Mea culpa - jeszcze pół roku temu nie wiedziałem, że jest ktoś taki jak Paweł Zagańczyk. Tymczasem dziś kolejne i za każdym razem inne odsłony działalności akordeonisty z Gdańska stanowią ważny element mojej muzycznej diety. Repertuar klasyczny, jazzowy, a ostatnio wraz z autorskim projektem Zagan Acoustic na wspaniałej płycie „Folk & Roll” – folkowy. Paweł Zagańczyk nie lubi barier. A w rozmowie okazuje się człowiekiem skromnym i konkretnym, mającym wielki szacunek do współpracowników i do Muzyki w ogóle.
Paweł Tryba: Promocja "Folk & Roll" w pełni, w niedzielę dali Panowie aż dwa koncerty. Jaki był odzew ze strony publiczności?
Na tych koncertach graliśmy utwory klezmerskie. To były koncerty charytatywne których celem było zebranie środków na remont dachu w gdańskiej synagodze. Materiał z nowej płyty „Folk & Roll” zabrzmi dopiero w piątek 6 lutego w legendarnym klubie Żak w Gdańsku. Muzyka żydowska towarzyszy nam już od jakiegoś czasu i zawsze chętnie ją wykonujemy. Był nawet pomysł, żeby zarejestrować tradycyjne utwory klezmerskie.
Nie da się ukryć, że "nagaZ' i "Hora" z ostatniego albumu przywołują klimat muzyki żydowskiej.
Nic dziwnego taki skład instrumentalny jakim jest Zagan Acoustic (akordeon, skrzypce, klarnet, kontrabas) jest predestynowany do wykonywania tej muzyki.
Album „3:1” zawierała głównie utwory autorskie, Tym razem poprosiliście o pomoc kompozytorów spoza kręgu zespołu. Skąd taka zmiana?
Teraz przyszedł czas na interpretacje utworów napisanych z myślą o zespole czy może konkretnej obsadzie wykonawczej. Anna Maria Huszcza, która skomponowała „nagaZ” była kiedyś na naszym koncercie w Rzeszowie i zaproponowała po nim, że napiszę coś na ten skład. Najważniejszy jednak jest „Kujawiak” Krzysztofa Kubali. To ojciec naszego pierwszego klarnecisty, zmarłego Jakuba Kubali, który zdecydował się napisać utwór pamięci swojego syna. Również Krzesimir Dębski napisał dla zespołu utwór. Nowy album to prezentacja naszej współpracy z kompozytorami.
Krzesimir Dębski bardzo Was komplementuje. Mówi, że dużo dodaliście do jego kompozycji, pojawił się też gościnnie w "Highland Roll". Jak wspominacie tę współpracę w studio?
Potraktował nas bardzo życzliwie bo i utwór, i jego obecność podczas sesji nagraniowej to całkowicie akt i wolna wola pochodząca o niego samego. Nie spodziewaliśmy się, ze w trakcie grania na skrzypcach solo zacznie śpiewać. Nasz skrzypek pożyczył mu swój instrument na czas nagrania ponieważ nie zabrał do studia swojego (śmiech).
Czemu akcentujecie ten pierwiastek folkowy akurat teraz? Na poprzedniej Waszej płycie też był on silnie wyeksponowany w brzmieniu.
Coś wyjątkowego jest w tym folku, bo z jednej strony dociera tak do szerokiego grona odbiorców i ma znamiona komercyjności (Golec Orkiestra). Z drugiej jednak strony pozostaje głęboko u korzeni jak w przypadku Kapeli ze Wsi Warszawa czy innych zespołów sięgających do jej tradycji. Mogę śmiało stwierdzić, że od jakiegoś czasu panuje jakaś „moda” na folklor. My chyba bardziej ulegliśmy jednak obchodzonej w 2014 dwusetnej rocznicy urodzin Oskara Kolberga.
Jak na muzyków z wykształceniem klasycznym - zaprezentowaliście się bardzo żywiołowo. "Folk & Roll" to materiał chyba zbyt witalny jak na szacowne mury filharmonii.
Jako pracownicy akademiccy czy muzycy Filharmonii zdajemy sobie sprawę, ze mogliśmy jakieś (o ile istnieją) granice przekroczyć. To klasyczne wyksztalcenie jest jednak fundamentem bez którego nie bylibyśmy w stanie sprostać kameralnemu koncertowaniu, skomplikowanym podziałom rytmicznym czy przeprowadzeniu sprawnych improwizacji.
Wasz kwartet nie boi się nowych wyzwań. Poza działalnością stricte autorską macie na koncie także nagrania kolęd, romansów rosyjskich, a dosłownie kilka dni temu ukazały się opracowania pieśni kaszubskich z udziałem Zagan Acoustic i Chóru Kameralnego Discantus (skądinąd jego partie aranżował Wasz skrzypek). Jak wybieracie projekty, w których bierzecie udział?
Warto dodać jeszcze o aranżacjach utworów z pierwszej płyty na orkiestrę kameralną. Repertuar ten wykonywany był z Polską Filharmonią Kameralną w Sopocie pod dyrekcją Wojciecha Rajskiego. Nie zamykamy się na inne stylistyki. To klasyczne wyksztalcenie i inklinacje w kierunku jazzu czy muzyki folkowej sprawiają, ze zawsze chętnie współpracujemy z ciekawymi muzykami.
Są chyba jednak style, które są Panu bliższe niż inne . Solowy album „Tango” nie wziął się znikąd. Moja ostatnia przygoda z tangiem to efekt moje pracy doktorskiej. "Tango jako inspiracja dla współczesnych kompozytorów", bo tak brzmiał jej temat, była z jednej strony badaniami nad tradycją i korzeniami tanga, z drugiej - penetracją muzyki współczesnej. Jest ona ważna dla akordeonu bo gros oryginalnej literatury nutowej na ten instrument to właśnie muzyka nowa, nietradycyjna.
Tu przechodzimy do Pana pracy naukowej i pedagogicznej - wykłada Pan w Gdańskiej Akademii Muzycznej. Co stara się Pan wpoić studentom?
Nadal wiele uczę się dydaktyki od moich profesorów. Staram się oprócz pracy nad ich warsztatem czy szlifowaniem umiejętności artystycznych dbać o to, żeby budując repertuar mogli już jako studenci prezentować się na różnego rodzaju estradach, tworzyć ciekawe zespoły czy współpracować z innymi twórcami.
Jest Pan również członkiem jazzowo-latynoskiego trio Adama Wendta. Jak nawiązaliście współpracę? Podczas jednego z festiwali akordeonowych organizatorzy poprosili mnie, abym zagrał wieczorem na jam session z jazzowym saksofonistą. Stawiłem się na umówioną godzinę lecz jazzmana nie było. Kiedy już przyszedł spóźniony – my już chwilkę graliśmy jakby był to kolejny koncert. Wtedy Adam zaproponował mi granie w zespole. Dużo uczę się od niego. On gra "joby" ja koncerty. To swietny muzyk i kompozytor.Za miesiąc wyjeżdżamy na koncert do Londynu. Są plany na kolejną płytę z hiszpańską wokalistką Laurą Cubi Villeną.
Ma Pan jeszcze jakieś muzyczne marzenie do zrealizowania? Niespełna dwa lata temu kupiłem bandoneon. Instrument, na którym tworzył i koncertował Astor Piazzolla. Znam tylko kilka utworów, bo gra się na nim inaczej niż na akordeonie. Chciałbym grać na nim częściej. Marzy mi się jeszcze jedno - żeby moi synowie Antoś (2lata) i Julek(2miesiace) oraz żona Marta zagrali kiedyś ze mną. Wierzę, ze może kiedyś się to uda.
Rozmawiał Paweł Tryba
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/253308-pawel-zaganczyk-uleglismy-modzie-na-folklor-nasz-wywiad?wersja=mobilna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.