Już wiadomo kim są krytycy „Idy” Pawła Pawlikowskiego! To ludzie niemal tacy sami jak urzędnicy Władimira Putina, którzy niszczą nominowanego do Oscara „Lewiatana”. Tak przynajmniej można odczytać kuriozalny tekst w „Gazecie Wyborczej”.
Ale to była tylko kropka, a nie koniec zaciętej rywalizacji. Ona trwa. Dziś i ich, i nasza głupota odczynia swoje czary nad filmami, faworytami walki o tegoroczną nagrodę Oscara. U nich rzucają klątwy na swojego "Lewiatana" u nas - idą do ataku na "Idę".
pisze Wacław Radziwinowicz w kontekście słynnego sporu między Wiktorem Szenderowiczem z Adamem Michnikiem o to czy w Rosji czy w Polsce w życiu publicznym jest więcej idiotyzmu. Publicysta „Gazety Wyborczej” odnosi się do petycji Reduty Dobrego Imienia, która domaga się by w filmie Pawlikowskiego znalazła się plansza tłumacząca kontekst historyczny „Idy”. Choć podobne apele nie raz stosują wobec filmów czy książek środowiska żydowskie, to pierwszy taki postulat Polaków jest glanowany w lewicowych mediach.
„Wyborcza” odpowiedziała artyleryjskim ogniem. Cytowany przez nią historyk Marcin Zaremba pouczył, że „nie każdy film musi być podręcznikiem historycznym”. Określił też argumenty autorów petycji jako „głupio nacjonalistyczne”. Z kolei Sobolewski już w tytule powiadomił nas, że mamy do czynienia z „mentalnością cenzorską”.Nie wiem, które argumenty petycji są nacjonalistyczne. Organizatorów Reduty znam jako polskich patriotów, ale na pewno nie na modłę nacjonalistyczną. Nie wiem też, dlaczego dyskusja o filmie miałaby oznaczać powrót do cenzury, skoro nie proponuje się tu żadnych zakazów, raczej uzupełnienie istotnych luk w wiedzy wielu widzów.
pisał na wpolityce.pl Piotr Zaremba.
Ludziom mówiącym o „osobistym charakterze filmu”, i przywołującym fakt jego dobrego odbioru zagranicą, dedykuję prosty myślowy eksperyment. Wyobraźcie sobie, że kawałek waszego życia stał się tworzywem dojrzałego artystycznie dzieła, które zachwyciło ludzi, którzy nic o was nie wiedzą. Zarazem jednak dzieło to udziela fałszywych, a w każdym razie dających się fałszywie zinterpretować, informacji na temat waszej rodziny. A wiedza, że to o waszej rodzinie, jest powszechna, tak się pisze w gazetach. Czy rzeczywiście byłoby to wam obojętne? Sam mam z „Idą” kłopot. Widziałem ją, uznałem za dzieło dojrzałe artystyczne. Więcej, wbrew zacietrzewieńcom z drugiej strony mam poczucie, że taka historia mogła się jednostkowa zdarzyć. Nota bene nie podważają tego, gdy się w nią wczytać, autorzy petycji.
dodaje publicysta. To chyba jednak nie przekonuje środowiska „GW”, które teraz piórem swojego rosyjskiego korespondenta nadal uderzają w inicjatywę z pozycji jeszcze bardziej paranoicznych. Tym razem bowiem postanowiono protest Reduty porównać do…cenzorskich działań reżimu Putina.
Antyputinowski film „Lewiatan”Andrieja Zwiagincewa pokonał „Idę” na rozdaniu Złotych Globów i jest jej głównym zagrożeniem w walce o Oscara.
To wyświechtane stwierdzenie i mocno nadużywane, ale Lewiatan rzeczywiście „wbija w fotel”. Rosyjski zdobywca Złotej Palmy w Cannes za scenariusz powala swoim pesymizmem i nie pozwala spokojnie wyjść z kina. Ten film drażni, oburza i budzi głęboki sprzeciw. Andriej Zwiagincew zrobił dzieło będące sprzeciwem wobec współczesnej Rosji. Jest to uderzenie w samo podbrzusze reżimu-powszechne zło, które tłamsi bezsilnych wobec układu zamkniętego obywateli.
pisał o filmie Łukasz Adamski. „Lewiatan” wciąż nie wszedł w Rosji do normalnej kinowej dystrybucji. A twórcy coraz wyraźniej odczuwają na sobie autorytaryzm obecnej władzy. Czy można tą sytuacje porównać do krytyki „Idy” w Polsce? Według „GW” jest to uprawnione.
Dziś pod ogniem znalazł się aktor, reżyser teatru w Samarze, Walerij Griszko. On "zgrzeszył", bo w "szkalującym" "Lewiatanie" zagrał rolę archijereja, podłego łotra w sutannie kryjącego miejscowego mera bandytę. W Samarze zebrała się grupa miejscowych kołtunów i zawistników żądających "prześwietlenia" działalności, poglądów i pochodzenia człowieka, który pracując w teatrze państwowym, pozwala sobie wystąpić w roli "oczerniającej" Cerkiew prawosławną. I obwodowa administracja natychmiast przystąpiła do badania struktury zarobków Griszki, który wdział suknię duchownego, by "szkalując" Cerkiew, przypodobać się Zachodowi i wyłudzić Oscara.
pisze Radziwinowicz, który zestawia to co spotyka twórców filmu z odbiorem „Idy” w Polsce.
Kiedy w Rosji flekują oscarowego faworyta, u nas obrońcy wartości zabrali się więc za "Idę". Atak przypuszczają z Reduty Dobrego Imienia, fundacji zbierającej podpisy pod żądaniem zaopatrzenia "antypolskiego" filmu w pogadankę o realiach dokonanej przez hitlerowców eksterminacji Żydów w Polsce. Bo świat musi się dowiedzieć, że antysemityzmu ani szmalcowników u nas nie było. Tak samo, jak kiedyś się dowiedział z telewizji radzieckiej, że "w ZSRR nie ma seksu".
pisze dziennikarz, który dodaje, że „Idę” krytykuje też lewica.
Poza prawym prostackim "Idzie" grozi też lewy sierpowy. Na polskiej lewicy też protestują przeciw temu, że film petryfikuje "stereotyp żydokomuny", "chrystianizuje Zagładę". A mnie się robi smutno. Moi moskiewscy znajomi wietrzący wszędzie intrygi są coraz bardziej przekonani, że rzekoma nagonka ciemnogrodu rosyjskiego na "Lewiatana" to nic innego, jak tylko chytra operacja specjalna mająca przynieść Rosji upragnionego Oscara. Obraz jako ścigany, nękany, wyklinany przez ludzi reżimu na pewno zostanie doceniony przez członków Amerykańskiej Akademii Filmowej i tak złota statuetka wpadnie w łapy Moskwy.
Jednak krytyka w Polsce „Idy” jest pod pewnymi względami nawet gorsza niż jawne prześladowanie „Lewiatana” w Rosji. Dlaczego?
Może i w Polsce atakują "Idę" też po to, by ją wypromować. Ale u nas robią to jakoś tak przaśnie, bez rozmachu i fantazji. A mogliby na przykład zakazać publicznego używania słowa "Żyd" i posłać obraz na półkę. Mogliby przebadać drzewo genealogiczne reżysera Pawła Pawlikowskiego i wszystkie kasy, z których czerpie gotówkę. To byłaby promocja! Cóż, jakby to smutne nie było, naszych obrońców świętości stać tylko na bladą imitację poczynań mistrzów z Moskwy.
pisze w kuriozalnym tekście „Gdzie więcej głupoty? W Moskwie czy w Warszawie?” rosyjski korespondent „Gazety Wyborczej”. Najwięcej tej głupoty jest w zestawieniu ze sobą prześladowania filmu przez autorytarne państwo, z krytyką jego ideologicznego przesłania przez niezależną od państwa demokratycznego kraju organizację.
Q
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/253196-absurd-w-wyborczej-krytykowanie-idy-jak-przesladowanie-przez-putina-lewiatana