Filmowo, muzycznie, patriotycznie... Zapraszamy na kulturalny flesz dnia!
Jeszcze kilkanaście lat temu Robert Gonera był na ustach wszystkich kinomanów w Polsce. Stworzył wspaniałe kreacje w takich filmach jak "Samowolka" czy kultowy "Dług", a popularność dla mas zapewniła mu rola w bijącym rekordy popularności "M jak Miłość". Z czasem ról na koncie aktora było coraz mniej, mówiło się o jego problemach osobistych, a w końcu słuch o nim zaginął. Dopiero teraz na jaw wychodzą szokujące fakty nt. Gonery. Artysta jeszcze do niedawna był bezdomny, mieszkał w samochodzie i nie stać go było na benzynę, by dojechać na plan zdjęciowy.
Po rozwodzie i podziale majątku zostawiłem mieszkanie matce dzieci. Byłem przekonany, że po doświadczeniach filmowych i teatralnych to kwestia czasu, kiedy zacznie dzwonić telefon, pojawią się propozycje. Myliłem się -
wyznał "Newsweekowi" aktor.
Panie Robercie, życzymy powodzenia w wyjściu na prostą! W końcu stworzył Pan jedne z najbardziej charakterystycznych ról w polskim kinie końca XX w.
Gwoli przypomnienia:
Okazuje się, że nie tylko kobiety lubią być zmienne. Jak informuje portal IndieWire.com, Mark Schultz zmienił swoją opinię nt. filmu "Foxcatcher". Choć początkowo krytykował produkcję, teraz zaczął wielbić ten film nazywając go "arcydziełem", a Bennetta Millera "najlepszym reżyserem wszech czasów".
Nie ma to jak popadanie ze skrajności w skrajność. A jak jest naprawdę?
Z solidnego dramatu sportowego zostaje głównie rola Carrela, którego postać może stanąć obok najsłynniejszych sadystów kina. To trochę za mało by nazwać film arcydziełem, jak robiono to nad wyraz często na festiwalu w Cannes -
pisze Łukasz Adamski w swojej recenzji filmu "Foxcatcher".
Tymczasem muzycy szwedzkiego zespołu Sabaton znów wyrastają na największych piewców polskich bohaterów II wojny światowej. Wokalista grupy, Joakim Brodén przypomina w wywiadzie dla Codziennej Gazety Muzycznej tragiczne dzieje naszej Ojczyzny.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że tutaj jest duża świadomość historii. Każdy wie, co to było powstanie warszawskie. Każdy wie, że najpierw napadli was Niemcy, a potem Rosjanie narzucili wam komunizm. I chcemy to podkreślać przez nasze piosenki. To wstyd, że świat nie zdaje sobie sprawy z tego, co się u was działo. Powstanie warszawskie było jedną z ważniejszych bitew drugiej wojny światowej. Źle się dzieje, że poza Polską tego nie wiedzą -
powiedział artysta w rozmowie z cgm.pl.
Brawo! Tak trzymać, Panowie!
Apologii amerykańskich żołnierzy nie chce natomiast uprawiać Seth Rogen. Filmowiec ostro skrytykował ostatnie dzieło Clinta Eastwooda "Snajper".
"Snajper" przypomina mi film, który został ukazany w trzecim akcie "Bękartów Wojny" -
napisał na swoim Twitterze Rogen.
W ten sposób twórca "Wywiadu ze Słońcem Narodu" nawiązał do propagandowego nazistowskiego filmu, którego fragmenty zostały zaprezentowane w filmie Quentina Tarantino.
To nie jedyna opinia krytyczna utrzymana w tym duchu. Lewacki propagandysta Michael Moore również napluł w twarz amerykańskim komandosom.
Mój wujek został zabity przez snajpera podczas II wojny światowej. Uczono nas, że snajperzy to tchórze. Że strzelają w plecy. Snajperzy nie są bohaterami. Najeźdźcy są gorsi -
napisał na Twitterze reżyser.
Więcej o bełkocie Moore'a czytaj TUTAJ.
gah
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/253164-flesz-dnia-robert-gonera-na-bruku-foxcatcher-arcydzielem-sabaton-o-polakach-nazistowski-snajper