Apokalipsa według FRONDY. Recenzja

Numer 73 Frondy mierzy się z apokalipsą, traktując to pojęcie bardzo szeroko. Autorzy raczej odcinają się od nazbyt dosłownego wypatrywania końca świata „tu i teraz” (patrz Czterdzieści i cztery). Ponoć Jan Paweł II zapytany o to odparł, że czas się dopiero rozpoczął… Polskich mesjanistów interesowała raczej przemiana rzeczywistości niż apokaliptyczne napięcie. Tak przynajmniej twierdzi Paweł Rojek w bardzo ciekawym wywiadzie przeprowadzonym przez Marcina Hermana. „Jeśli bowiem nie w Polsce, to nigdzie. Jeśli w ojczyźnie św. Jana Pawła II nie udaje się zaproponować alternatywy dla świeckiej nowoczesności, to pozostaje nam tylko reżim Putina”. Paleokonserwatywny Patrick Buchanan zdaje się nie wiedzieć, „po czyjej stronie jest teraz Bóg” i punktuje nawiązywanie do chrześcijaństwa i „prorodzinność” polityki Putina. Polska, mówi Rojek, która postawiła wszystko na jedną, chrześcijańską kartę, to „dziewiczy teren na którym można przeprowadzić polityczno–teologiczny eksperyment” – budowę „wolnej teokracji”. Papieski mesjanizm spontanicznie realizowała Solidarność, a ideę Królestwa Bożego (rozumianego co prawda ze świeckiej perspektywy jako inny, bardziej ludzki porządek) zaakceptował w dyskusji… Sławomir Sierakowski.

Solidarność dopuszczała wiele punktów widzenia, natomiast wschodnia, „binarna” forma myślenia była obecna w tzw. polskim liberalizmie, czyli w ideologii Gazety Wyborczej i Unii Wolności, zauważa Rojek, nie bez zdziwienia.

Dużo miejsca poświęconego jest Rosji i Moskwie, „trzecim Rzymie”. Alain Besancon w wywiadzie raczej bagatelizuje zagrożenie ze strony Rosji i krytykuje Zachód (głównie Francję) za rusofilizm i łykanie propagandy. Podobnie czyni Leszek Moczulski (też wywiad), wieszcząc dezintegrację „mocarstwa bananowego” i Tomasz Grzywaczewski (Przepowiednia z kraju ludzi, zwierząt i bogów), przypominając o postępującej „chinizacji” Syberii.

Jak wygląda pluralizm stanowisk we Frondzie? Oczywiście niektórzy wolą tradycję, czemu trudno się dziwić. Dla Antoniny Karpowicz–Zbińkowskiej (Dies irae)nawet dziedzictwo romantyzmu jest zbyt nowoczesne, kompozytorzy z tamtej epoki zanadto majstrowali przy Dies irae, Liszt nasycił własne opracowanie tej muzycznej sekwencji efektami rodem z horroru. Trudno się jednak nie zgodzić z tym, że dzisiejszy Kościół chce przesłanie sprowadzić do „Jezus cię kocha” i pozbawić lęku przed Sądem Ostatecznym. Bardziej wojująco-antypopkulturowy wydał mi się też Tomasz Bardamu (Kto chce pokoju…) – popkultura i cała medialna rzeczywistość to fantomy, realna jest za to wojna, ból i cierpienie. Niestety, dziś „człowieka „bardziej od nieśmiertelności pociąga fikcja”. Chyba nie tylko dziś – ludzi z czasów Homera również pociągała.

Podobnie część autorów, skoro sporo w numerze flirtów z popkulturą. Znajdziemy tu fragment poświęconej jej książki Davida Darka Everyday Apocalypse – The Sacred Revealed in Radiohead, The Simpsons and Other Pop Culture Icons – apokalipsa rozumiana jest tu najszerzej jak można, „ujawienie”, czyli demaskowanie starego i inicjowanie nowego. Mistrzami tegoż są tu m.in. Andriej Tarkowski i Charlie Chaplin. Konkretnym filmom apokaliptycznym poświęca tekst Kino dni ostatnich Marcin Herman. Ciekawe, że filmy takie powstają w krajach czy narodach mających pretensje do mesjanizmu – przykład polski to Trzecia część nocy Andrzeja Żuławskiego, rosyjski – Idź i patrz Elema Klimowa, wreszcie amerykański – Samotny jeździec Clinta Eastwooda i Czas apokalipsy Francisa Forda Coppoli (odpowiednio z „optymistycznym” i „pesymistycznym” przesłaniem). Oddzielnego tekstu doczekał się Mel Gibson – Krzysztof Kłopotowski użył jungowskich pojęć do analizy twórczości Gibsona – co robi wrażenie, według niego Gibson najpierw miał „kompleks zbawcy”, potem został „opętany archetypem apokalipsy”… Chyba czeka mnie powtórka z „Apocalypto”. Skoro jesteśmy przy filmach, mamy też tekst Mikołaja Mirowskiego Miasto’44 – rzeźnia, apokalipsa i plastik z rzetelnie wypunktowanymi zaletami i wadami filmu Komasy.

