Parę miesięcy temu rozpływałem się na naszych łamach nad zawartością krążka „Acoustic Travel” formacji Adam Wendt Acoustic Set, gdzie jazz zderzał się z tango w muzyce kameralnego składu: saksofon, akordeon, kontrabas. Komplementowałem zwięzłą tenorową frazę lidera, ale to właśnie gra Pawła Zagańczyka na akordeonie nadawała całości tego etnicznego, latynoskiego kolorytu. Okazuje się, ze związek pana Pawła z tango nie jest tylko przelotnym romansem, a raczej stałym, ugruntowanym uczuciem. Oto dowód.
Paweł Zagańczyk jest muzykiem klasycznie wykształconym. Ukończył Akademię Muzyczną w Gdańsku, obecnie na niej wykłada. I gra w masie rozmaitych projektów, wykorzystując fakt, ze akordeon jest instrumentem z konotacjami daleko wykraczającymi poza muzykę poważną. Kojarzy się głównie z folklorem wszelkiej maści, ale muzycy z otwartą głową także na naszym podwórku potrafili go wykorzystywać i w rocku (pamięta ktoś płytę „Lucid Moments” Tune?,) i w jazzie (pamięta ktoś jedyną do tej pory, a genialną płytę Frittaty?). Zagańczyk jest kierownikiem kwartetu Zagan Acoustic, uprawiającego fuzję muzyki poważnej, folkloru i jazzu (działalność kwartetu dokumentuje krążek „3:1” sprzed trzech lat), współpracuje jako się rzekło z saksofonistą Walk Away, a poza tym jest znanym na Wybrzeżu animatorem kultury i popularyzatorem tango. Właśnie tej fascynacji zawdzięczamy ten wydany w ubiegłym roku krążek. Zagańczyk postanowił podejść do tematu z naukowym wręcz pietyzmem. Na pięknie wydanej (bez najmniejszej przesady!) płycie kreśli wyłącznie na akordeonie historię tanga w XX wieku, prezentując zestaw tang napisanych przez uznanych kompozytorów ubiegłego stulecia. Zaczyna rzecz jasna od Astora Piazzoli – najważniejszego popularyzatora tanga na świecie, by następnie odbyć przechadzkę po utrzymanych w tym stylu utworach takich kompozytorów jak Gerhard Stabler, Igor Strawiński czy Eric Satie. Nie powinna dziwić obecność „AccoTango” Krzysztofa Olczaka – akordeonisty i kompozytora pełniącego obecnie funkcję prorektora macierzystej uczelni autora płyty. Całość wieńczy autorskie „Tango” Zagańczyka – dość konserwatywne w formie, gdy porówna się je innymi zawartymi tu kompozycjami.
Mnogość podejść do narodowej muzyki Argentyny może przyprawić o zawrót głowy, choć nie ukrywam, ze najpiękniej brzmi tango w wersji najstarszej, klasycznej. Próby zmierzenia się z nim przez jajogłowych z Europy są ciekawe, ale mam wrażenie, że muzykom po uczelniach umknęło, że tango to nie tylko określona melodyka i rytm – a gdzie tu ogień, gdzie zadzierżystość obecna w utworze Piazzoli? U Satie chwilami jest na tyle spokojnie i bezinwazyjnie, że utwór zmieściłby się w lansowanej przez kompozytora teorii muzyki towarzyszącej, „meblowej” . „Quasi Tango” Jose Juana Masaliniego jako kompozycja jest raczej zabawą z formą, próbą zobaczenia co się z tą importowaną z Ameryki Południowej nowinką da zrobić. Z kolei Strawiński postawił bardziej na ekspresję rytmiczną – co u autora „Święta Wiosny” dziwić nie powinno.
Wspólny mianownik dla tej różnorodności stanowi niezaprzeczalna instrumentalna maestria Zagańczyka – świetne opanowanie instrumentu pomaga mu w oddać całą paletę emocji. Autentyczności całemu przedsięwzięciu dodaje fakt, że mamy na dobrą sprawę do czynienia z nagraniem live – całość zarejestrowano w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej w Gdańsku. I dobrze - tango jest gorące, nie da się go wyekstrahować w sterylnym laboratorium!
Jak, do licha, traktować tę płytę? Jako akademickie studium gatunku? Instrumentalny popis? Jedno i drugie? Dalibóg, nie wiem, ale to świetny album. Choć – ale to już moje subiektywne odczucia – siłą rzeczy grzeczny i ułożony. A mi się właśnie marzy jakiś stuknięty akordeonista, ktoś, kto zostałby takim polskim Kimmo Pohjonenem - wariatem, który jednego dnia gra folk, drugiego występuje wspólnie z Kronos Quartet, a trzeciego bierze akordeon z elektronicznymi przetwornikami i młóci ostrego rocka z muzykami King Crimson.
Dając ocenę 5/6 za to konkretne dzieło – po cichu liczę, że Paweł Zagańczyk kiedyś zawiesi na kołku (choćby i na moment) swój zdrowy rozsądek. Bo jak nie on, to kto?
Paweł Tryba
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252896-pawel-zaganczyk-przybliza-historie-tango-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.