Ponurym żartem było przyznanie nagrody specjalnej jury w Gdyni „za odwagę podjęcia trudnych tematów” „Obywatelowi” Jerzego Stuhra. Najnowszy film wybitnego niegdyś aktora, który przez kilka lat nie mógł dopiąć budżetu produkcji, może być określany w najróżniejszy sposób.
Na pewno jednak nie jest to film odważny. No, chyba że odwagą jest dziś ekranizowanie publicystyki „Gazety Wyborczej” i przelewanie na język filmu wszechobecnych fobii III RP. Wychodząc z gmachu telewizji, Jan Bratek (Maciej Stuhr i Jerzy Stuhr) ulega wypadkowi. Leżąc na szpitalnym łóżku, przypomina sobie sceny z życia, w którym odbija się historia powojennej Polski. W założeniu tragikomedia Stuhra miała być czymś na kształt rozliczającego Jugosławię „Undergroundu” Emira Kusturicy. Niestety nie wyszła nawet jarmarczna wersja tego dzieła. Szkoda. Polska kinematografia potrzebuje takiego filmu. Kusturica w swoim arcydziele nie tylko pokazał, czym jest bałkańska dusza, lecz także rozliczył jugosłowiański komunizm, wojnę domową i wbił szpile w narodowe wady ówczesnych „Jugosłowian”.
Stuhr natomiast ogranicza się do powtarzania wyświechtanych mitów o polskim ciemnogrodzie. Oto np. mamy postać antysemity, który w 1989 r. na partyjnym spotkaniu prosi jakiegoś profesora, by ten, na przykładzie wielkiego zdjęcia Alberta Einsteina, wytłumaczył mu, dlaczego Polacy – Aryjczycy są inni od Semitów. Gdy Jan Bratek zniesmaczony opuszcza spotkanie, wyjaśniając, że nie pasuje do tej grupy, ów antysemita mówi mu: „Wiesz, że stajesz tam, gdzie stało ZOMO?”. Nie trzeba się specjalnie znać na meandrach polityki, by zrozumieć, w kogo jest wymierzone ostrze tej wątpliwej jakości satyry. *Warto dodać, że chodzi o jednego z najbardziej proizraelskich i prożydowskich polityków w naszym kraju, co czyni żart jeszcze bardziej żenującym.
Nie rozdzieram szat dlatego, że Stuhr postanowił w taki sposób skrytykować nielubiany obóz polityczno-ideologiczny. Jako artysta ma do tego prawo. Problemem jest sposób, w jaki Stuhr konstruuje film. Zamiast spójnej wizji będącej ostrym sztyletem wbijającym się w podbrzusze mitów narodowych, reżyser prezentuje zbiór mniej lub bardziej udanych skeczy, które ratuje jedynie wielki talent komediowy Macieja Stuhra. Dostrzegam intencję Stuhra ojca, który chciał pokazać swojego bohatera jako ofiarę historii – człowieka będącego trochę pechowcem, trochę konformistą i w końcu bohaterem z przypadku. Bratek to przeciętniak, który przez emocjonalne rzucenie legitymacją partyjną w twarz komuchom staje się bohaterem „Solidarności”, a pod skrzydła biskupa trafia, gdy pomaga chodzącemu na prostytutki księdzu w upokarzającej go sytuacji. Jest jednak odrzucony przez współtowarzyszy z celi oraz nie odnajduje się jako reformator PZPR. Ba, Stuhrowski Forrest Gump nie chce być w jądrze wydarzeń i tylko przez złą karmę zostaje w nie wciągnięty.
W filmie jest przezabawna scena, gdy grany przez Macieja Stuhra Bratek dowiaduje się w trakcie miłosnego uniesienia z żoną, że ta jest agentką UB. „Mamcia, przyprowadziłem ubeka do domu” – chlipie w kapitalnie odegranej scenie. Gdyby Jerzy Stuhr opakował swój film w taki czysto prześmiewczy klimat, mógłby wyjść z tej historii obronną ręką. Ostatecznie jednak miszmasz satyry mającej na celu przekłucie „polskich mitów” (oblewający się sokiem pomidorowym opozycjonista, którego milicjant nie chce uderzyć pałką) z parodystycznymi scenami daje nieznośny efekt. Pisałem już, że Jerzy Stuhr nie jest Emirem Kusturicą. Nie jest też Andrzejem Munkiem, którego „Zezowate szczęście” w jakiś sposób musiało go inspirować. Niestety Jerzy Stuhr nie jest również Juliuszem Machulskim ani znanym z lewicowych przekonań Nani Morettim, od których aktor powinien się nauczyć satyry robionej z klasą.
„Obywatel” to najgorszy w dorobku film Jerzego Stuhra, który mógł być zwieńczeniem jego reżyserskiej kariery. Stuhr wydaje się mówić, że on jest jak Bratek, którego na siłę wciąga się w polityczne spory dzielące Polskę. Paradoksalnie tym filmem Stuhr sam się zaprzągł do jednego ze zwalczających się obozów. I może to jest największą porażką „Obywatela”.
2/6
Łukasz Adamski (wSieci)
„Obywatel”, reż. J. Stuhr, dystr. Vue Movie Distribution
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/252571-obywatel-nieznosny-banal-stuhra-recenzja
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.