Niedawno miałem przyjemność opisywać dla Państwa wznowione dzieła Jacka Komudy traktujące o poecie i mordercy Franciszku Villonie. Napisałem wtedy, iż Komuda słynie z literatury opiewającej Sarmatyzm, co jest o tyle dziwne, iż ta akurat literatura wychodzi mu najgorzej. Tak jest w istocie, choć w ramach okoliczności łagodzącej wspomnę tu na „Opowieści z Dzikich Pól”.
Dlaczego akurat ten zbiór? Dlatego, że mimo wszystko broni się lepiej niż analogicznie wznowione „Wilcze Gniazdo” - powieść napisana ciekawie jednak traktująca o niczym i zmierzająca donikąd.
Tak, bezczelnie i stronniczo stosuję wobec Komudy okoliczność łagodzącą wybierając dlań pracę lepszą. „Opowieści…” to garść historii, których zwornikiem jest spotkanie bohaterów w karczmie pod Trembowlą.
Tym co łączy ten zbiór z dwutomem o Villonie jest znakomicie zarysowany element grozy - to także są opowieści z pogranicza historii i horroru, jednak tutaj brak dwóch rzeczy - ducha historii Villona oraz ich głębi.
Doprawdy - zarówno „Herezjarcha” jak i „Imię Bestii” są dziełami wielowymiarowymi, które można odczytywać na wielu płaszczyznach i przez każdego czytelnika inaczej. Tutaj tego nie ma. To ciekawe, ładnie napisane historie (Komuda w ogóle jest jednym z ostatnich mistrzów języka w polskiej fantastyce), które pozostawiają czytelnika usatysfakcjonowanego, jednak w żadnym wypadku - literacko zaspokojonego. A jednak powieszenie poprzeczki tak wysoko w dziełach o Villonie odbija się na odbiorze tego zbioru dość mocno.
Mimo to dla poszukujących sarmackich wrażeń to pozycja obowiązkowa. Inni powinni przejść do dzieł Komudy dotykających inne tematy, a jeżeli już uprą się na zgłębianie w jego wykonaniu polskiej historii - warto zapoznać się ze znakomitymi „Galeonami Wojny”.
4/6
Arkady Saulski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/253290-opowiesci-z-dzikich-pol-sarmatyzm-bez-glebi