Na dziwnym kanale, TVP HD czy Polonii, można oglądać cyfrowo poprawiony serial „Alternatywy 4”. Pisaliśmy niedawno, że uzupełniony o te kwestie, które powyrzucała PRL-owska cenzura.
„Alternatywy 4” to nie była
moja ulubiona pozycja. Mam
wrażenie, że Stanisław Bareja
sprawdzał się lepiej w pojedynczych
filmach. Ale, rzecz jasna,
pamiętałem dozorcę Anioła
i całą resztę. Gorsze to u Barei
znaczyło nadal dobre.
Zerknąłem i… przyszły mi do głowy myśli, które tylko przeczuwałem. Przypomnę: mieszkańcy bloku na Ursynowie są terroryzowani przez Anioła – Romana Wilhelmiego, który może paradować w garniturze i cytować sowieckich klasyków, bo to lokatorzy są zagonieni do mycia schodów. Z jednej strony on ciemięży ich wszystkich, jak władza, z drugiej – grając na ich słabostkach, też jak władza – wchodzi z nimi w najrozmaitsze symbiozy. W końcu go karzą, ale nie na długo. Odbija się od dna i wraca, bo taki jest system, co nawet bez paru wyciętych zdań widać było jak na dłoni, gdy się to oglądało pod koniec lat 80.
Mój znajomy zżymał się
wtedy, że w finale Bareja pozwala
lokatorom się zjednoczyć, łącznie
z łajzami, typu marcowego
docenta granego jak zawsze
z klasą przez Wojciecha Pokorę.
Oni także powinni zostać ukarani
– dowodził mój kolega. Ale
to stały dylemat Barei.
Przypomnijcie sobie „Misia”.
Przecież w tym filmie winni nie
są tylko jacyś ONI. Owszem, prezes
Ochódzki to z cenzuralnej
konieczności jeden z najwyższych
rangą przedstawicieli nomenklatury
(no jest jeszcze drugi
mąż jego żony, wożony windą
w Pałacu Kultury dla zdrowia,
w serialu „Alternatywy 4” mamy
zaś już dygnitarza Winnickiego),
ale jest też schamiały „szeregowy”
naród. To w jego łonie
jedni nieustannie napawają się
przewagą nad innymi. A jednak
w finale „Misia” koszmarni węglarze
stają się prefiguracją „Solidarności”.
Rozprawiają z powagą
o tradycji.
Przed współczesną emisją „Alternatywy 4” pokazano żonę i córkę Barei, które opowiadały, że był gorącym patriotą, miał bogaty księgozbiór, pomagał podziemiu. Choć – jak przypomniał Jerzy Bończak, kolejny wspaniały aktor – w sferach artystycznych nieco nim pogardzano. Chętnie w ten patriotyzm wierzę – w filmach Barei przejawów erudycji, upodobania historii chociażby, można wyłowić mnóstwo.
Jak każdy patriota, Bareja stale się wahał. Na ile chłostać rodaków, także tych zwykłych, a na ile okazywać im sympatię. W efekcie wychodzi miszmasz – raz jest tak, a raz odwrotnie. I może za to warto go szczególnie docenić. Ja go za to kocham. Tę uwagę dedykuję twórcy nowych demaskatorskich komedii – Jerzemu Stuhrowi. Może kiedyś coś zrozumie. Choć naturalnie czasy inne.
Piotr Zaremba
Nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „wSieci” w sprzedaży od 10 listopada br., także w formie e-wydania. Szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252591-zaremba-we-wsieci-bareja-a-sprawa-polska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.