WŁADCA WSZECHŚWIATA. Szklana pułapka. RECENZJA

Paradoksalnie nakręcony w pustym wieżowcu, przytłaczający niemiecki dokument „Władca Wszechświata” ma wiele wspólnego z rozdmuchanym i widowiskowym „Wilkiem z Wall Street”. Oba filmy obnażają mechanizmy rządzące rynkami finansowymi. Niemiecki film o wszechwładnych finansistach egzystujących za szklaną iluzją drapaczy chmur pokazuje też jak absolutna pazerność niszczy człowieka.

Oceniając ogólny wydźwięk „Władcy wszechświata” Marca Baudera nie dostajemy nic, czego byśmy w kinie już nie widzieli. Zdegenerowany moralnie i etycznie świat finansjery został doskonale opisany w klasyku „Wall Street” Stone’a, niedawnym „Za wielcy by upaść” tudzież w perełce Martina Scorsese z zeszłego roku. Nawet gangsterzy są w kinie pokazywani z większą sympatią niż następcy Gordona Gecco, którzy obrabiają nieświadomych obywateli z ich życiowych oszczędności. Dlaczego więc warto obejrzeć niemiecki dokument?

Rainer Voss, były bankiet, który od zera wdrapał się na sam szczyt niemieckiej finansjery dokonuje na naszych oczach spowiedzi życia. Czy było warto stać się hieną polującą na oszczędności innych ludzi? Czy przekładanie kariery ponad rodzinne życie ostatecznie się opłaciło? Czy powolne porzucanie jakichkolwiek wartości i wsiąkanie w bezwzględny świat białych kołnierzyków choć w najmniejszym stopniu było uzasadnione? Odpowiedź na każde z tych pytań jest jednoznaczna: NIE. Voss nie ujawnia jakiś szczególnych sekretów świata finansowego. Tylko naiwniak może jeszcze wierzyć, że misją banków nie jest wyssanie ostatnich soków ze swoich klientów. Dlaczego więc ten dokument tak intryguje? Bauder kładzie nacisk na ludzki wymiar opowieści byłego bankiera. Bohater szczerze mówi o postępującej znieczulicy na los drugiego człowieka, jaką przenosił do swojego domu.

Największą siłą niemieckiego filmu jest jednak jego minimalistyczna forma. „Zarobiony” dzięki diabelskiej kontrukcji machiny finansowej Niemiec przechadza się po pustych korytarzach niegdyś tętniącego życiem biurowca. Długie ujęcia innych wieżowców z wyłączonymi światłami przypominają sceny z postapokaliptycznych filmów. Brakuje tu tylko zombiaków z „Walking dead”, albo naukowców w skafandrach z Czarnobyla. A przecież miejsce to przypominało świat Jordana Belforta, gdzie codziennie erupcja hedonizmu, pazerności i pogardy „dla maluczkich” naznaczała dusze „trybików” w korporacyjnej machinie. Sterylna pustka, przeszywająca cisza opuszczonego gmachu obrazuje duszę Vossa, który zdał sobie sprawę z nicości w jaką wpadł. Oto prawdziwa świątynia wymarłej religii, szklana wieża złamana przez falę kryzysu. Prawdziwa szklana pułapka. Czy jest bowiem wyjście z tego świata? Nowe otwarcie, o którym mówi bankier? Jak ono ma jednak wyglądać, skoro wezmą się za nie ci sami, którzy zbudowali tak parszywy system. Co musi spowodować by zwyciężył nowy model biznesu w zglobalizowanym kapitalizmie? Voss uważa, że bankierzy od lat 30-tych ubiegłego wieku skaczą w tą samą otchłań, niczego się nie ucząc podczas kolejnych kryzysów. Czy ostateczna dewastacja, wielki upadek systemu finansowego by ich ocucił? Znów i tak zapłaciliby za niego „frajerzy” z opowieści Belforta. Przerażająca to wizja.

5/6

Łukasz Adamski

tytuł
tytuł

„Władca wszechświata”, reż: Marc Bauder, dystr: Gutek film

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych