Choć Hany Abu- Assada wchodzi w sam środek gordyjskiej wojny między Palestyńczykami a Żydami, to nie staje po żadnej ze stron konfliktu. Opowiedziany uniwersalnym językiem „Omar” nie unika ukazania brutalnych metod izraelskiej armii, jak i fanatyzmu palestyńskich terrorystów. Nie jest to jednak film zrobiony przez jakiegoś pięknoducha z hipisowską wiarą w możliwość wszechobecnego pokoju na Bliskim Wschodzie.
Omar (Adam Bakri), młody palestyński piekarz i jednocześnie bojownik o wolność, jest zakochany w Nadii (Leem Lubany), dziewczynie mieszkającej po drugiej stronie muru oddzielającego osiedla palestyńskie od izraelskich. By móc spotykać się z ukochaną, Omar często nielegalnie przekracza mur. W czasie jednej z wypraw zostaje pojmany przez Izraelczyków. Oskarżony o zabicie żołnierza, zostaje informatorem izraelskich służb specjalnych. (opis HBO)
Palestyński twórca „Paradise Now” odnosi międzynarodowe sukcesy nie tylko przez tematykę, jaką porusza, ale również styl swoich dzieł. Nominowany do Oscara w kategorii film zagraniczny „Omar” jest opowiedziany językiem na tyle uniwersalnym, że łatwo trafia do widza wychowanego na zachodnim kinie. Abu-Assad zdążył już nakręcić film w USA ( średnio udany „Kurier”), ale powrócił do Palestyny i jej pokręconych losów. Choć reżyser mógł tym razem wpisać się w polityczną debatę na temat nierozwiązywalnego konfliktu w Izraelu, to poszedł w stronę społecznego kina z elementami thrillera i melodramatu. Wszystko przyprawił na dodatek scenami rodem z „Zero Dark Thirty” czy „Homeland”, gdzie od kuchni pokazano wojnę z terroryzmem. Cieszyć więc musi brak topornej publicystyki zarówno proizraelskiej jak i pro palestyńskiej i przełożenie środka ciężkości na opowieść o miłości dwójki młodych ludzi, oddzielonych murem od reszty świata oraz niemożliwej do wybaczenia zdradzie.
Choć Abu-Assad unika symbolizmu, to i tak piorunujące wrażenie robi widok wdrapującego się na mur oddzielający Żydów i Arabów Omara, czy sceny ucieczki w wąskich uliczkach, które symbolizują zaciskającą się na gardłach bohaterów rzeczywistość. Losy głównych bohaterów, naznaczone konfliktem zbrojnym, grą służb specjalnych i pulsującej wszechobecnej nienawiści, są pokręcone jak przypominające labirynt ulice palestyńskich miast. Momentami można mieć wrażenie, że oglądamy „grecką tragedię”, która zmierza do określonego finału. Nie ma w tej opowieści krystalicznych postaci, choć paskudne czyny bohaterów można próbować racjonalizować poprzez miejsce i czas w jakich egzystują zarówno palestyńscy terroryści jak i izraelskie służby specjalne. Czy można je usprawiedliwić? To już zależy od indywidualnej oceny konfliktu w Strefie Gazy. Fakt, że Abu-Assad nie narzuca nam gotowych odpowiedzi powoduje, że „Omar” jest filmem znakomitym i wielowarstwowym. To nie tylko opowieść o życiu w jednym najniebezpieczniejszych miejsc na ziemi, ale również wiarygodne studium psychiki człowieka postawionego pod murem. Murem wyższym niż ten, który oddziela Palestynę od reszty świata.
5/6
Łukasz Adamski
„Omar”, reż: Hany Abu- Assada, film dostępny na HBO GO i Cinemax
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252950-omar-wielkie-kino-ze-strefy-gazy-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.