Saulski o MIASTO 44 - powstanie na które CZEKANO. DVD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Materiały promocyjne
fot. Materiały promocyjne

Ten film wstrząsnął publicznością i sprawił, że debata o Powstaniu Warszawskim wyszła poza środowiska zainteresowanych tematem. Sam odbyłem o powstaniu rozmowę z człowiekiem o wiele młodszym od siebie, który po seansie zapalił się do historii. To jest właśnie siła tego filmu. Ale po kolei.

"Miasto 44" według mnie było najważniejszą premierą polskiego filmu ostatnich lat. Powstanie Warszawskie było tematem z którym trzeba było się kinowo zmierzyć i dokonał tego, w moim przekonaniu, właściwy człowiek. Jan Komasa dokonał czegoś fenomenalnego. Szanowni Państwo - we gotta movie badass over here!

Teraz film ma swoją premierę na DVD. To dobra możliwość by film ocenić nie w sytuacji gdy przytłacza w sali kinowej, tylko w domowym zaciszu.

Wstrzymam się od niechybnej debaty o powstaniu, tak samo jak wstrzymuje się od wypowiedzi na ten temat sam film. Skupię się na dziele. To film znakomity, powiem wręcz - chyba najlepszy film wojenny jaki nakręcono w Polsce, przynajmniej od czasów ekranizacji Trylogii w reżyserii Jerzego Hofmana.

Opowieść o Stefanie, Biedronce i Kamie - to wszak ta trójka bohaterów stanowi główną oś i swoją drogą miłosny trójkąt - genialnie wpisana jest w historyczne realia. Bo fakt - historię niebanalną najlepiej nakreślać poprzez banał, a czy jest coś bardziej banalnego i wyświechtanego niż love story?

Komasa nie podchodzi do tego filmu szablonowo. Owszem - mamy tu zarówno chęć doścignięcia naturalizmu kina wojennego spod znaku "Szeregowca Ryana" Spielberga jak i próby własnego, artystycznego wyrazu. Komasa zebrał cięgi od wielu widzów za wplecenie, między innymi, powiedzmy delikatnie, nietypowego soundtracku do kilku scen (tym, którzy obrazu nie widzieli nie będę psuł zabawy) szczególnie, że moim zdaniem zabieg się udał - w końcu o te sceny się spierano, o nich dyskutowano, nie były kolejnym klockiem w murze licznych, bardzo do siebie podobnych w innych filmach scenach batalistycznych. Słowo daję - jak pokazać mi sceny bitew i potyczek z "Szeregowca Ryana", "Kompanii Braci" czy "Pacyfiku" - nie odróżnię ich. Komasa wie co zrobić by uniknąć takiej banalizacji. Zebrał też ostre baty za scenę erotyczną - także nakręconą nietypowo i przez to - niesztampowo, będącą, znów, ciekawym filmowym ujęciem tematu ogranego wszak w polskim kinie (czy jest w Polsce jakiś "ambitny" film bez nudnej sceny erotycznej?).

Realizacyjnie to majstersztyk! Podobnie aktorsko. Jednak odnoszę wrażenie, że więcej mogłoby tu być Stefana (aktor Józef Pawłowski jest genialny) a także wątek jego skomplikowanej jednak relacji z Kamą (bo czy nie traktuje dziewczyny instrumentalnie? Jako emocjonalnego plastra, substytutu po tym jak SPOILER ALERT uznaje Biedronkę za martwą? SPOILER ALERT OFF). W ogóle tu zasadza się zasadniczy problem tego filmu - jest zbyt krótki. Edycja DVD mogłaby być jednak edycją dłuższą, może czymś w rodzaju wersji reżyserskiej. Za szybko rozstajemy się z bohaterami, choć w pewnym stopniu oddaje to realia powstania, w którym śmierć zbierała okrutne, bezwzględne żniwo. Mała dygresja - Komasa dokonuje w kinie historycznym czegoś innego niż Antoni Krauze w "Czarnym Czwartku", to znaczy - inaczej rozkłada akcenty. Wie w które nuty uderzyć, a które wyciszyć. W "Czarnym Czwartku", przynajmniej na mnie, największe wrażenie robiła scena brutalnego pałowania, jakie ze strony milicji spotkało anonimowego ucznia (w epizodycznej roli znakomity, pomorski aktor Krzysztof Kowalski). Zderzenie młodzieńca z brutalnym systemem robiło bardziej szokujące wrażenie, niż komiczne w istocie wybuchy wścieklizny Wojciecha Pszoniaka jako Gomułki. Gdybyż tylko Krauze poszedł tym wątkiem dalej, skupił się na bezbronności jednostki wobec okrucieństwa sług systemu - inaczej rozłożył akcenty - film robiłby jeszcze bardziej szokujące, uderzające wrażenie. Do czego zmierzam? Komasa właściwie w swoim filmie obrazuje i relacje między powstańcami, i stosunek do nich ludności cywilnej (początkowo entuzjastyczny, później - skrajnie wrogi), i sceny batalistyczne, i wszystko to składa w jedną, sensowną całość.

Owszem, wiem, że wiele osób było tym filmem zawiedzionych, choć po prawdzie myślę, że film na ten akurat temat, choćby był nakręcony za miliardy i w reżyserii koalicji najlepszych reżyserów globu i tak by ich nie usatysfakcjonował. Trudno, nie był kierowany do nich.

Bo zakończę tym co wspominałem na początku: "Miasto 44" miało pokazać tę historię ludziom młodym, którzy w innym wypadku by jej raczej nie tknęli. Oni zaczęli żyć tym tematem, spierać się o niego. I dobrze! I o to chodzi! Komasa tym jednym obrazem zrobił dla świadomości historycznej więcej, niż cała nasza, pożal się Boże, polityka historyczna ostatnich 25 lat w całości, zarówno ta realizowana przez prawą jak i lewą stronę.

I za to, no i za bardzo dobry film, mu chwała.

Do edycji DVD dodano komentarze twórców i materiały making of. Mało tego, ale wypowiedzi są także ciekawe, pokazują, że i twórcy i aktorzy rozumieją ten temat, żyją nim. I dobrze. Bo to ślad, który pozostanie w nich tak jak i w widzach. Warto. Ten film naprawdę trzeba mieć.

Arkady Saulski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych