Dwukrotna zdobywczyni Oscara Hillary Swank tworzy przejmujący, realistyczny obraz kobiety umierającej na stwardnienie zanikowe boczne. Choć film momentami gra na zbyt sentymentalnych nutach, to ujmująco dotyka prawdy o śmierci, małżeńskiej miłości do grobowej deski czy pogodzenia się z okrutnym losem. Dawno też w kinie nie widziałem tak porażającego ukazania etapów śmiertelnej choroby.
Kate (Hilary Swank) jest niemal wyjętą z "Cosmopolitan" kobietą sukcesu. Uznana pianistka, otoczona wiankiem przyjaciółek z przystojnym mężem Tomem (Mike Doyle) u boku mieszka w luksusowym domu „ze szkła”. W dniu swoich 35 urodzin daje koncert dla najbliższych przyjaciół. Nagle, w trakcie gry czuje dziwne drżenie dłoni. Diagnoza jest jednoznaczna – to stwardnienie zanikowe boczne. Po kilku miesiącach rozwoju choroby Kate postanawia zatrudnić kogoś do opieki. Wybór pada na roztrzepaną i wulgarną Bec (Emmy Rossum), zmagającą się z własnymi problemami emocjonalnymi studentkę, która na pierwszy rzut oka nie nadaje się na opiekunkę. Różniące się od siebie niemal wszystkim kobiety zaczynają trudną podróż, która na zawsze zmieni ich percepcję istoty życia.
Film George E. Wolfie można odbierać dwutorowo. Z jednej strony jest to opowieść o rodzącej się w cieniu śmierci przyjaźni, dojrzewaniu i dorastaniu, oraz wypełnieniu istoty małżeńskiej miłości. Na tej płaszczyźnie film momentami ociera się o tani sentymentalizm w stylu „Gwiazd naszych wina”, albo telewizyjne produkcje Hallmarku. Nie trudno przewidzieć jaki będzie rozwój postaci Bec ( bardzo dojrzała Rossum) czy nie mogącego sobie poradzić z umieraniem młodej żony Toma. Można też szybko wyobrazić sobie finał wątku romansu nieśmiałego Evana (Josh Duhamel) i przebojowej Bec, która niczym bohaterowie Paolo Coehlo szuka szczęścia, nie widząc go pod własnymi nogami. Na dodatek okraszanie emocjonalnych scen popowymi kawałkami ociera się o kiczowatość. Doprawdy trzeba mieć wybitnie wyczulone ucho, jak choćby Martin Scorsese, by umiejętnie zestawiać ze sobą wywołujące sprzeczne uczucia utwory muzyczne i filmowe sceny, w taki sposób by tworzyły zupełnie nową jakość. Z drugiej jednak strony film broni się jako opowieść o śmierci i przemijaniu.
Jest to przede wszystkim film świetnie zagrany, co nie jest jednak zaskoczeniem. Twórcą „Nie jesteś sobą” jest stary wyjadacz z Broadwayowskiego teatru, gdzie każdy aktorski defekt jest szybko wyłapywany przez publikę. Wolfie, mający na koncie sceniczną reżyserię m.in. szalenie trudnych „Aniołów w Ameryce”, pilnuje więc by w jego filmie nie było sztuczności czy tanich trików aktorskich. Hilary Swank tworzy pełną bólu postać kobiety sukcesu, której świat w mgnieniu oka się wali. Swank zagrała już podobną rolę w wybitnym filmie Clinta Eastwooda „Za wszelką cenę”, gdzie wcieliła się w sparaliżowaną bokserkę. Można obie postacie do siebie porównać, choć pochodzą z zupełnie z innego środowiska. Obie osiągnęły ciężką pracą sukces, który został przerwany przez kontuzję i śmiertelną chorobę. Obie muszą przygotować ukochanych na swoje odejście. Bokserka od samego początku chciała wyrwać się ze szpitalnego łóżka popełniając samobójstwo, Kate w zasadzie raz doświadcza samobójczej myśli, choć proces jej odchodzenia ze świata jest nie mniej dramatyczny.
Swank bardzo detalicznie pokazuje cały proces choroby. Paraliż rąk i stóp zamienia się stopniowo w paraliż płuc i w końcu mięśni gardła. Aktorka w przejmujący sposób obnaża się, uwidaczniając kolejne etapy masakrującej ciało choroby. Jednocześnie toczy się w niej duchowa walka, mająca ją przeprowadzić przez ostateczny etap. Film otwiera scena seksu pod prysznicem Toma i Kate, którzy obiecują sobie po niej miłość również w wieku 70 lat. Nie mija kilka miesięcy jak kaleka Kate jest myta pod prysznicem przez małżonka. Jedno jednak w tych dwóch różnych sytuacjach pozostaje niezmienne. Wielka miłość, jakiej nie może pokonać śmiertelna choroba.
4/6
Łukasz Adamski
„Nie jesteś sobą”, reż: George C. Wolfe. Film można obejrzeć na cineman.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/253071-nie-jestes-soba-smierc-nie-pokona-milosci-recenzja-vod
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.