Norwegowie potrafią nakręcić western? Oczywiście i na dodatek robią to w fenomenalnym stylu. Skąpana w śniegach Skandynawii opowieść o vendetcie samotnego mściciela jest na dodatek przyprawiona czarnym jak smoła humorem. Momentami można jednak mieć wrażenie, że jest to swoiste odreagowanie na zbrodnie Andreasa Brevika.
Nils Dickman (Stellan Skarsgaard) to przeciętny kierowca pługu, który dba by mieszkańcy zasypanej śniegiem Norwegii mogli egzystować w swoim opiekuńczym „raju na ziemi”. Nils to przykład dobrze zasymilowanego imigranta, który za swoją ciężką pracę otrzymuje od lokalnej społeczności tytuł „Człowieka roku”. Błogi spokój Nilsa i jego żony niszczy rodzinna tragedia. Jego syn zostaje znaleziony martwy na dworcowej ławce. Policja utrzymuje, że przedawkował i zamyka śledztwo. Nils dowiaduje się jednak, że syn przez przypadek zamieszał się w porachunki gangsterskie. Sam postanawia wymierzyć oprawcom sprawiedliwość.
Hans Petter Moland nie oszukuje widza, że zrobił moralitet. Od początkowych do końcowych napisów do napisów oglądamy rozrywkowy western ( trupy wyrzucane do wodospadu i przybijane do słupów z tabliczką na szyi) z lejącą się po śniegu krwią częściej niż w „Prostym Planie”, jasno nakreślonym wrogiem zobrazowanymi przez komiksowego szef norweskiej mafii „Hrabia” (Pål Sverre Hagen) i świetnego Bruno Ganza w roli serbskiego siepacza. Moland puszcza oko do widza obrazując śmierć każdej postaci nekrologiem z religijnym symbolem przypisanym do trupa. W końcowej, jak przystało na western, strzelaninie absurdalna ilość nekrologów daje wręcz komediowy posmak.
Choć „Obywatel roku” to popkulturowa wariacja i miszmasz gatunków, Moland przemyca w niej też norweskie fobie. Sterylny kraj, w którym obywatel jest chroniony przez państwo-niańkę tylko z pozoru jest krainą doskonałą. Pod spodem kipi od on hipokryzji, rasizmu i ksenofobii. Blond „Hrabia”, który nie odróżnia Serbów od Albańczyków jest symbolem islamofoba Adreasa Brevika. Z drugiej strony znamienny jest dialog dwóch serbskich bandziorów, którzy zachwalają norweskie więzienia, będące de facto sanatoriami. „To jest cywilizacja i postęp”- wykrzykuje jeden z bałkańskich twardzieli. Czy jest to szpila w wyrok dla mass mordercy Brevika, który spędzi w celi przypominającej hotel zaledwie 21 lat? A może Dickan, który nie może liczyć na system sprawiedliwości i sam brutalnie eliminuje gangsterów jest uosobieniem tęsknoty Norwegów za prawdziwą sprawiedliwością? Może świat westernu w Norwegii to coś więcej niż proste kino gatunkowe? Jedno jest natomiast pewne. Zanurzona w mroźny śnieg historia dowodzi, że zemsta najlepiej smakuje… na zimno.
5/6
Łukasz Adamski
„Obywatel Roku”, reż: Hans Petter Moland, dystr: Best Film
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252710-obywatel-roku-i-zemsta-na-zimno-recenzja-dvd
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.