Wyborcza w dziale Kultura pisze retorycznie, a może ironicznie w tytule tekstu, "Patti Smith śpiewa dla papieża. Koniec świata?". W środowiskach liberalnych mediów trwa oburzenie, w muzycznych również. Muzycy pytają kpiąco, czy kolejnym grającym dla papieża będzie PIL?
Terry Chimes z The Clash po latach nawrócił się i powrócił do Kościoła Katolickiego, dlaczego John Lydon z Public Image Limited miałby tego nie zrobić? Patti Smith nigdy w swoim artystycznym życiu nie otrzymała tyle krytyki za sprawy pozamuzyczne, jak obecnie. Już wie, jak to jest być piętnowaną za sympatię wobec chrześcijaństwa, gorzej, za sympatię wobec papieża...
Niestety Robert Sankowski, autor tekstu w Wyborczej, także wpada w pułapkę, jaką na swych, dalekich od sympatyzowania z Kościołem fanów, zakłada artystka. Nie jest w stanie założyć, że Patti Smith ma autentyczną potrzebę tego występu. Choć tekst publicysty nie jest otwartym atakiem na ostatnie działania Smith, ale poddaje w wątpliwość szczerość intencji artystki. Min. w przytoczeniu wypowiedzi Boba Dylana, o jego tylko komercyjnym udziale w koncercie dla św. Jana Pawła II w 1997 roku podczas 23 Kongresu Eucharystycznego w Bolonii, daje sygnał, że Patti Smith również może to robić dla wysokiego honorarium. Wytknięcie jej, w formie absurdu, że wystąpi na jednej scenie z siostrą Cristiną, zwyciężczynią "The Voice of Italy", jest delikatnie pisząc mało eleganckie. Robercie, szanuję ciebie min. za olbrzymią wiedzę muzyczną, ale nie okazujesz w tym względzie bezkompromisowości, tylko "jazdę po bandzie".
Patti Smith ostatnio wycofuje się z negatywnych znaczeń, jakie nadawała Chrystusowi w swojej muzyce. W kontekście utworu "Gloria" z płyty "Horses" mówi, że nie chodziło jej o kontestowanie i obrażanie Jezusa, tylko napisanie deklaracji o sobie, o swojej grzeszności i wolności wyboru. Twierdzi, że kiedy napisała ten tekst, miała zaledwie 20 lat i od tamtego czasu w jej doświadczaniu życia wiele się zmieniło.
Wydaje się, że napisanie piosenki do filmu "Noe" - "Mercy Is" spowodowało pewien przełom w jej duchowości. Zresztą od kilku już lat widać było, że Smith zaczyna się mocno "miotać" pomiędzy krzyżem, a Krzyżem. Tu już symbol zaczął przestawać być symbolem, tylko formą jakieś drogi, choć wydaje się, że jeszcze jest zbyt wcześnie by analizować tę przemianę. Być może jest ona jakimś kolejnym kaprysem artystki, jakich było wiele. Jednak fakt, że papież Franciszek rozmawiał z Patti Smith podczas audiencji i na Placu Św. Piotra jest symboliczny z różnych względów. Pomijając religijny, ważny jest ten społeczny aspekt - aktywistka feministyczna i zarazem polityczny lewicowy kontestator w swoim geście wyraża szacunek dla papieża, tym samym dla Chrystusa. I to najbardziej boli mainstreamowe media i post-modernistycznych muzyków. Nie mogą przyjąć do świadomości, że taki kontakt nie musi być od razu politycznym manifestem, a tylko wewnętrznym, osobistym dotknięciem. To ważne nie tylko ze względu na akcentowanie przez Smith w swoim antychrześcijańskim środowisku roli papieża we współczesnym świecie, ale także ze względu na doświadczania duchowości. Chrześcijańskiej duchowości.
**Patti Smith wyrosła w środowisku Świadków Jehowy, z której w młodości uciekła - stąd ta jej kontestacja i wieczny bunt, choć, jak przyznaje, często wczytuje się w ich biblijność. Jej siostra nadal jest w tej sekcie, której działalność powodowała przez lata wypaczenie istoty chrześcijaństwa, z którym w USA ciągle utożsamia się Świadków... Tu należy szukać przyczyny duchowych zawirowań, jak, nalogicznie u Dave Mustaine'a z Megadeth, który również wyrastał w środowisku tej sekty, co zaowocowało nienawiścią do chrześcijaństwa.
Osobiste zaproszenie Patti Smith przez papieża Franciszka do udziału w koncercie bożonarodzeniowym w Watykanie należy też odbierać jako pewnego rodzaju gest, że jest płaszczyzna spotkania się bez nienawiści, we współpracy, w pogodzeniu. Wcześniej przecież takie koncerty odbywały się już za pontyfikatu św. Jana Pawła II i nie wszyscy wykonawcy biorący w nich udział byli związani z Kościołem. Czy sytuacja, którą obserwujemy to dodatkowo element nawrócenia Patti Smith? Być może, choć artystka nie wycofuje się z twierdzenia, że religia została zdeprawowana przez biznes i korporacje. Oznajmia w wywiadach za to, że lubi czytać Biblię i odnajdywać tam wiarę swojej siostry, ale jak mówi, nie jest w stanie wejść jeszcze tak mocno w duchowość i na tej płaszczyźnie próbować odnaleźć Boga.
Jeżeli jej postawa, jest tylko chwilową fascynacją osobą papieża Franciszka, tak w liberalnych kręgach promowaną jako reformatora Kościoła, to należy się też cieszyć z każdego takiego kontaktu, bo przecież cuda się zdarzają, a od szacunku i zrozumienia wiele dobrego się zaczyna...
Grzegorz Kasjaniuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252875-patti-smith-w-watykanie-nie-wszyscy-moga-sie-z-tym-pogodzic
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.