Ozdobą numeru jest szkic Macieja Parowskiego o fantastycznych historiach alternatywnych, który, mam nadzieję, zainteresuje nie tylko fantastów. Alternatywne myślenie o historii chwalił nawet Chesterton w ostatnio wydanej Obronie rozumu, ale wiele osób nie znosi takiego „gdybania”. Adam Krzemiński i Leszek Szaruga „piszą donosy” do Berlina i Moskwy, alarmując, że Polacy roją „marzenia imperialne”. Parowski nie rozumie też szyderstw z „urojonej mocarstwowości” Drugiej Rzeczypospolitej (Ziemowit Szczerek, Rzeczpospolita zwycięska).

tytuł
tytuł

Jeśli chodzi o „międzywojenną popkulturę” – Mateusz K. Dziób przywołuje zapomnianą książkę Jana Łady (ks. Jana Gnatowskiego ) Antychryst. Powieść z ostatnich dni świata – pierwszą polską theological fiction z… 1920 roku. A Adrian Jaworek pisze o Stefanie Grabińskim i fatalnych „transgresjach” bohaterów jego prozy. Tekst ciekawy, „dynamiczna teoria bytu” intryguje. Leszek Zaborowski przypomina Aleksandra Wata i omówienie Palę Paryż Brunona Jasieńskiego , która też okazuje się powieścią apokaliptyczną, przynajmniej w jej omówieniu pochodzącym również z międzywojnia.

Co znajdziemy poza tym? Hołd dla prawosławnego Podlasia, pielęgnującego piękne tradycje pogrzebowe. Złośliwości wobec Marii Peszek i niektórych laureatów nagrody Nike. Pochwały poezji Marcina Świetlickiego i prozy noblisty Patricka Modiano. Opis logiki „maszyny wojennej” Państwa Islamskiego. Relację z „postapokaliptycznego” Sosnowca. Kilka szkiców poświęconych jest twórczości Marka Nowakowskiego, jawiącemu się tutaj jako pisarz o wiele ciekawszy od Marka Hłaski, choć bardziej niedoceniony. Na uwagę zasługuje jeszcze jedna próba opisu pokolenia dzisiejszych dwudziestolatków (Bogna Obidzińska, Cyfrowi tubylcy). Bez żadnego załamywania rąk nad „upadkiem obyczajów młodzieży”. „Oni na pewno coś zbudują” – skoro Smoleńsk i śmierć papieża ich ukształtowały, były przeżyciem pokoleniowym… Może doczekamy się wreszcie jakiegoś „normalnego” pokolenia Polaków, bez traumy wojennej i PRL? Budujący jest ten optymizm autorki…

Fronda pozostaje pismem dla otwartych umysłów. Znamienne, że w wywiadzie Leszka Zaborowskiego z Jarosławem Tomasiewiczem (Prawy terror) nikt nie udaje, że istniał tylko Baader–Meinhof i nie było terroryzmu skrajnej prawicy (co prawda ekonomicznie żadna to „prawica”, ale tak się samookreślała w opozycji do lewicy). Były ofiary śmiertelne, a neofaszyści w 1979 w Rzymie ranili z broni palnej pięć debatujących na antenie feministek – rzecz nie do wyobrażenia w dzisiejszej Polsce. Dziś na scenie pozostał tylko terroryzm islamski, a także „samotne wilki” żyjące w świecie własnych urojeń (Breivik). Społeczeństwo jest zbyt zatomizowane, żeby organizować się w „grupy terrorystyczne”.

Umberto Eco napisał w latach sześćdziesiątych książkę Apokaliptycy i dostosowani – według niej jedni wieszczą koniec świata w istniejącej postaci, upadek wartości, nowe barbarzyństwo, tryumf kultury masowej etc. Drudzy przeciwnie, płyną z prądem, w końcu świat prawdopodobnie nie zmienia się na gorsze i trzeba zaakceptować zmiany. Gdzie w tym podziale jest miejsce dla autorów i czytelników Frondy?

Sławomir Grabowski

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych