Tomasz KOŁODZIEJCZAK: "Jestem Polakiem, więc mogę pisać o Polakach ratujących świat"

fot. Materiały promocyjne
fot. Materiały promocyjne

Z Dominium Solarnego do metafizycznej Science Fiction. O polskiej literaturze, polskiej kulturze, polskiej fantastyce i Polsce wNas.pl rozmawia z Tomaszem Kołodziejczakiem - autorem „Białej Reduty”.

Arkady Saulski: Zaczynał Pan w okresie PRL i literacko wciąż jest Pan niezwykle aktywny. Skąd bierze Pan twórczą energię by pomimo upływu lat, zmiany sytuacji społecznej i politycznej w Polsce? Dawniej twarde Science Fiction, teraz historia na granicy baśniowości.

Tomasz Kołodziejczak: Debiutowałem w 1985 roku, jako siedemnastoletni licealista. Nic niezwykłego, fantastyka naukowa to gatunek literacki, w którym wielu autorów wcześnie publikuje pierwsze teksty. Niektórym potrzeba pisania mija wraz z wiekiem, innym nie. Mnie nie minęła. Przez cały ten czas pisywałem fantastykę w rożnych konwencjach, od cyberpunku i hard science fiction, przez fantasy i humoreski, po prozę dla dzieci. Bawi mnie różnorodność, wymyślanie nowych fantastycznych światów, miksowanie różnych gatunków. Sam czytam fantastykę, która jest oryginalna, niepowtarzalna, pokazuje niezwykłe uniwersa, zaskakuje puentami. Taką też prozę staram się pisać.

W każdej z Pana powieści zawiera się pierwiastek naszej, polskiej historii. Jest Pan pisarzem arcypolskim – czy uważa Pan, że te historie mogą oddziaływać równie mocno na czytelnika zagranicznego, być kanałem, pasem transmisyjnym ukazania polskiego punktu widzenia pod płaszczem fantastyki? Byłoby to bardzo zajdlowskie w tradycji.

Napisałem kilka powieści i sporo opowiadań nie odwołujących się do polskiej historii, a po prostu eksplorujących interesujące mnie fantastyczne tematy i pomysły. Natomiast rzeczywiście, w uniwersum „Ostatniej Rzeczpospolitej”, w którym umieszczona jest akcja „Białej Reduty”, nasza historia i kultura odgrywa bardzo ważną rolę. Jest źródłem siły, także magicznej, które pozwala Królestwu Polskiemu stawiać opór najeźdźcom. Tradycja, obyczaje, artefakty z przeszłości, literatura, symbole dają moich bohaterom nie tylko intelektualne czy emocjonalne, ale także materialne i fizyczne wsparcie. Wszystko to miksuję z pomysłami fantasy i SF, ale wykorzystuję też elementy popkultury. Mam nadzieję, że książka będzie atrakcyjnym czytadłem także dla osób, które nie złapią tych wszystkich kontekstów i nawiązań, niezależnie, czy będzie to czytelnik polski, czy zagraniczny. Tak naprawdę bowiem „Biała Reduta” to powieść łącząca przygodową akcję, z kryminalną zagadką i fantastycznym światotwórstwem. Ale odbiorca, który różne historyczne i kulturowe odwołania zdoła zdekodować, dostanie przy lekturze więcej frajdy.

Czemu postanowił Pan w tym cyklu [ostatnia Rzeczpospolita] połączyć realia fantasy i Science Fiction? Czy stara się Pan pokazać, iż fantasy i SF mogą funkcjonować analogicznie w jednej powieści?

W nowoczesnej fantastyce różne jej nurty miksują się i uzupełniają. Nie miałem więc szczególnych planów udowadniania możliwości łączenia gatunków. Po prostu świat, w którym żołnierz Rzeczpospolitej włada i mieczem, i karabinem, i zaklęciem daje bardzo ciekawe możliwości budowania egzotycznych scenografii, fajnej fabuły, oryginalnych scen. Na dodatek odwołuje się do bliskich nam przecież, barwnych batalistyk sienkiewiczowskich i kossakowych, do Orszy, Kircholmu czy Samosierry, gdzie szabla czy kopia były w użyciu, ale i broń palna odgrywała już dużą rolę. Ale w powieść wplecione są też elementy bardziej twardej fantastyki naukowej - marsjańska robinsonada, czy próby zgłębienia przez bohaterów odmiennej niż ziemska matematyki najeźdźców. Ja po prostu bardzo lubię porządną, koncepcyjną SF, tak czytać jak i pisać, więc wprowadziłem do powieści i te elementy.

Dlaczego to właśnie Polacy odgrywają w tej opowieści rolę najważniejszą?

Jestem Polakiem, więc mogę pisać o Polakach ratujących świat, tak jak Amerykanie piszą o Amerykanach, a Francuzi o Francuzach, prawda? Jednak fakt, że to Polska staje się przedmurzem ludzkości ma też logiczne przyczyny w samej konstrukcji fantastycznego uniwersum, które zbudowałem. To świat, w którym przybysze - i najeźdźcy, i nasi sojusznicy - czerpią siłę z memów kultury i historii, fizykalizują się poprzez sięgnięcie do idei i emocji społecznych, wykorzystują moc tradycji i obyczajów. Więc - biorą to, co w polskich dziejach najlepsze, a o czym tak często dziś zapominamy - tradycję republikańskiej wolności, tolerancyjną politykę, piękną poezję, zwycięstwa i sukcesy naszych przodków. Żeby było jasne, Polska nigdy nie była rajem, a Polacy aniołami, ale jeśli przyjrzeć się dziejom naszej myśli politycznej i jej praktyce, nawet w czasach wielkich sukcesów Pierwszej Rzeczpospolitej, to na tle europejskich nacji wypadamy naprawdę dobrze. Moja książka nie jest oczywiście dziełem historycznym czy historiozoficznym. To fantastyka, za akcją przygodową i zagadkami do rozwiązania - jednak mechanika świata czerpie z historii i kultury.

Chciałbym odejść od nowej premiery i cofnąć się nieco – czy nie korciło Pana by po latach wrócić do uniwersum Dominium Solarnego? Po tylu wspomnianych zmianach społeczno-politycznych opowiedzieć dalszą część tamtej historii?

Korciło, oczywiście, mam nawet jakieś konspekty opowiadań w tym uniwersum, jednak na dziś to temat zamknięty, pracuję wyłącznie nad cyklem „Ostatnia Rzeczpospolita”. Ale to jest niesamowita sprawa – kiedy w połowie lat 90-tych pisałem pierwszy tom Dominium („Kolory Sztandarów”) i w kostiumie SF opowiadałem o Żołnierzach Wyklętych, był to temat niemal nie istniejący w mediach i świadomości Polaków. Kiedy na spotkaniach autorskich mówiłem o Witoldzie Pileckim, mało kto słyszał to nazwisko. Dziś już nie muszę tłumaczyć, kim był Rotmistrz.

Czy Ostatnia Rzeczpospolita będzie cyklem dłuższym? Czy może ma Pan już w głowie kolejne opowieści, kolejne cykle?

Powieść jest zaplanowana jako trylogia, właśnie ukazuje się pierwszy tom. Czytelnicy, którym mój świat się spodoba, mogą też sięgnąć po zbiór opowiadań „Czerwona Mgła” oraz po krótką powieść „Czarny Horyzont” przedstawiające kilka przygód głównego bohatera cyklu, królewskiego geografa, Kajetana Kłobudzkiego. Ale lekturę serii można też śmiało zacząć od „Białej Reduty”.

Otrzymaliśmy dopiero pierwszy tom planowanej trylogii. Co nastąpi po zakończeniu fabuły „Białej Reduty”?

Oczywiście, nie zdradzę dalszych wypadków, bo by czytelnicy nie czekali na następne tomy (śmiech). Ale dziś mogę powiedzieć, że wiem, jak się skończy trylogia i jak potoczą losy jej bohaterów. Na pewno wątki sensacyjne, magiczno-kryminalne i obyczajowe zostaną rozwiązane na końcu trzeciego tomu. Myślę, że czytelnicy, którzy polubili moje uniwersum będą i zaskoczeni, i usatysfakcjonowani.

Na koniec - jak ocenia Pan kondycję współczesnej, polskiej fantastyki młodego pokolenia? Trzyma się intelektualnie dobrze, czy może za bardzo małpuje zachodnie rozwiązania zamiast szukać własnej drogi, własnych nowych idei?

Nie czytam tyle polskiej fantastyki co kiedyś, ale myślę, że wciąż pojawiają się nowi ciekawi autorzy, a ci z mojego pokolenia też jeszcze dają radę. W ogóle uważam, że nasza fantastyka, której standardy wyznaczali Żuławski, Lem, Zajdel czy Sapkowski, to naprawdę mocna sekcja kultury polskiej, wciąż często niestety często niedoceniana przez tzw. mainstream.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Arkady Saulski.

tytuł
tytuł

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.