LEWIATAN ze Złotym Globem. Przypominamy RECENZJĘ filmu

"Lewiatan" otrzymał Złoty Glob w kategorii najlepszy film zagraniczny, pokonując "Idę" Pawła Pawlikowskiego.. Przypominamy recenzję filmu, którą kilka miesięcy temu do wSieci napisał Piotr Skwieciński

Tylko Rosjanie potrafią dokonywać na sobie samych filmowych autowiwisekcji tak do końca prawdziwych, a zarazem tak przerażająco okrutnych, że niemal samobójczych. Tworzyć filmy, po których obejrzeniu Rosjaninowi trudno być Rosjaninem.

„Lewiatan” – nowy film Andrieja Zwiagincewa – nie wszedł jeszcze na ekrany w Moskwie. Ma się to stać w listopadzie. Podobno, bo putinowskie władze – czemu trudno się dziwić – łagodnie mówiąc, nie są wobec tej perspektywy entuzjastycznie nastrojone. Tytuł zdjęto z międzynarodowego moskiewskiego festiwalu filmowego. Teoretycznie za tzw. nienormatywną leksykę. W zeszłym roku na fali konserwatywnej rewolucji w Rosji przyjęto bowiem ustawę przeciw używaniu w kinie „mata”, czyli rzucaniu mięsem. Tak naprawdę jednak chodzi oczywiście o coś innego. O obraz życia w Rosji. Życia w kraju zapierającym dech pięknem (uroda wystudiowanych kadrów znad Morza Barentsa jest nie do opisania).

Ale będącym całkowicie w mocy tytułowego Lewiatana. Lewiatanem jest – to tak łatwe do odgadnięcia, że mogę to napisać, nie ryzykując opinii spoilera, czyli kogoś psującego innym odbiór filmu – rosyjskie państwo. Człowiek rosyjski żyje w jego wnętrzu, a ono może z nim zrobić wszystko. Może więc również uczynić z niego Hioba.

Upostaciowieniem Lewiatana jest skorumpowany mer, brawurowo zagrany przez Romana Madjanowa. Obsadzenie tego wyśmienitego aktora w tej roli jest niezwykle znaczące. Bowiem Madjanow wyspecjalizował się w roli bohaterów nie tylko negatywnych, lecz i podłych. Jego twarz wbiła się w podświadomość Rosjan jako oblicze pijanego generała z „Cytadeli” Michałkowa, w stanie delirium rozkazującego – by się popisać – samobójczo atakować niemiecką fortecę. Może jeszcze bardziej – jako pułkownika wojskowych służb specjalnych ze słynnego „Batalionu karnego”, prześladowcy szlachetnego dowódcy oddziału złożonego z wypuszczonych z łagrów więźniów, kombata Twierdochliebowa.

Kiedy teraz Rosjanin widzi bohatera granego przez Madjanowa, urzędującego pod wielkim portretem Putina, to… wystarczy to za manifest polityczny. Można znaleźć analogie między „Lewiatanem” a najsłynniejszym dotąd dziełem przedstawiającym Rosję jako kraj-upiór, „Ładunkiem 200” Aleksieja Bałabanowa. Bałabanow pokazał straszliwy obraz kończącego się ZSRR; Zwiagincew – putinowskiej Rosji. I w jednym, i w drugim filmie znaczące sceny rozgrywają się w dawnej cerkwi (w „Ładunku 200” znajduje się w niej dyskoteka; w dziejącym się 30 lat później „Lewiatanie” w ruinach świątyni dorastające chłopaki palą ognisko i piją wódkę). I w jednym, i w drugim tytule widzimy kolejne pokłady triumfującego zła.

Ale „Lewiatan”, choć nie zawiera tylu i tak strasznych scen przemocy jak „Ładunek 200”, jest moim zdaniem potworniejszy. Bo film Bałabanowa zostawiał chociaż niewielkie pole dla nadziei. A 30 lat później Zwiagincew pieczołowicie zadbał o to, żeby nie było nawet jej śladu. „Ładunek 200” można było odczytywać feministycznie – że niby z radzieckiego piekła Rosjan wyprowadzić mogą kobiety. W „Lewiatanie” bardzo skrupulatnie odcięto tę możliwość interpretacji – zło jest po aptekarsku rozłożone między obie płcie… No i w świecie „Ładunku 200” nadzieją mogła być religia. A w świecie „Lewiatana”… Nie chcę być spoilerem, powiem więc tyle: niejednokrotnie krytykowałem rosyjską opozycję za antyklerykalizm, którego spektakularnym wykwitem była sprawa Pussy Riot (przewijająca się, i to nie jest bez znaczenia, w tle fabuły obrazu Zwiagincewa). Podtrzymuję to, co napisałem. Ale zarazem muszę powiedzieć, że „Lewiatan” to bardzo mocny głos tych, którzy rolę prawosławia w Rosji widzą tak, jak zwolennicy Pussy Riot. Ta diagnoza zawarta w szokującym ostatnim kadrze mrozi kości i wbija w ziemię.

Czytam to, co napisałem, i widzę, jakie to powierzchowne. Więc skończę tak: po seansie nie byłem w stanie wstać z fotela; siedziałem, a potem stałem do końca napisów. A to, łagodnie mówiąc, nie jest dla mnie typowe. „Wiesz, wy jesteście potworni i wspaniali zarazem” – napisałem po powrocie do domu do moskiewskiej przyjaciółki. „Wiem, wiem” – odpisała z trzewi Lewiatana. Nie można nie zobaczyć tego filmu.

Piotr Skwieciński (wSieci)

„Lewiatan”, reż. Andriej Zwiagincew, dystr. Against Gravity

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych