FAITH NO MORE niczym religia, choć religię kontestują

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe

Nieważne o czym śpiewają, ważne, że są legendą. Cokolwiek zagrają, a Mike Patton dotknie jest muzyczną świętością. Czy mógłby powstać Church of Faith No More? Podświadomie istnieje już od lat, a ubrani w koloratki muzycy są jego kapłanami. Groteska naznaczona artyzmem niczym „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna i „Imię Róży” Umberto Eco. Coś z prawdy całkowicie zanurzone w fałszu.

Artyzm przyszedł z czasem, pierwsza była kontestacja amerykańskiego konserwatywnego społeczeństwa i kapel soft metalowych. Wołanie o wolność wypowiedzi w sztuce choć nikt tej wolności nie ograniczał. Krzyk geja i feministki próbujących nadać swoim intymnym relacjom audytorium estrady. Roddy Bottum i Courtney Love chcieli z Faith No More stworzyć seksualną hybrydę jako podstawę dla promocji rozwijających się środowisk LGBT. Klawiszowiec zrezygnował jednak z nieudanego heteroseksualnego eksperymentu i uznał siebie w końcu za protoplastę gejów metalowców w jednym rzędzie z Robem Halfordem z Judas Priest. Courtney Love zaczęła za to wspierać akcje rzucania tamponami na koncertach przez feministyczne trio L7, które utworzyło grupę Rock for Choice – walczącą o prawo kobiet do aborcji. Choć drogi się rozeszły, to pozostała wspólna niechęć do chrześcijaństwa, a zwłaszcza kościoła katolickiego.

Mike Patton, znany wcześniej z grupy Mr.Bungle, wprowadził Faith No More na muzyczne salony, jednak przekaz grupy nie stał się przez to elegancki, a wręcz przeciwnie nad wyraz często rynsztokowy. W kompozycji „Be Agressive”, która stała się kanonem, Patton śpiewał tekst Bottuma o seksie oralnym:

Duma i brawura

Brzydkie nasienie

Sięga dna mego gardła

Ty sprośne ptaszysko

To wszystko, czego potrzebuję

Ta pusta dziura

Muszę ją nakarmić

Udowodnić sobie sprawność

Zdrowego mężczyzny

Którym muszę być

Niedożywienie, moja uległości

Tyś mistrzem

A ja oddaję to na kolanach

Wytrysk

Udręka

Przełykam, połykam, pochłaniam, wchłaniam

Bądź agresywny

Zespół Faith No More idealnie korespondował w tym czasie z identyfikującymi się z ruchem pro-choice zespołami Pearl Jam, Red Hot Chilli Peppers, Rage Against The Machine, czy Nirvana. Nie była to jednak manifestacja poglądów, tylko kontestacja typu „na złość mamie odmrożę sobie uszy”, jak to czynił Soundgarden uderzając bezrefleksyjnie w Kościół, rozpowszechniając kłamstwa środowisk modernistycznych i liberalnych.

Mike Patton postanowił postanowił zrobić krok dalej. Na co nie pozwalała mu estetyka Faith No More zrobił po rozwiązaniu grupy w 1998 roku. Rok później w nagraniu „Vanity Fair” z płyty „California” zespołu Mr.Bungle uderzył bluźnierczo w religię i Eucharystię. Zyskał również status artysty niepokornego, który bezkompromisowo potrafi wrócić do świata undergroundu. Po udanym wejściu w świat muzyki klasycznej można by uznać, że stał się już twórcą kompletnym, o czym świadczy Ścieżka dźwiękowa do dramatu kryminalnego „Drugie oblicze” w reżyserii Derek’a Cianfrance’a. Jest jednak twórcą nieprzewidywalnym, dla którego nie ma granicy między popkulturą, a tzw. kulturą wyższą - nie łączy, a zafałszowuje rzeczywistość oplatając swój artyzm filozofia nietzscheańską. Bliższy jest w tym wizjonerstwie satanizmowi Kristoffera Rygga z Ulver, do którego często w środowiskach metalowych jest porównywany, niż egoistycznej filozofii obiektywizmu, do której też nieraz nawiązuje.

Faith No More od powrotu na scenę muzyczną w 2009 roku postanowił wydać studyjną płytę. Zespół ma około 11 gotowych piosenek i kolejne 15 w postaci demo. Materiał zostanie wydany w 2015 roku. Fani zespołu już okrzyknęli ten fonograficzny powrót - tu cytat - : narodzinami Zbawiciela z towarzyszącym błogosławieństwem dla życia. Czy jednak jest czym się cieszyć? Z powodu scenicznych antykościelnych prowokacji koncerty Faith No More stały się już wystarczająco nieznośne, pomijając opisany wydźwięk tekstów. Czego można się więc spodziewać po nowym materiale, czy tylko chęci powrotu do mrocznych fascynacji Theatre Of Hate, Siouxsie and the Banshees i Killing Joke, które to odniesienia są słyszalne w utworze „Matador” ( jak opisuje nową kompozycję basista Billy Gould )? A może chęcią zagrania w końcu nowego repertuaru, bo stary się ograł i nie komponuje się z kapłańskim image’m? Tu bardziej pasują okultystyczne inspiracje Jaza Colemana z Killing Joke - muzy nie tylko Faith No More, ale także Soundgarden, Nirvany, Ministry i Nine Inch Nails.

tytuł
tytuł
Posłuchaj nowego utworu „Motherfucker”

Opublikowany, grany już na koncertach „Motherfuckerer” nie jest kompozycją na miarę „Angel Dust”, „King for a Day”, czy „Album of the Year”, jednak tekst pogrąża zespół i nie daje nadziei. Bliższy jest manifestacji feministki Donity Sparks z zespołu L7, która podczas Reading Festival‘92 rzuciła zużytym tamponem w publiczność krzycząc: „Eat my used tampon, motherfuckers!”. Wychodzi na to, że Faith No More rzeczywiście wraca do korzeni.

Hello Motherfucker

My lover

You saw it coming

Na razie singiel dostępny jest tylko do odsłuchu w Internecie, ale 28 listopada 500 sztuk singla w wersji winylowej będzie dostępne w sprzedaży w ramach Record Store Day. Tyle wyniesie nakład. Na stronie B singla znajdzie się remix utworu nagrany przez J. G. Thirlwella z Foetus.

Grzegorz Kasjaniuk

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych