CUDA. Magia włoskiej prowincji obnażona? RECENZJA

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Rok 2014 należał do Włochów. Oscarowe „Wielkie piękno” Paola Sorrentina dowiodło, że duch Felliniego nie wyparował z Italii. Fenomenalny serial „Gomorra” odstawił na bok najlepsze produkcje z USA na czele z „Fargo” czy „Detektywem”. Spodziewałem się więc, że i „Cuda” znajdą się po drugiej stronie mojej rubryki. Niestety Alice Rohrwacher tak mocno przekombinowała historię, że podejrzewam, iż sama ma problemy z jej zrozumieniem.

„Cuda” opowiadają historię dorastania w ekscentrycznej, hipisowskiej rodzinie, która uciekła z północy Europy na toskańską wieś, by produkować… miód. 34-letnia autorka umieszcza akcję w samym środku lata i przekłada narracyjny środek ciężkości na nastoletnią Gelsominę. Tym samym nawiązuje do stylistyki filmów o wyrastaniu z beztroski „tego ostatniego lata”. Reżyserka idzie jednak inną drogą niż choćby Bertolucci w „Ukrytych pragnieniach”, mieszając paradokumentalną opowieść z oniryczno-poetyckim klimatem. Surowy ojciec, uległa matka i rozbrykane siostry Gelsominy wspólnie pracują, by utrzymać rodzinę. Jest na tyle trudno, że dziewczyna postanawia zgłosić rodzinę do kiczowatego teleturnieju prowadzonego przez pstrokatą Milly Catenę (Monica Bellucci). Udział w komercyjnej papce telewizyjnej stoi jednak w sprzeczności z hipisowskim nastawieniem ojca.

Rohrwacher eksploatuje specyfikę włoskiej lokalności. Obiera z mitologicznego obrazu Toskanię znaną z infantylnych książeczek podróżniczych i amerykańskich romansideł. Jednocześnie łączy szarą zwyczajność trudnego życia na farmie z magią leniwej prostoty włoskiej wsi. Widać też, że artyści coraz wyraźniej dostrzegają debilizm włoskiej papki telewizyjnej, którą w tym samym roku co Rohrwacher obśmiał w świetnym „Reality” Matteo Garrone. Szkoda więc, że Rohrwacher nie eksploatuje tego wątku. Zamiast tego otwiera wiele innych furtek, nigdy ich nie zamykając. Obserwujemy więc familijne misterium pracy, szorstkie relacje ojca z rodziną czy w końcu walkę o wyrwanie się z toskańskiej wsi. Włoszka okadza jednak wszystko aurą sztucznej tajemnicy, nie pozwalając na wybrzmienie psychologii postaci.

Finał filmu wskazuje zaś, że mamy do czynienia raczej z mało poważną magiczną przypowieścią niż historią zderzenia idealizmu z realizmem. Ostatecznie całość jest tak bardzo niedopowiedziana, że cudem okazuje się jej zrozumienie. A może stąd właśnie tytuł?

3/6

Łukasz Adamski

„Cuda”, reż. Alice Rohrwacher, dystr. Gutek Film

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych