnymi teledyskami. Jak te panie się starają, żeby tylko zatrzymać mężczyzn przy sobie (względnie – złowić nowych), a dookoła tyle tzw. nowszych modeli… A co, jeśli nie utrzymają? W najlepszym razie – „Babi dół”. Utwór genialnie wyzyskujący poetyckie porównania. Jakie jest życie kobiety, gdy facet poszedł w długą? Jak kolacja bez śniadanka, jak miesiączka bez nerwiczki – smakowite przykłady można mnożyć. A jeśli nie dół – to pełnoobjawowa depresja. Kilkanaście lat temu panie były w uderzeniu, czuły się zdobywczyniami, teraz niejednokrotnie liżą rany. O tym są „Chemia miłości”, „Kajdany” czy „Do przyjaciółki” – dekadencki opis chlania jako jedynego panaceum na złamane serce. Ewentualnie można nigdy nie dorosnąć i ślizgać się po powierzchni życia jak bohaterka „Pantery złej” - choć panie w tym wieku za Atlantykiem nazywa się raczej kuguarami. Muzycznie – mamy do czynienia z firmową mieszanką piosenki poetyckiej i jazzu, z zaraźliwymi melodiami i jeszcze ciekawszymi rozwiązaniami aranżacyjnymi niż na debiucie (ten aktorski sznyt „Pantery złej”, a zwłaszcza – niesamowita, psychodeliczna „Zmyślona podróż”!!!). Wychodzi mi, że to zjawiskowa płyta. Ale jak to w życiu – nie ma róży bez kolców.

Problemem jest dla mnie ujęcie przez panie tematu miłości. A to w sumie jedyny temat, jakim się zajmują. Pokiereszowane, zawiedzione, mogą sobie śpiewać że „miłości nie ma, to tylko chemia” i będzie w tym jakaś racja. Bo zdaje się, że mimo metrykalnej dojrzałości paniom artystkom nadal myli się miłość ze stanem zakochania, który faktycznie jest potężnym 'ednorfinowym hajem'. Oczi Cziorne nie dopuszczają do siebie myśli, że miłość to właśnie to, co pozostaje, kiedy hormony przestaną świrować – decyzja o byciu razem i wierność tejże decyzji, trzymanie się jej zębami i pazurami. Tej perspektywy nie znajdziemy w wierszach francuskich poetów, które artystki lubią sobie poczytać, ale jest jedna Księga, która eksponuje tę właśnie prawdziwą Miłość, daje nadzieję na przeniesienie miłości poza śmierć. I tego właśnie w tekstach doświadczonych życiem kobiet mi zabrakło. Świetny muzycznie album z błyskotliwymi tekstami, które niestety pod względem głębi pozostają na poziomie serialu „Gotowe na wszystko”.

Dlatego tym razem bez oceny…

Paweł Tryba

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych